Reklama

Gazem do zwycięstwa

Chiny podpisały gazowy pakt z Rosją. Mają na to ochotę także Japończycy.

Publikacja: 03.06.2014 13:00

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Japoński premier Shinzo Abe znalazł się ostatnio w trudnej pozycji wobec Rosji. Kilkukrotnie spotykał się z Putinem przed wybuchem ukraińskiej rewolucji, przyjechał na otwarcie olimpiady w Soczi, w tym roku także ma gościć rosyjskiego prezydenta u siebie. Zmiana układu sił i konieczność nałożenia na Rosję sankcji przez kraje byłej grupy G-8, do której obecnie należy już tylko 7 państw, postawiła pod znakiem zapytania japoński plan podpisania z Rosjanami gospodarczego paktu na dostawy gazu.

Rosja dostawcą Azji

Chiny podpisały z Rosją umowę na dostawy gazu na przestrzeni najbliższych 30 lat. Moskwa dostarczy Pekinowi 38 mld metrów sześciennych gazu rocznie za zapisane w dokumentach 400 mld dolarów. Obie strony negocjowały układ przez 10 lat. Teraz wystarczy „tylko" zbudować odnogę rosyjskiego gazociągu „Siła Syberii", biegnącego od gazowych złóż Jakucji do Władywostoku, w Błagowieszczeńsku przy granicy z Chinami. Do wydobycia jest ponad 65 mld metrów sześciennych gazu, które Polsce przy obecnym zużyciu starczyłoby na 4000 lat.

Do istniejącej infrastruktury gazociągu linii Wschodnia Syberia – Ocean Spokojny chce podłączyć się także Japonia. Rządząca Partia Liberalno-Demokratyczna pracuje nad projektem gazociągu na linii rosyjski Sachalin – japońska prefektura Ibaraki na północnym wschodzie Tokio. Linia dostaw gazu miałaby 1350 kilometrów i kosztowałaby 6 mld dolarów. Pracami nad nowym planem pozyskania tańszej energii zajmuje się 33 polityków pod kierownictwem Naokazu Takemoto.

Japoński plan

Tańszy surowiec energetyczny potrzebny jest Japonii jak powietrze. Kraj jest obecnie największym importerem skroplonego gazu ziemnego (LNG) na świecie, a zwiększające się potrzeby energetyczne w połączeniu z nieczynnymi po wypadkach 2011 roku elektrowniach atomowych powodują coraz większy minus w japońskim bilansie handlowym. Rosja odpowiada za prawie 1/10 dostaw do Japonii, na kolejnych miejscach znajdują się Australia, Katar i Malezja.

W ubiegłym roku Japonia na importowany gaz wydała dwukrotnie więcej niż jeszcze 3 lata temu. Koszty wyniosły ponad 7 bln jenów, czyli prawie 70 mld dolarów. Sprowadzenie do kraju gazu rurami a nie w postaci skroplonej na tankowcach mogłoby znacznie obniżyć ceny.

Reklama
Reklama

Proponowany gazociąg miałby przepustowość dwukrotnie mniejszą od chińskiego, bo 20 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Dzięki temu można by zapewnić krajowi odpowiednik 17 proc. importowanego obecnie gazu.

Czas pokaże, czy Japonii uda się wynegocjować korzystną cenę dla siebie i czy ostatnie zwroty dokonywane przez rosyjskiego prezydenta wpłyną na osłabienie czy wzmocnienie pozycji jego kraju jako zaopatrzeniowca coraz większej części Azji w gaz. Rząd Shinzo Abe bardzo potrzebuje oszczędności, by pobudzić gospodarkę do życia, do tego japoński premier potrafi twardo obstawać przy swoim zdaniu. Być może już jesienią tego roku gazowa umowa między Rosją a Japonią nabierze formalnych kształtów i rozpocznie się budowa nowego międzypaństwowego gazociągu.

Japoński premier Shinzo Abe znalazł się ostatnio w trudnej pozycji wobec Rosji. Kilkukrotnie spotykał się z Putinem przed wybuchem ukraińskiej rewolucji, przyjechał na otwarcie olimpiady w Soczi, w tym roku także ma gościć rosyjskiego prezydenta u siebie. Zmiana układu sił i konieczność nałożenia na Rosję sankcji przez kraje byłej grupy G-8, do której obecnie należy już tylko 7 państw, postawiła pod znakiem zapytania japoński plan podpisania z Rosjanami gospodarczego paktu na dostawy gazu.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Protesty antyimigranckie, czyli czy górale zatęsknią za arabskimi turystami?
Opinie polityczno - społeczne
„To byli i są nasi chłopcy”. Widzieliśmy wystawę w Muzeum Gdańska
Opinie polityczno - społeczne
Niezauważalne sukcesy rządu. Dlaczego ekipa Donalda Tuska sprzedaje tylko złe wiadomości?
Opinie polityczno - społeczne
Na decyzji Andrzeja Dudy w sprawie Roberta Bąkiewicza zyska Konfederacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: „Nasi chłopcy”, nasza prowokacja, nasza histeria
Reklama
Reklama