Ten polski think tank jest partnerem badania zatytułowanego „Indeks autorytarnego populizmu”, publikowanego przez think tank Timbro oraz EPICENTER. Polska osiągnęła wysoki wynik, gdyż z indeksu wynika, iż aż 45 proc. popiera partie „populistyczne”.
Każdy, kto choćby w najlichszym stopniu obdarzony jest zmysłem krytycznym, zada natychmiast pytanie: no dobrze, ale jak ten „populizm” jest definiowany? Czy to przypadkiem nie jest tak jak z dziennikarzami, których – jak wiadomo – jakiś czas temu podzielono na prawicowych i bezprzymiotnikowych?
Czytaj więcej
Rządy populistów nigdy nie będą dobre. Dlatego w imię przyszłości trzeba próbować się z populizmem rozprawiać. Pokolenie po pokoleniu. Jak to robić?
W raporcie z badania czytamy w kilku miejscach, że definicja jest bardzo trudna do skonstruowania, że nie ma co do niej zgody, a wśród badaczy są różne koncepcje. Przyjęto jednak, że populistyczny światopogląd to taki, „zgodnie z którym polityka powinna być postrzegana jako konflikt między ludźmi a elitami”. Zaraz, momencik – powinna? A jeśli ona faktycznie jest takim konfliktem? Może autorzy raportu rzuciliby okiem na Unię Europejską, gdzie forsowany przez elity Zielony Ład jest coraz jaskrawiej w konflikcie z tym, na co gotowa jest zgodzić się większość ludzi? A może warto też przyjrzeć się procesowi decyzyjnemu, który ma doniosłe skutki dla codziennego życia obywateli, a odbywa się w sposób daleki od przejrzystości?
Czy nie dojdziemy do wniosku, że Parlament Europejski jest pełen populistów?
Dalej dowiemy się z raportu, że na potrzeby indeksu populizmu: „Partie są uznawane za autorytarne, jeśli otwarcie popierają niedemokratyczne ideologie (np. marksizm-leninizm, faszyzm, nazizm) lub jeśli wykazały gotowość do porzucenia zasad demokratycznych podczas sprawowania władzy (np. węgierski Fidesz, polski PiS, słowacki HZDS)”. O PiS można mówić różne złe rzeczy, ale w którym momencie wykazał gotowość do porzucenia demokratycznych zasad? O ile mi wiadomo, oddał władzę w wyniku wyborów. Za to następcy przyznali sobie prawo, żeby arbitralnie decydować o tym, która ustawa jest w porządku, a która im się nie podoba. No, ale tego autorzy raportu pewnie już nie zakwalifikują jako autorytaryzm. Do partii populistycznych i autorytarnych zaliczono również, a jakże, Konfederację, która władzy nigdy nie sprawowała i nie popiera żadnej niedemokratycznej ideologii.