Problem większości państw zachodniej Europy polega dziś nie na tym, czy ją rozpocząć czy nie, tylko jak tego nie czynić, a jednocześnie nie podpaść własnej opinii publicznej. Właśnie ona bowiem może zadać bolesny cios Moskwie. Tylko w niej nadzieja ?na ukaranie Putina.
1
Do niedawna kraje opowiadające się za ostrym kursem wobec rosyjskiej agresji, w tym Polska, nie miały co liczyć na zrozumienie w Niemczech, we Francji, Włoszech czy w Holandii, ponieważ tamtejsze rządy szły za nastrojami społecznymi, a te nie sprzyjały kolizyjnemu kursowi. Związki zawodowe, a i przeciętni obywatele rozumieli, że handel z Rosją kreuje miejsca pracy i jest dla nich osobiście korzystny. Dobrym przykładem stoczniowcy z Saint-Nazaire, gdzie powstają desantowce Mistral, innym – niemiecki przemysł maszynowy. Nie rezygnuje się wszak z klienta, który płaci regularnie i zamawia coraz więcej. Nie do rządów zachodnioeuropejskich powinniśmy zatem kierować pretensje, tylko do tamtejszych społeczeństw.
Z geopolitycznego punktu widzenia ukaranie Rosji byłoby zapewne rozsądnym posunięciem, ale i politycy, i kręgi przemysłowe działają w perspektywie krótkoterminowej. Pierwszych rozliczą wyborcy podczas następnych wyborów za każde stracone miejsce pracy. Drugich – giełdy oraz akcjonariusze. Finansowy wynik kwartalny ?to perspektywa decydująca o wszystkim, przy niej los ?Ukrainy nie ma znaczenia.
Narzekania na polityków zachodnich, że nie potrafią ukarać Rosji, są wprawdzie uzasadnione moralnie, ale bezużyteczne politycznie. Oni po prostu nie mogą być tacy, jak byśmy chcieli, ponieważ ich obywatelom los Ukraińców i państwowości ukraińskiej pozostaje tak dalece obojętny, że nie są gotowi poświęcić dla nich nawet promila PKB swoich państw.
2
Życie ludzkie w wymiarze humanitarnym i religijnym jest niewątpliwie warte tyle samo, ale w wymiarze politycznym już nie. Wystarczy porównać reakcje opinii publicznej na masakrę w dowolnym kraju Trzeciego Świata z reakcjami wobec zamachu z 11 września czy ataków terrorystycznych w Londynie i Madrycie. Zamordowanie obywatela Zachodu, najlepiej z klasy średniej, o białym kolorze skóry, zawsze wzbudzi większe protesty i szybciej skłoni polityków do działania niż masakra ludzi o ciemniejszej barwie noszących paszporty jakiegoś państwa afrykańskiego, latynoskiego lub azjatyckiego. W przypadku Ukrainy jest tak samo, choć to kraj europejski, ale niewielu to w ogóle zauważa.