Wojciech Warski: PiS zepsuł państwo. Ale czy nowy rząd po wyborach naprawdę zdecyduje się je naprawić?

Partia i rząd PiS zlały się w jedno amorficzne ciało, z niejasnymi kryteriami podejmowania decyzji, kierujące się tylko lojalnością. W imię usprawniania państwa i przywracania praworządności mieszanie legislatywy z egzekutywą winno zostać zakończone.

Publikacja: 30.10.2023 03:00

Wojciech Warski: PiS zepsuł państwo. Ale czy nowy rząd po wyborach naprawdę zdecyduje się je naprawić?

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Krytykując łamanie prawa, dewastację państwa i fasadowość demokracji w ostatnich ośmiu latach, nie zauważamy, że już wcześniej, w poprzednich kadencjach Sejmu, zaczęliśmy ignorować praktyki przekraczania granic pomiędzy władzą ustawodawczą i wykonawczą.

Nominaci partii, obiecujący w kampanii wyborczej reprezentowanie interesów i postulatów wyborców, mający być ich głosem w Sejmie, z chwilą wyboru często przesiadali się błyskawicznie na fotele ministerialne i administracyjne, swoją pracę sejmową sprowadzając do mechanicznej roli szabli swojej partii, niekiedy wzbogaconą barwną retoryką. Deklarowali bycie głosem narodu i pracę nad kreacją nowego, lepszego prawa, a gdy tylko było to możliwe, przechodzili do rządu i jego agend, czyli władzy wykonawczej.

Czytaj więcej

Posłowie PiS rozmawiają z PSL i Polską 2050? "Chcą uciec z tonącego statku"

Tego nie tylko się już nie dostrzega, ale takie działania, nierzadko będące politycznym kupczeniem (nagrodą za partyjną lojalność), uważa się za normalny i uzasadniony standard rządzenia.

PiS stworzył kastę

Skoro obecnie konieczne jest przywrócenie praworządności po rządach PiS, to warto pochylić się również nad tym problemem. Przypomnijmy więc, że trójpodział władzy ma w Polsce podstawę konstytucyjną. W art. 10 ust. 1 Konstytucji RP zapisano, że „Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej”.

Można rozumieć (ale w żadnym razie nie usprawiedliwiać) opisaną wcześniej praktykę w wykonaniu partii słabej kadrowo, bez kompetentnego zaplecza i miernej intelektualnie. Widzieliśmy to wyraźnie podczas rządów tzw. Zjednoczonej Prawicy. Rozdmuchanie administracji rządowej ponad jakikolwiek racjonalny wymiar było właśnie rezultatem obsadzania w jej strukturach „swoich”; zarówno parlamentarzystów, jak i ich protegowanych.

Skutkiem tego było i jest do tej chwili totalne podporządkowanie interesów państwowych utrzymaniu władzy przez wąską kastę trzymającą władzę (polityczną). Partia i rząd zlały się w jedno amorficzne ciało zarządcze, z niejasnymi kryteriami podejmowania decyzji, za to kierujące się motywacjami lojalnościowymi, a nie merytorycznymi, o dobru Polski nie wspominając. Ciało to uprawiało demokrację fasadową, która stała się narzędziem przejęcia dóbr narodowych przez zarządzającą w mafijnym stylu klikę.

Nowy rząd przed próbą

Z chwilą gdy powstanie rząd oparty na trójpartyjnym aliansie opozycji demokratycznej, wewnętrzne równoważenie się różnorodnych światopoglądowo koalicjantów usunie wprawdzie obawy o kontynuację zawłaszczania państwa, ale pozostaną kwestie merytoryczne skuteczności i jakości rządzenia. „Podział władzy w aspekcie organizacyjnym (podmiotowym) i funkcjonalnym (przedmiotowym) byłby nieskuteczny, gdyby ta sama osoba czy też grupa osób mogła piastować stanowiska w różnych organach władzy publicznej, spełniających różne funkcje (…)” – to fragment wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 11 stycznia 2000 r. (sygn. akt K 7/99).

Czytaj więcej

Nieoficjalnie: Mateusz Morawiecki opowiada w PiS, że ma dogadanych sześciu posłów opozycji

W dyskusjach politycznych aspekt wyraźnego rozgraniczenia pomiędzy władzami ustawodawczą i wykonawczą jest zupełnie pomijany. Ani dziennikarze, ani sami politycy nie wskazują, że do sprawowania funkcji w każdej z nich potrzeba osób o innym przygotowaniu, wiedzy i doświadczeniu. Naród wybrał swoich przedstawicieli parlamentarnych, kierując się kryteriami popularności, zaufania i docenienia empatyczności kandydatów. Nie miał praktycznie żadnych narzędzi do oceny ich kompetencji zawodowych, zarządczych. Skierowanie osób wybranych do funkcji przedstawicielskiej na stanowiska rządowe spowoduje w konsekwencji, że podstawowe struktury państwa mogą częstokroć nie być zarządzane w sposób profesjonalny. O ile unia personalna liderów partyjnych i rządowych może i powinna być gwarantem skuteczności tego zarządzania, o tyle już głębsza praktyka zasiadania „na dwu stołkach” jednocześnie będzie dla państwa wysoce szkodliwa.

Natura ludzka jest ułomna i praktyka działania polityków parlamentarnych może częstokroć wypaczać racjonalność decydowania w merytorycznych kwestiach zarządzania państwem. Posłowie zobowiązali się pełnić role przedstawicieli społeczeństwa i kontrolerów rządu, w którym stanowiska winni pozostawić zupełnie innym osobom, o odmiennych kompetencjach i doświadczeniu zawodowym.

Prawdziwa dobra zmiana

W imię usprawniania państwa i przywracania praworządności mieszanie legislatywy z egzekutywą winno zostać zakończone. To jeden z postulatów organizacyjnych dla prawdziwej „dobrej zmiany”, która musi być kompletnie inna i jakościowo różna od tej, którą – wbrew własnym czynom – głosili propagandziści prawicowi, obejmując władzę przed ośmiu laty.


O autorze:
Dr Wojciech Warski

Autor jest ekspertem Team Europe Direct, przedsiębiorcą, członkiem partii Unia Europejskich Demokratów, a w ostatnich wyborach kandydował do Sejmu z list Trzeciej Drogi. Był wiceprzewodniczącym Rady Dialogu Społecznego

Krytykując łamanie prawa, dewastację państwa i fasadowość demokracji w ostatnich ośmiu latach, nie zauważamy, że już wcześniej, w poprzednich kadencjach Sejmu, zaczęliśmy ignorować praktyki przekraczania granic pomiędzy władzą ustawodawczą i wykonawczą.

Nominaci partii, obiecujący w kampanii wyborczej reprezentowanie interesów i postulatów wyborców, mający być ich głosem w Sejmie, z chwilą wyboru często przesiadali się błyskawicznie na fotele ministerialne i administracyjne, swoją pracę sejmową sprowadzając do mechanicznej roli szabli swojej partii, niekiedy wzbogaconą barwną retoryką. Deklarowali bycie głosem narodu i pracę nad kreacją nowego, lepszego prawa, a gdy tylko było to możliwe, przechodzili do rządu i jego agend, czyli władzy wykonawczej.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Matlak: Czego Ukraina i Unia Europejska mogą nauczyć się z rozszerzenia Wspólnoty w 2004 r.
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił