Polscy biskupi katoliccy coraz częściej zdobywają się na bezprecedensowe kroki. Niedawno, tuż po obradach Konferencji Episkopatu Polski, wiceprzewodniczący tego grona abp Marek Jędraszewski opublikował na stronie internetowej swojej diecezji pełny tekst referatu, który wygłosił podczas zebrania biskupów. Dzięki temu opinia publiczna zyskała unikalną możliwość wglądu w wewnętrzne obrady episkopatu.
Zarówno treść, jak i szerokie rozpowszechnienie tego tekstu traktujemy jako zaproszenie do debaty. Chodzi zresztą nie o kwestie doktrynalne, lecz o rozpoznanie sytuacji kulturowo-społecznej, w której działa Kościół. To naturalna płaszczyzna dyskusji. Ani święcenia kapłańskie, ani konsekracja biskupia (ani też redaktorskie funkcje, rzecz jasna!) nie dają automatycznie przywileju nieomylnego odczytywania znaków czasu. Sam referat abp. Jędraszewskiego jest ponaddwukrotnie dłuższy od tego artykułu, możemy więc podjąć jedynie wybrane wątki.
Kościół się nie cieszy
Wiceprzewodniczący episkopatu wygłaszał swój referat tydzień po obchodach 25-lecia polskiej wolności. Kościół uczcił je najpierw Świętem Dziękczynienia organizowanym z inicjatywy kard. Kazimierza Nycza, a następnie specjalną mszą w katedrze warszawskiej pod przewodnictwem watykańskiego sekretarza stanu. Kardynał Pietro Parolin mówił do Polaków: „Jan Paweł II mógłby zostać nazwany »patronem waszej wolności«". Ubolewał też, że „w części społeczeństwa osłabł wolnościowy entuzjazm, który panował 25 lat temu".
Wolnościowy entuzjazm osłabł, niestety, także w kierownictwie polskiego episkopatu. W referacie abp. Jędraszewskiego nie ma bowiem ani śladu radości z odzyskanej wolności. Co więcej, wyraża on przekonanie, że w istocie dla Kościoła epoka prześladowań i dyskryminacji się nie skończyła. Warto uważnie przeczytać to zdanie: „Wydawać by się zatem mogło, że okres PRL, kiedy to Kościół dla ówczesnych komunistycznych władz jawił się jako główny przeciwnik, którego jeśli nie można było fizycznie unicestwić, to w każdym razie należało »zamknąć do zakrystii«, minął bezpowrotnie. Jednak taka ocena sytuacji mijałaby się, niestety, z prawdą".
Znamienne, że autor referatu przekonany jest, iż przedstawia „pełną prawdę na temat przestrzeni publicznej, w której przychodzi obecnie działać Kościołowi katolickiemu w Polsce". Nam wydaje się natomiast, że jego diagnoza – choć porusza wiele rzeczywistych problemów – jest mocno stronnicza i w sumie nietrafnie opisuje sytuację. Niewłaściwa diagnoza, jak wiadomo, uniemożliwia zaś znalezienie odpowiednich środków zaradczych.