Co można robić 1 września? - felieton Rafała Tomańskiego

1 września to w Polsce co roku dzień pamięci o rozpoczęciu II wojny światowej oraz dość często początek roku szkolnego. Z czym wiąże się ten dzień w Japonii?

Publikacja: 01.09.2014 11:28

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Początek września nie oznacza rozpoczynania nowego roku szkolnego w Japonii. Szkoła zaczyna się tam w kwietniu, ponieważ  system edukacji przyjęto na wzór francuskiego z XIX wieku. W 1872 roku Japonia reformowała swoje szkoły, jako państwo otwierała się na zachodnie nowości i miała ten komfort, że mogła przyjmować nowinki z każdego z państw, z jakiego tylko chciała. Konstytucja i wojska lądowe najbardziej podobały się Japończykom u Niemców, ale już marynarka wojenna była wzorowana na brytyjskiej, wiedza lekarska robiła wrażenie pod postacią holenderskich lekarzy, kodeksy prawne można było łączyć na podstawie doświadczeń wypracowanych przez różne państwa (kodeks cywilny Japonia zaczerpnęła z Niemiec, karny już z Wielkiej Brytanii). System edukacji został natomiast importowany z Francji. W drugiej połowie XIX wieku było to jedyne rozwinięte państwo, które miało własne ministerstwo edukacji i scentralizowany, sprawny system zarządzania wiedzą.

Początek szkoły w Japonii?

Warto dodać tutaj małą dygresję – fakt, że Japonia była w stanie nadrobić setki lat spędzone jedynie w obrębie własnych granic i skutecznie wdrożyć u siebie mechanizmy podpatrzone u innych, pokazuje, że to najlepsza metoda na szybki rozwój. Kraj nie musi zawsze być na pierwszej linii odkryć, postępu i nowoczesności. Wystarczy, że będzie miało się sprawnym przywódców, którzy zadecydują, którą drogą warto się udać, by szybko dorównać do pozostałych. Społeczeństwo wcale nie musi być do tego karne i naznaczone piętnem pracoholizmu. Japonia, przeprowadzając reformy tzw. ery Meijim, czyli czasu otwierania się na zachód (od drugiej połowy XIX wieku) dysponowała narodem „normalnym", tzn. nie lubiącym pracować i wolącym korzystać z życia. Korporacyjność i nadgodziny na stanowiskach prowadzące do śmierci to późniejszy wynalazek samych Japończyków.

Zanim sięgnięto po szkolnictwo na wzór francuski i pozostałe rozwiązania z Niemiec, Holandii i innych krajów Europy, Japonia chciała wzorować się na Stanach Zjednoczonych. Było to dość zrozumiałe, ponieważ to właśnie amerykańskie okręty komodora Perry'ego jako pierwsze zmusiły japońskich samurajów do podpisania traktatu otwierającego kraj. Jednak to co z USA nie było do końca dobre dla Japonii. Kilka pierwszych lat po otwarciu na zagranicę jest w ocenie historyków czasem straconym, potrzebnym jedynie do tego, by stwierdzić, że nie ma co kopiować w Japonii Ameryki.

Co zatem się pamięta tego dnia?

Zatem pierwszy września to w Japonii nie początek szkoły. Nauka zaczyna się na nowo co roku w kwietniu. Wiosna to dobry moment na start czegokolwiek, natura budzi się do życia, powinno się także dziać to samo z szarymi komórkami młodych ludzi. Dodatkowo rok podatkowy rozpoczyna się w Japonii w tym samym miesiącu, a lepiej mieć w papierach porządek niż bałagan. Nauka dzieli się na trymestry, a we wrześniu rozpoczyna się jedynie drugi z nich.

Początek września to też nie pora, by w Japonii rozpamiętywać początek II wojny światowej. Gliwicka prowokacja wojska Hitlera w nocy z sierpnia na wrzesień 75 lat temu dla Japończyków znaczy niewiele. Oni prowadzili swoje działania wojenne dużo wcześniej, bo praktycznie od 1931 roku. Ich początek zresztą nie jest okazją do pamiętania, bo nie ma co podsycać pamięci o szaleńczym nacjonalizmie. Czci się zakończenie wojny, w szczególności dwa dni upamiętniające zrzucenie na japońskie miasta bomb atomowych przez Stany Zjednoczone.

1 września w Japonii jest za to dniem pamięci o tym, co niespodziewane. Nazywa się go dokładnie „Dniem zapobiegania klęskom żywiołowym" na cześć wypadków z 1923 roku. Początek września przyniósł krajowi, a w szczególności Tokio, ogromne trzęsienie ziemi, które przeszło do historii jako „wielkie trzęsienie ziemi w Kanto". Wstrząsy pochłonęły 2/3 stolicy i zebrały ponad 142 tys. ofiar. Oczywiście pojawiła się też fala tsunami (wysokości 11 metrów), siła kataklizmu została oceniona na 8,3 w skali Richtera. Oficjalny dzień pamięci ustanowiono w Japonii od 1960 roku. Przeprowadza się wtedy większe ćwiczenia, które uczą mieszkańców koordynacji zachowań w razie kolejnego takiego wypadku i podtrzymują ducha czujności, który nie pozwala o trzęsieniach zapomnieć.

W Japonii zapomnieć o tym, że ziemia się trzęsie, byłoby trudno. Codziennie gdzieś coś się rusza, drga i podskakuje ze względu na ogromną sejsmiczność terenu. Ludzie od małego przygotowywani są na niezapowiedzianą katastrofę, której nadejście jest pewne. Wstrząsy sprzed 91 lat przyniosły nie tylko zabitych, rannych i potrzaskane miasto, ale także falę antykoreańskiej nienawiści. W mieście pogrążonym w chaosie łatwo było o utratę kontroli nad porządkiem. O kolejne podpalenia (Tokio w większości było zbudowane z drewnianych domków, które jeżeli nie padły na skutek wstrząsów, to spaliły się później), kradzieże i wszystko co najgorsze oskarżano właśnie imigrantów z Korei. Zamieszki połączone z wprowadzeniem stanu wyjątkowego w mieście pochłonęły kolejne tysiące koreańskich ofiar.

Przygotowani na niespodziewane

1 września jest co wspominać w Japonii. Trzęsienie ziemi z 1923 roku poza swoją niszczycielską siłą zmieniło wizerunek miasta i życia w kraju. Budownictwo musiało dostosować się do nowych reguł, przepisy miały bardziej dbać o życie obywateli, a w mieście (a później i w kraju) pozbawionym dostępu do kuchenek i piecyków zaczęto jeść sushi w postaci, jaką znamy obecnie. Japonia jest krajem, którego historia naznaczona jest kolejnymi wstrząsami. Są one także w stanie tworzyć nowe wartości i elementy społeczeństwa.

W tym roku ministerstwo ekonomii, handlu i przemysłu zachęca obywateli do gromadzenia papieru toaletowego. Kampania prowadzona jest pod hasłem: „Jak się przygotujesz, nie będziesz rozpaczać". Wielka katastrofa może zdarzyć się niestety w każdym momencie, dlatego państwo podpowiada, by zapasy papieru odpowiadały miesięcznym potrzebom. Tak na wszelki wypadek, bo nigdy nie wiadomo. W budynku ministerstwa otwarto okolicznościową wystawę, której towarzyszy kilka paneli dyskusyjnych. Można się dowiedzieć, że z braków zaopatrzenia w papier toaletowy nie ma się co śmiać – podczas dużego trzęsienia ziemi w 1995 roku w Kobe, to właśnie brak tego produktu był sporym problemem. Urzędnicy wiedzą, że 40 proc. krajowej produkcji tego towaru wytwarza się w zakładach w Shizuoce (okolice góry Fuji, środkowa Japonia), zatem szansa na wystąpienie wielkiego wstrząsu właśnie w tym rejonie niestety jest duża.

Najnowsze analizy z Japonii informują, że wstrząsy na morzu Japońskim są w stanie stworzyć falę tsunami o wysokości 23 metrów. Ta z 2011 miała prawie 2 razy więcej, bo 38,9 metra. Prognozami zajmuje się inne ministerstwo, tym razem o nazwie ziemi, infrastruktury, transportu i turystyki. Specjaliści zakładają, że takie trzęsienie może mieścić się w granicach 6,8 i 7,9 stopni w skali Richtera i może pojawić się od północy na Hokkaido aż do południowych krańców wyspy Kyushu. Gdyby większy kataklizm nadszedł od północy w jego zasięgu rażenia znalazłaby się jedyna elektrownia atomowa położona na północnej wyspie, Tomari. Tam jednak fala miałaby zaledwie 5,8 metra i była potencjalnie niegroźna dla sprawnego systemu zapobiegania tsunami. Reaktory prędkie w prefekturze Fukui mogłyby doświadczyć fali od 2,7 do 3,3 metra, wreszcie jedna z największych elektrowni na świecie, Kashiwazaki-Kariwa w Niigacie do 3,5 metra. Tsunami z Fukushimy osiągnęło dużo więcej, bo 15 metrów.

Na wszelki wypadek trzeba być przygotowanym. I z robienia zapasów w postaci rolek papieru toaletowego na cały miesiąc nie ma się co śmiać. Lepiej nie dać się zaskoczyć.

Początek września nie oznacza rozpoczynania nowego roku szkolnego w Japonii. Szkoła zaczyna się tam w kwietniu, ponieważ  system edukacji przyjęto na wzór francuskiego z XIX wieku. W 1872 roku Japonia reformowała swoje szkoły, jako państwo otwierała się na zachodnie nowości i miała ten komfort, że mogła przyjmować nowinki z każdego z państw, z jakiego tylko chciała. Konstytucja i wojska lądowe najbardziej podobały się Japończykom u Niemców, ale już marynarka wojenna była wzorowana na brytyjskiej, wiedza lekarska robiła wrażenie pod postacią holenderskich lekarzy, kodeksy prawne można było łączyć na podstawie doświadczeń wypracowanych przez różne państwa (kodeks cywilny Japonia zaczerpnęła z Niemiec, karny już z Wielkiej Brytanii). System edukacji został natomiast importowany z Francji. W drugiej połowie XIX wieku było to jedyne rozwinięte państwo, które miało własne ministerstwo edukacji i scentralizowany, sprawny system zarządzania wiedzą.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?