Tym razem unia może się udać

Krajobraz energetyczny UE przez lata kształtowała praktyka samodzielnych negocjacji, w których Gazprom dzielił ?i rządził. Polska propozycja stwarza ?szansę na zmianę – pisze doradca PO.

Publikacja: 29.04.2014 02:00

Konrad Niklewicz

Konrad Niklewicz

Foto: Rzeczpospolita

Red

Już kilka tygodni po przedstawieniu propozycji budowy unii energetycznej zaczyna ona zdobywać poparcie polityczne rządów i unijnych instytucji. Za wcześnie na fanfary, ale pierwsze efekty są zachęcające. Plan premiera Donalda Tuska składa się z sześciu elementów. Po pierwsze, rosyjskiemu monopolowi trzeba przeciwstawić jednego europejskiego nabywcę. Do tego celu można dojść stopniowo: umowy międzyrządowe bez szkodliwych klauzul, jednolity wzór kontraktu gazowego, obowiązkowy udział Komisji Europejskiej w negocjowaniu kontraktów. Po drugie, Unia musi wzmocnić mechanizm solidarności między państwami na wypadek odcięcia dostaw źródeł energii. Po trzecie, budowa infrastruktury energetycznej powinna być dofinansowana z budżetu europejskiego na maksymalnym dopuszczalnym poziomie 75 procent. Po czwarte, potrzebne jest pełne wykorzystanie dostępnych w Europie źródeł paliw kopalnych, w tym węgla i gazu łupkowego. Po piąte, znalezienie nowych dostawców zewnętrznych energii (mogą to być np. USA czy Australia). I po szóste, zapewnienie bezpieczeństwa także sąsiadom.

Plan ambitny – wywraca wieloletnie praktyki. Unijni liderzy, widząc agresję Rosji na Ukrainę i wykorzystanie gazu jako broni, ostatecznie chyba jednak zrozumieli, że zależność od rosyjskich dostaw szkodzi. Gospodarczo i politycznie.

Pierwsze reakcje polityczne są korzystne. „Od teraz to już jest polsko-francuski projekt" – deklarował w czwartek prezydent Francji François Hollande. Warto zauważyć, że wywodzi się on z konkurencyjnej wobec chadecji grupy politycznej, jego słowa trudno więc uznać za element wyborczej kurtuazji.

„W 100 procentach popieram propozycję polskiego rządu" – zapewnił Jean-Claude Juncker, prawdopodobnie przyszły szef Komisji Europejskiej, dziś wyborczy lider Europejskiej Partii Ludowej.

I wreszcie kanclerz Niemiec Angela Merkel: „Niemcy w zasadzie popierają wysunięty przez Polskę pomysł utworzenia europejskiej unii energetycznej, jednak trzeba wypracować szczegóły takiego rozwiązania" – powiedziała w piątek po spotkaniu z szefem polskiego rządu.

O zainteresowaniu Europy polskim projektem mogą też świadczyć echa tekstu premiera Donalda Tuska dla „Financial Timesa", przedrukowywanego i szeroko komentowanego także przez inne tytuły zachodnioeuropejskie.

Polityczne deklaracje nie przesądzają wszystkiego, diabeł tkwi w szczegółach. Jednak mówienie, że „nic z tego nie wyjdzie" – jak próbuje to zrobić część opozycji – jest niedorzeczne. Tak samo jak niedorzeczne było twierdzenie, że Polsce nie uda się wynegocjować dobrego budżetu unijnego na lata 2014–2020. Najwyraźniej jakoś się udało – i nie przez przypadek. Unia energetyczna też nim nie jest, podobnie jak słowa Hollande'a, Merkel, Van Rompuya i Junckera.

Kluczowa będzie współpraca z Komisją Europejską, zobligowaną przez Radę Europejską do przygotowania planów reformy polityki energetycznej. Unijny komisarz ds. energii Gunter Oettinger już zapowiedział, że 2 maja przyjedzie do Warszawy, by „dogłębnie" przedyskutować szczegóły polskiego planu. Potencjalny scenariusz: polskie pomysły zostaną inkorporowane do projektu Komisji.

Naszą wiarygodność zwiększa to, że to, co proponujemy całej Europie, staramy się wdrożyć sami. Polska była pierwszym krajem, który negocjował kontrakt gazowy z Rosją z udziałem KE. To Polska przez ostatnie siedem lat zainwestowała ponad 2 miliardy euro w nowe zbiorniki gazu, budowę gazoportu, połączenia polskiej sieci gazowej z Niemcami i Czechami oraz budowę nowych instalacji OZE.

Unijny krajobraz energetyczny przez lata kształtowała praktyka samodzielnych negocjacji, w których Gazprom dzielił i rządził. Zachodnioeuropejskim koncernom (wspieranym przez rządy) oferował ceny bardzo preferencyjne, a odbiorcom z krajów byłego bloku komunistycznego – absolutnie niepreferencyjne.

Już dziś widać, że niektóre państwa unijne wciąż chciałyby korzystać z preferencyjnego traktowania, nawet gdyby miało to się odbyć kosztem unijnych partnerów. Im dalej w las, tym może być więcej takich głosów (oporu przeciw polskiej propozycji). Rosja i jej gazowe ramię na pewno nie będą bezczynnie patrzeć na upadek swojego monopolu.

Ale nigdy wcześniej Unia nie była tak blisko zmian w polityce energetycznej. Kryzys ukraiński o tym przesądził, ale polski plan bardzo pomógł – bo przedstawiono go w odpowiednim czasie, miejscu i formie.

Autor jest doradcą Platformy Obywatelskiej ?i w KPRM. W 2011 r. był rzecznikiem polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, ?a w 2012 r. – wiceministrem ?rozwoju regionalnego. Wcześniej był dziennikarzem „Gazety Wyborczej"

Już kilka tygodni po przedstawieniu propozycji budowy unii energetycznej zaczyna ona zdobywać poparcie polityczne rządów i unijnych instytucji. Za wcześnie na fanfary, ale pierwsze efekty są zachęcające. Plan premiera Donalda Tuska składa się z sześciu elementów. Po pierwsze, rosyjskiemu monopolowi trzeba przeciwstawić jednego europejskiego nabywcę. Do tego celu można dojść stopniowo: umowy międzyrządowe bez szkodliwych klauzul, jednolity wzór kontraktu gazowego, obowiązkowy udział Komisji Europejskiej w negocjowaniu kontraktów. Po drugie, Unia musi wzmocnić mechanizm solidarności między państwami na wypadek odcięcia dostaw źródeł energii. Po trzecie, budowa infrastruktury energetycznej powinna być dofinansowana z budżetu europejskiego na maksymalnym dopuszczalnym poziomie 75 procent. Po czwarte, potrzebne jest pełne wykorzystanie dostępnych w Europie źródeł paliw kopalnych, w tym węgla i gazu łupkowego. Po piąte, znalezienie nowych dostawców zewnętrznych energii (mogą to być np. USA czy Australia). I po szóste, zapewnienie bezpieczeństwa także sąsiadom.

Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?