Zagrożona Unia

Zasmuca mnie fakt, że debata na temat prawa do swobodnego poruszania się podszyta jest nacjonalistycznymi urazami. Ugrupowania ksenofobów i eurofobów zyskują poparcie w niemal wszystkich krajach UE – pisze przewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Publikacja: 05.05.2014 02:10

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz

Foto: AFP

Red

Jako dziecko niemal codziennie doświadczałem istnienia granic. Dorastałem w regionie, w którym stykały się krańce Niemiec, Holandii i Belgii, i doskonale pamiętam kolejki, w jakich trzeba było odstać przed przejściem drewnianej jeszcze bramki, żeby odwiedzić krewnych. Cóż, granice między państwami istnieją w tych miejscach do dziś, mimo że dawno temu znikły bramki i nikt nie jest już pytany o paszport, a moje doświadczenie okazuje się błahe, jeśli porównać je z doświadczeniami tych, którym przyszło żyć po drugiej stronie żelaznej kurtyny, otoczonej polami minowymi i spowitej kłębami drutów kolczastych.

Granice są obecne między państwami, lecz przebiegają również w ich obrębie: granice, które rozdzielają ubogich i bogatych, niewykształconych i wykształconych, granice językowe i te, które pojawiają się w ludzkich umysłach.

Najbardziej postępowy model życia

Obalanie barier wymaga znacznie więcej odwagi niż ich wznoszenie. Podejmując taką misję, założyciele Wspólnoty Europejskiej wykazali się tą cnotą. Chwilę po zakończeniu największego koszmaru, jakiego doświadczyła ludzkość, zdobyli się na odwagę, by zamiast zmiażdżyć swoich zaprzysięgłych wrogów, pomóc im stanąć na nogi; by w miejsce gorączkowej obrony swoich gospodarek narodowych powiązać je ze sobą. Założyciele naszej Europy rozumieli, że razem jesteśmy silniejsi.

I rzeczywiście stworzyliśmy jedyną swego rodzaju społeczność w dziejach ludzkości, doświadczenie Unii jest doświadczeniem sukcesu. Zaprowadziliśmy najbardziej postępowy model życia społecznego na świecie.

W dziesiątą rocznicę rozszerzenia Unii Europejskiej w roku 2004, pojawiają się jednak próby wznoszenia nowych barier między państwami. Populiści starają się wzniecić panikę, strasząc tzw. łowcami okazji, którzy mieliby jakoby doprowadzić do upadku systemy opieki społecznej w goszczących ich krajach. To godna pożałowania kampania, w której mamy do czynienia z przeinaczaniem faktów, ich pochopnym uogólnianiem, wreszcie głoszeniem i powtarzaniem kłamstw do chwili, gdy ludzie wezmą je za dobrą monetę.

Czy ci, którzy podejmują dziś rozmowę o „kwotach" i „kontyngentach" zatrudnienia dla obywateli Unii, spytali kiedykolwiek o zdanie milion obywateli z krajów Północy mieszkających w Hiszpanii lub któregoś z dwóch milionów studentów, którzy będą brać udział w wymianie w ramach programu Erasmus w ciągu najbliższych siedmiu lat?

Warto przypomnieć niewygodny dla wielu fakt: nikt, kto podróżuje do innego niż macierzysty kraju członkowskiego UE, nie mając tam stałej pracy, nie może liczyć na natychmiastowe przyznanie mu opieki socjalnej. Nikt nie może też w nieskończoność domagać się prawa do stałego pobytu, nie dysponując wystarczającymi środkami i nie mając widoków na zatrudnienie.

Jednocześnie nasze kraje korzystają z istnienia klasy mobilnych obywateli UE. Zwykle są oni młodzi, zmotywowani, świetnie wykształceni i przeprowadzają się do innego kraju, znalazłszy tam pracę. Płacą podatki i tym samym przyczyniają się do stabilizacji naszych systemów opieki społecznej, szczególnie systemu emerytalnego. Owszem: w czasach kryzysu, gdy populiści i ksenofobi szukają kozłów ofiarnych, mogą oni również stać się łatwą ofiarą krytyki.

Skomplikować ?działanie fałszerzom

Jako oficjalny kandydat Partii Europejskich Socjalistów [na nowego przewodniczącego Komisji Europejskiej – przyp. tłum.] opowiadam się za prawem do swobodnego przemieszczania się jako jedną z podstawowych wolności stanowiących fundament Unii Europejskiej. Jako przewodniczący KE będę bronił tego prawa, jedynego w swoim rodzaju osiągnięcia Unii, przed tymi, którzy chcą zniszczyć je lub ograniczyć, stwarzając system obywateli pierwszej lub drugiej kategorii.

Zamierzam prowadzić wyważoną debatę, uwzględniającą również głosy tych, którzy się obawiają, że wolność swobodnego przemieszczania się wiedzie do swoistej wolnoamerykanki. Musimy konsekwentnie trzymać się tego, co mówią traktaty i nasze prawodawstwo, stwierdzające, że obywatelstwo UE pociąga za sobą nie tylko prawa, lecz również przywileje, i że prawa nie są nieograniczone.

Mobilność obywateli Unii może się okazać obciążeniem dla szkolnictwa, systemu mieszkań komunalnych i infrastruktury niektórych miejscowości UE i zamieszkujących je społeczności. Te miasta i te społeczności muszą otrzymać pomoc – zarówno od swoich rządów, jak i od UE. Pragnę postawić tę kwestię jasno: prawo unijne nie chroni tych, którzy postanawiają nadużyć systemu, ubiegając się na przykład o zasiłek na dziecko w kilku krajach lub uzyskując prawo stałego pobytu na podstawie podrobionych dokumentów lub fałszywych małżeństw. Nie możemy pozwolić, by garstka ludzi, która nie przestrzega reguł, rzucała cień na reputację wszystkich obywateli Unii Europejskiej pracujących, studiujących lub spędzających lata emerytury w innych niż macierzyste państwach. Zamierzam możliwie najbardziej skomplikować życie fałszerzom – i możliwie najbardziej ułatwić je tym, którzy korzystają z uzasadnionego prawa do przemieszczania się.

Dwuznaczny dar

Kryzys gospodarczy zmusił wielu ludzi, często młodych, do dokonania niełatwego wyboru, do pozostawienia rodzin, przyjaciół, korzeni i rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu dlatego, że tam, gdzie dotąd żyli, nie widzą dla siebie przyszłości. Z tego punktu widzenia mobilność okazuje się darem mocno dwuznacznym zarówno dla tych, którzy z niej korzystają, jak i dla społeczności, które zostawiają za sobą. Jestem przekonany, że prawo do swobodnego przemieszczania się będzie zwiększać obszar wolności tylko wtedy, gdy będzie się po nie sięgało z wyboru, nie zaś za sprawą wywołanego ubóstwem przymusu.

Mamy też do czynienia z innym problemem, świadomie ignorowanym przez populistów: z sytuacjami, gdy mobilni pracownicy harują miesiącami w rzeźniach za dwa i pół euro za godzinę lub podejmują ciężką pracę na budowach jako fikcyjnie samozatrudnieni. Wiele pozbawionych skrupułów firm i przedsiębiorców w godny pożałowania sposób nagina prawo i wystawia na pośmiewisko prawa pracownicze oraz standardy społeczne.

Prawo do swobodnego przemieszczania się będzie wolnością jedynie wówczas, gdy szanować się będzie godność człowieka i pracownika. Dlatego chcę zostać przewodniczącym Komisji Europejskiej, który za pięć lat będzie mógł powiedzieć, że zajęliśmy twarde stanowisko w kwestii zaniżania płac, że umieściliśmy odpowiednie „łatki" w przepisach regulujących zatrudnienie i że wprowadziliśmy w całej Unii zasadę jednakowej płacy za jednakową pracę wykonywaną w tym samym zakładzie.

Demony na łańcuchu

Najbardziej zasmuca mnie i niepokoi fakt, że debata na temat prawa do swobodnego poruszania się jest podszyta resentymentami i nacjonalistycznymi urazami. Ugrupowania ksenofobów i eurofobów zyskują poparcie w niemal wszystkich krajach UE, szerząc nienawiść i obsadzając całe narody w roli kozłów ofiarnych. Musimy sobie uświadomić, że 100 lat od wybuchu pierwszej wojny światowej i 75 lat od strzałów rozpoczynających drugą z nich demony przeszłości nie opuściły na zawsze naszego świata – są jedynie trzymane na mocnym łańcuchu.

Nigdy nie przestają mnie zdumiewać rozmówcy bez reszty przekonani, że powstanie Unii Europejskiej jest aktem nieodwracalnym. W rzeczywistości jest wręcz przeciwnie: projekt ten nigdy nie był aż tak zagrożony, to zaś ogranicza nasze szanse konkurowania na rynkach światowych i stawia pod znakiem zapytania trwałość naszych demokracji, naszych fundamentalnych praw i naszego modelu społecznego.

Przed dziesięciu laty Polska wraz z dziewięcioma innymi krajami przystąpiła do Unii: po dekadach wymuszonej i bolesnej separacji nasz kontynent nareszcie został zjednoczony. Po dziesięciu latach widać, że Polska jest nie tylko ważnym graczem w Unii, lecz jej wschodzącą gwiazdą. Obchody tamtego zjednoczenia powinny się stać dla nas okazją do przypomnienia, jaką wartością jest jedność i współpraca, szczególnie w czasie, gdy tak wielu populistów, demagogów i ksenofobów usiłuje osłabić wiarę w nasz projekt europejski. Pamiętajmy, że tylko wspólnie jesteśmy wystarczająco silni, by konkurować ze światowymi potęgami.

—tłum. a.kon.

Autor jest niemieckim politykiem, eurodeputowanym SPD, przewodniczącym grupy socjalistycznej w europarlamencie, przewodniczącym Parlamentu Europejskiego

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?