Reklama

Coming out tylko lewostronny

Wychodzenie z szafy, zwane popularnie i w skrócie coming outem, jest jednym z ulubionych zajęć lewicy.

Publikacja: 01.06.2014 21:08

Tomasz P. Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Z szaf wychodzą więc aktorzy i aktorki, a także piłkarze, przedsiębiorcy i politycy, którzy publicznie ogłaszają całemu światu, że są gejami lub lesbijkami. A potem zaczyna się medialne cmokanie ?nad odwagą, jakiej wymaga takie wyznanie, i przekonywanie, że każdy ma prawo do własnej tożsamości ?i do życia w zgodzie z nią.

Ta zasada działa jednak tylko ?w jedną stronę. Gdy bowiem jakiś lekarz zdecyduje się wyznać, że jest katolikiem i – o zgrozo! – jego katolicyzm wpływa na działania, jakie podejmuje lub nie podejmuje ?w pracy, wówczas zaczyna się teksańska masakra piłą mechaniczną. Dziennikarze i dyżurne autorytety zaczynają przekonywać, że to skandal, że sumienie i tożsamość religijną lekarz powinien zostawić ?w domu. A wiceminister zdrowia oznajmia, że jak komuś się to nie podoba, to może przestać być lekarzem.

Aż trudno nie zadać przy tej okazji prostego pytania, co by było, gdyby jakiś nauczyciel oznajmił, że jest gejem i że w związku z tym będzie uczył nasze dzieci, że homoseksualizm jest OK. Rodzice oburzyliby się wówczas, ale trudno mi uwierzyć, ?że tak zbulwersowane katolickością lekarzy media stanęłyby po stronie rodziców. Raczej z pasją zaatakowałyby one wykazujących brak tolerancji rodziców, zarzucając im homofobię.

A przecież piewcy wolności ?i tolerancji powinni być zachwyceni, że część lekarzy postanowiła wyjść z szafy i powiedzieć nam o swoim katolicyzmie. Dzięki temu katolicy będą mogli wybrać sobie takiego lekarza, który nie będzie im narzucał liberalnego światopoglądu, ?a liberałowie udać się do specjalistów, którzy nie narzucą im katolickich standardów.

Ale na to jakoś liberalni zamordyści zgodzić się nie chcą. Bo wcale nie chodzi im o wolność, ale o to, by katolikom zakneblować usta. Tak, aby wyznanie, że jest się katolikiem, stało się bohaterstwem dostępnym dla nielicznych.

Reklama
Reklama

Autor jest filozofem, ?redaktorem portalu Fronda.pl

Z szaf wychodzą więc aktorzy i aktorki, a także piłkarze, przedsiębiorcy i politycy, którzy publicznie ogłaszają całemu światu, że są gejami lub lesbijkami. A potem zaczyna się medialne cmokanie ?nad odwagą, jakiej wymaga takie wyznanie, i przekonywanie, że każdy ma prawo do własnej tożsamości ?i do życia w zgodzie z nią.

Ta zasada działa jednak tylko ?w jedną stronę. Gdy bowiem jakiś lekarz zdecyduje się wyznać, że jest katolikiem i – o zgrozo! – jego katolicyzm wpływa na działania, jakie podejmuje lub nie podejmuje ?w pracy, wówczas zaczyna się teksańska masakra piłą mechaniczną. Dziennikarze i dyżurne autorytety zaczynają przekonywać, że to skandal, że sumienie i tożsamość religijną lekarz powinien zostawić ?w domu. A wiceminister zdrowia oznajmia, że jak komuś się to nie podoba, to może przestać być lekarzem.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Protesty antyimigranckie, czyli czy górale zatęsknią za arabskimi turystami?
Opinie polityczno - społeczne
„To byli i są nasi chłopcy”. Widzieliśmy wystawę w Muzeum Gdańska
Opinie polityczno - społeczne
Niezauważalne sukcesy rządu. Dlaczego ekipa Donalda Tuska sprzedaje tylko złe wiadomości?
Opinie polityczno - społeczne
Na decyzji Andrzeja Dudy w sprawie Roberta Bąkiewicza zyska Konfederacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: „Nasi chłopcy”, nasza prowokacja, nasza histeria
Reklama
Reklama