Według danych wytwórni Warner Bros. Najnowsza część przygód Godzilli wskoczył na pierwsze miejsca we wszystkich 64 krajach, w których miał premierę. Debiutował w 16 tys. kin jednocześnie. Najwięcej pieniędzy film miał zarobić w Wielkiej Brytanii (10,4 mln dolarów), Rosji (9,1 mln), Meksyku (8,9 mln) oraz Australii (6,1 mln). Szacunkowe dane odnośnie samego tylko rynku amerykańskiego zakładają przychód z weekendu otwarcia w granicach 100 mln dolarów. Jak na razie jest to trzecie największe otwarcie kinowe w tym roku na świecie.
Jak podbić chiński rynek?
Nie wiadomo jeszcze, jak super jaszczur poradzi sobie w kraju, w którym go stworzono, czyli w Japonii. Tam premiera filmu zapowiedziana jest dopiero na 25 lipca. Wcześniej będzie miał jedno z najtrudniejszych zadań, jakie można sobie wyobrazić w świecie filmu – podbić rynek chiński.
To drugi co do wielkości rynek na świecie. Chińscy widzowie odpowiadają za 1/10 światowych przychodów kinowych. W ubiegłym roku wydali na filmy 3,6 mld dolarów, prognozy na 2014 rok zakładają przebicie poziomu 5 mld dolarów. Dla porównania w Japonii na kina wydano 2,4 mld dolarów, w Wielkiej Brytanii, Francji, Indiach, Korei Południowej, Rosji i Niemczech od 1,7 mld do 1,3 mld dolarów. Chiny biją konkurencję na głowę, a Godzilla ten rynek będzie miała do dyspozycji o wiele wcześniej niż Japonię, bo już 13 czerwca.
Godzilla pochodzi jednak z Japonii
Popularność filmu może być jednak różna, ponieważ Godzilla to jednak wynalazek japoński. Przez ostatnie kilkanaście miesięcy Pekin pracował nad tym, by to, co japońskie kojarzyło się bardziej ze znienawidzonym sąsiadem, a nie czymś godnym uwagi. Tokio nie pozostawało w tych dyplomatyczno-polityczno-społecznych podżeganiach bierne i także robiło, co mogło, by Chiny kojarzyły się z państwem, które uzurpuje sobie prawo do japońskiej ziemi. Filmowy ekran to jednak inna rzeczywistość i nawet japoński potwór może radzić sobie na nim o wiele lepiej niż politycy.
Filmowcy, którzy chcą bić rekordy w światowych rankingach tak zwanych box office, czyli kinowych zysków, wplatają wątki związane z Chinami. W ubiegłym roku w filmie „Pacific Rim" znalazło się miejsce dla chińskich bohaterów. Miastem, które ponosiło największe szkody ze strony atakujących świat potworów (także wyrastających z japońskiej kultury) był Hongkong. W najnowszej, czwartej już części przygód Transformersów (premiera w USA 27 czerwca) także znalazło się miejsce dla chińskich aktorów i plenerów. Chińscy widzowie nie żywią aż tak sporej urazy do tego, co japońskie, ostatnio bowiem film „Niesamowity Spider-Man 2" zarobił w Państwie Środka 56 mln dolarów. Był to drugi po Stanach Zjednoczonych wynik na świecie. Chińskiej publiczności nie przeszkadzało, że za produkcję odpowiadało japońskie Sony.