Ten dialog między dziennikarzem ?a bokserem Arturem Szpilką (który przy okazji ujawnił, że „nienawidzi pedalstwa") słusznie stał się hitem Internetu.

Nie dość, że jest żywcem wyjęty z kultowego „Świata według Kiepskich", to jeszcze mówi nam coś bardzo interesującego. Co? Ano to, że właśnie tyle rozumie ze sporu o gender większość Polaków.

Jestem jak najdalszy od tego, by twierdzić, niczym klasyk naszego dziennikarstwa, że ludzie są jeszcze głupsi niż myślimy, i dlatego nie wiedzą, o co tu chodzi. Po prostu media zajmują się sprawami dla nich nieistotnymi, a do tego nie potrafią wytłumaczyć najprostszych rzeczy. O trudniejszych, takich jak kulturowa teoria płci, nie wspominając. Bardzo pouczające jest zakłopotanie dziennikarza, który na najprostsze w świecie pytanie: „kto to jest gender?", potrafi wydukać jedynie, że chodzi o równość. On też nie za bardzo rozumie, o co idzie, i najwyraźniej sam podejrzewa, że „gender jest pedałem".

O czym to świadczy? Nie tylko o braku kwalifikacji dziennikarzy, ale też i o tym, że w Polsce, mówiąc po marksistowsku, nadbudowa odrywa się od bazy. Media dla przykładu nie zajmują się realnymi problemami swoich odbiorców, skupiają się na tematach zupełnie abstrakcyjnych, a do tego podrzuconych przez polityków albo intelektualistów. Dotyczy to szczególnie telewizji i programów informacyjnych, które zawsze pokazują to samo. Warto przerzucić kanały podczas jakiejś zupełnie nieistotnej konferencji prasowej. Zapewniam, że jeśli pokazuje ją jedna stacja, to i pozostałe również.

Szczęśliwy to doprawdy kraj, gdzie największym problemem jest charytatywna akcja Jurka Owsiaka albo równościowe wychowanie w przedszkolach (czyli gender), tematy które od kilkunastu dni królują w telewizjach. Musi to być kraj bez bezrobocia, bez długów, przestępczości i bez żadnych problemów cywilizacyjnych. Kraj tak nowoczesny, że ma przed sobą wyłącznie świetlaną przyszłość. Oczywiście, ?jak tylko zrobi się porządek z tymi, którzy brużdżą Jurkowi i genderowi. Przesadzam? Nie za bardzo. Tak wygląda Polska z perspektywy elektronicznych mediów. Co prawda są jeszcze gazety, ale już 30 lat temu Stanisław Lem słusznie zauważył, że żyjemy w czasach, kiedy nikt nic nie czyta, jeśli czyta, nie rozumie, jeśli rozumie, to nie pamięta.