W żadnym razie nie zamierzam bronić terrorystów ani czynów, które popełnili (jeżeli faktycznie oni je popełnili, a ich wina zostanie udowodniona). Nie wiem, co trzeba mieć w miejscu serca, by z zimną krwią rozstrzeliwać bezbronnych ludzi, w tym kobiety i dzieci. Komentatorzy często w takich przypadkach mówią, że tacy zbrodniarze „nie są ludźmi”. Są ludźmi, ale z własnym, obcym dla nas systemem wartości. W praworządnym państwie zostaliby zatrzymani, stanęli przed sądem i pewnie skazano by ich na dożywocie. Ale nie w Rosji, przekształconej przez Putina w istne koloseum.
Czytaj więcej
Po zamachu pod Moskwą Kreml nie może się zdecydować, kogo obciążyć odpowiedzialnością za jego przeprowadzenie.
Odcięte ucho, torturowanie prądem
Nie da się ze spokojem oglądać krążących w sieci nagrań z zatrzymań sprawców zamachu pod Moskwą. Mężczyźnie, któremu ręce zakuto z tyłu w kajdanki, jeden z funkcjonariuszy odciął kawałek ucha i zmuszał go, by je zjadł. Z kolei na pewnym rosyjskim kanale w aplikacji społecznościowej Telegram opublikowano zdjęcie zakrwawionego noża, twierdząc, że został wystawiony na aukcji, a środki ze sprzedaży trafią do rodzin ofiar.
Tłum domaga się ukarania winnych, biczowania, rozstrzelania. Wszczęto nawet dyskusję o przywróceniu kary śmierci w Federacji Rosyjskiej i wiele wskazuje na to, że po latach powróci ona do Rosji.
Na innym nagraniu pokazano leżącego na podłodze zatrzymanego mężczyznę ze ściągniętymi spodniami. Do jego genitaliów podłączono przewody elektryczne, co sugerowało, że był w ten sposób „przesłuchiwany”. Jeszcze jednego z zatrzymanych przyniesiono na salę sądową na noszach – był tak mocno pobity, że nie był w stanie się komunikować. Inny miał na szyi pozostałości worka foliowego (był duszony?) i nikt mu tego nie raczył zdjąć przed tym, jak wprowadzono go na salę sądową. Rosyjskie media jednogłośnie raportowały, że sprawcy „przyznają się do winy”. Inaczej w Rosji być nie mogło.