Pytań było prawie 40: jak ludzie dziś przyjmują nauczanie Kościoła w tej sprawie (i jak jest ono głoszone), czy nim żyją (a jeśli nie, to dlaczego), jak lokalny Kościół reaguje na rosnącą liczbę sytuacji trudnych (związki nieformalne, rozwody), czy takie pary objęte są duszpasterską opieką. Padły pytania o potrzebę uproszczenia praktyki stwierdzania nieważności małżeństwa czy o to, jak przekazywać wiarę dzieciom adoptowanym przez pary homoseksualne.
W znanych mi parafiach zachodniej Europy nie rozmawiano ostatnio o niczym innym, jak tylko o tej ankiecie. W znanych mi parafiach polskich debatowano nad wszystkim, tylko nie nad nią.
Dysponentem ankiety był lokalny biskup. Kręgi oficjalne w Polsce zapewniają, że włożono wysiłek w dotarcie z ankietą do świeckich. Czytaj: gdzieniegdzie wywieszono w Internecie, tu i tam skonsultowano z diecezjalnym i parafialnym aktywem (ja do żadnego ruchu nie należę, na mszy jestem w różnych miejscach Polski jakieś 300 razy w roku, o ankiecie nie słyszałem ani słowa). W początkach stycznia krakowska kuria cieszyła się, że uzyskała już z terenu ponad ?100 odpowiedzi! A obejmuje duszpasterską opieką półtora miliona wiernych.
Owszem, świeccy w Polsce bywają skrajnie gnuśni (bo wygodnie im w roli dosłownie pojmowanych „owieczek"). Nie wierzę jednak, że milczeliby w palącej dziś miliony ludzi sprawie. Nie wiem więc, co ankieta powie o sytuacji rodziny – o sytuacji Kościoła instytucjonalnego mówi, że jego wzrok czasem sięga tylko do ostatniego rzędu kościelnych ławek. Zajmujemy się tymi, co i tak przychodzą, masa ochrzczonych odpływających z naszych radarów będzie dalej odpływać w pokoju. Upraszczając – papież idzie do wszystkich, w tym do chorych, pyta: jak się czujecie, jak wam można pomóc? ?I tu włącza się lokalny doktor, tłumacząc, że primo – przecież to jego pacjent, secundo – to on po to skończył studia, żeby wiedzieć, co komu dolega, tertio – z chorymi to ciężko się gada, lepiej pytać zdrowych.
Poza tym – co, jeśli ktoś pomyśli sobie, że papież chce teraz zmienić kanony medycyny?! Wypowiedziom w sprawie ankiety towarzyszył festiwal zapewnień, że papież co prawda pyta, ale tak naprawdę zna już odpowiedzi. Prewencyjny lęk zasłonił istotę sprawy: przecież nie mieliśmy tu debatować nad zmianą Chrystusowego prawa, ale o tym, jak dotrzeć z nim do ludzi, sprawić, by dawało im nadzieję potrzebną do rozplątywania poplątanych sytuacji!