Oburzeni, nie oszołomy

I my, socjaliści, i oni, piewcy wolnego rynku od Korwin--Mikkego, odwołujemy się do równości. Tyle że my dążymy do równości ekonomicznej, a oni do równego dostępu do rynku – pisze działacz społeczny.

Publikacja: 27.05.2014 02:00

Piotr Ikonowicz

Piotr Ikonowicz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Wysokie poparcie dla populistycznej prawicy Korwin-Mikkego, tłumy na marszach niepodległości to znak czasu. Podobnie jak kilka lat temu sukces wyborczy Ruchu Palikota. Do głosu dochodzą ruchy postrzegane przez wyborców jako antysystemowe, radykalne, krytyczne wobec rzeczywistości. Wynika to z głębokiego kryzysu społecznego i coraz niższego poziomu świadomości społeczeństwa. Radykalizm, fundamentalizm rynkowy czy antyklerykalizm to odpowiedzi emocjonalne, a nie racjonalne na brak perspektyw, oligarchizację państwa, bezrobocie i niskie dochody.

Obszar wspólny

Grudziądz. Spotkanie zwolenników Ruchu Sprawiedliwości Społecznej. Na salę wchodzi około ?30 zwolenników Kongresu Nowej Prawicy. Siadają na końcu sali i rozwijają wielki „żagiel" z podobizną Janusza Korwin-Mikkego. Część głów gładko ogolonych, bojowe miny.  Witam ich więc szczególnie serdecznie, zwracając uwagę na fakt, że możemy się tak bardzo różnić i wciąż spotykać i dyskutować, bo kiedyś tacy jak ja szli do więzień, aby wywalczyć swobody polityczne.

Jedna mina rozbrojona. Nie będzie okrzyków „precz z komuną!".  Kiedy kreślę obraz stosunków społecznych, coraz powszechniejszego niedostatku, wykluczenia społecznego i nazywam to porządkiem liberalnym, młodzi ludzie protestują. To nie jest liberalizm! Pokrzykują. Więc co? – pytam. To system oligarchiczny. I tu następuje zgoda. Rzeczywiście obie strony sporu dochodzą do wspólnego wniosku, może mamy tu raczej rządy międzynarodowych korporacji i sektora finansowego, a nie wolny rynek i demokrację.

Idę więc dalej i zauważam, że łączy nas więcej, niż sądzą. I my, socjaliści, i oni, ortodoksyjni piewcy wolnego rynku, wierzymy w jakąś utopię, jesteśmy idealistami. My wierzymy w ustrój oparty na współpracy, a nie konkurencji, oni wierzą w nieskrępowaną przez instytucje konkurencję wolnych i suwerennych podmiotów.  I obie te wizje odwołują się do równości pod jakimś względem. My dążymy do równości  ekonomicznej, oni do równego dostępu do rynku.

Coś, co zapowiadało się na awanturę z wzywaniem policji włącznie, kończy się kulturalną dyskusją, w której wprawdzie obie strony pozostają przy swoich przekonaniach, ale zostaje uzgodniony pewien obszar wspólny. Co do diagnozy, a nie rozwiązań.

Pole kompromisu

Les extrêmes se touchent? Skrajności się spotykają? Niekoniecznie. To raczej rozum ludzi wolnych od bieżących zobowiązań politycznych i finansowych, od uwikłań właściwych partiom rządzącym i walczącym aktualnie o władzę, ma większą swobodę dociekania prawdy.  A łączy nas krytyka, niezgoda na zastaną rzeczywistość.

Młodzi ludzie, którzy wierzą, że wystarczy zredukować państwo do roli nocnego stróża, a wszystko będzie dobrze, marzą o powrocie do utraconego raju idealnie wolnej konkurencji jednostek na demokratycznym rynku, który nigdy nie istniał, podczas gdy my, socjaliści, kreślimy model współpracy tychże jednostek dla dobra wspólnego, który też jest tylko projektem, wytworem wyobraźni, a nie odwzorowaniem czegoś, co realnie istnieje.

Grudziądz to miejsce o jednym z najwyższych w kraju wskaźników bezrobocia, więc obie strony tego sporu podlegają tym samym zjawiskom biedy, wykluczenia, wyzysku. Stąd ich radykalizm.

Podobne spotkanie KNP i RSS miało miejsce we Wrocławiu. I kiedy nasi działacze zwrócili uwagę, że naszym celem jest znaczne podwyższenie kwoty wolnej od podatku i czerpanie dochodów budżetowych z opodatkowania największych korporacyjnych graczy na rynku, raptem znikła zaciekłość i pojawiło się pole kompromisu.  Opodatkowywanie niskich dochodów po to tylko, by w najlepszym razie część tej sumy zwrócić pracownikowi w zasiłku z pomocy społecznej, to idiotyczny pomysł, zważywszy, że prawdziwe zyski, choćby bankowe, pozostają praktycznie poza sferą zainteresowania fiskusa.

Z naganem w dłoni

Większy niepokój budzi radykalizacja młodzieży, która nie szuka rozwiązań, tylko szuka wroga. Mam na myśli Ruch Narodowy, który w wyborach – na szczęście – wypadł znacznie słabiej niż KNP.  Libertarianie Korwin-Mikkego mylą się, próbując cofnąć czas, odwrócić proces koncentracji kapitału i monopolizacji przy jednoczesnym ograniczeniu roli państwa, które jest jedynym możliwym podmiotem takich zmian.

Narodowcy tylko nienawidzą. Ich gniew jest uzasadniony podłym życiem, jakie muszą wieść, lecz niczego nie załatwia, bo nawet jeśli wszyscy ogolimy się na łyso, ochrzcimy i zapiszemy do klubu kibica Legii Warszawa, i tak pozostaniemy biedni. A może nawet jeszcze biedniejsi.

Jedni odrzucają państwo, dostrzegając w nim, niestety słusznie, bardziej aparat ucisku niż sprzymierzeńca czy opiekuna. Inni chcą państwa wojowniczego i zwartego etnicznie, religijnie, ideowo, nie rozumiejąc jego klasowego, antypracowniczego charakteru.  Tymczasem bezrobotni i pracujący biedacy nie zostaną zamożnymi biznesmenami, nawet gdy zniesiemy wszelkie podatki.

Pracująca, pozbawiona oszczędności i urlopów większość polskiego społeczeństwa tęskni za państwem opiekuńczym. Wynika to wyraźnie z badań opinii publicznej. Tego nie obiecuje żadna z partii głównego nurtu.  Żadna też będąc u władzy, nie próbowała wcielać choćby takiej nowoczesnej polityki społecznej, jaką prowadzi większość państw starej Unii.  Obowiązuje u nas jankeska zasada, że zwycięzca bierze wszystko, a ostatnich gryzą psy. To rodzi radykalizm wynikający z frustracji.  Prawicowy populizm.

Tymczasem odpowiedzią na oczekiwania społeczne jest polityka socjaldemokratyczna, która w warunkach polskich i tak będzie okrzyknięta bolszewizmem. Kiedy przekonywałem w programie telewizyjnym posła Stefana Niesiołowskiego do opodatkowania międzynarodowych korporacji, zwyzywał mnie od enkawudzistów z naganem w dłoni.

Autor jest politykiem oraz działaczem społecznym, w czasach PRL w opozycji demokratycznej, po 1989 roku działacz PPS ?i PPS–RD, w latach 1993–2001 poseł wybrany ?z listy SLD, następnie związany ?z Samoobroną oraz Ruchem Palikota.

Wysokie poparcie dla populistycznej prawicy Korwin-Mikkego, tłumy na marszach niepodległości to znak czasu. Podobnie jak kilka lat temu sukces wyborczy Ruchu Palikota. Do głosu dochodzą ruchy postrzegane przez wyborców jako antysystemowe, radykalne, krytyczne wobec rzeczywistości. Wynika to z głębokiego kryzysu społecznego i coraz niższego poziomu świadomości społeczeństwa. Radykalizm, fundamentalizm rynkowy czy antyklerykalizm to odpowiedzi emocjonalne, a nie racjonalne na brak perspektyw, oligarchizację państwa, bezrobocie i niskie dochody.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?