„Marzyłabym, by ktoś zaliczył mnie do symetrystów, bo to naprawdę zacne i zróżnicowane grono” – pisze w „Plusie Minusie” nieoceniona Kataryna, polemizując z wydaną przez „Politykę” książką dwu jej autorów wskazujących, że symetryzm, czyli równy dystans od dwu głównych i zwaśnionych sił polskiej sceny politycznej, to pozycja „pożytecznego idioty”, wiadomo czyjego.

Szanowna pani Katarzyno, ja nie tylko zaliczam panią do symetrystów, ale sam chciałbym dołączyć do tego klubu. Ja też nie mam ochoty wybierać między PiS a PO, nawet gotów jestem przyznać, że to „jedno zło”, a najchętniej oddałbym głos na PZPR, który to skrót oznacza Polską Zjednoczoną Partię Rozumu. Odwoływałaby się ona do umysłu, a nie do bebechów wyborcy, nie marnowała pieniędzy na durnowate spoty, tylko rzetelnie dyskutowała, co należy w Polsce zrobić, aby żyło się lepiej. Bez ideologii, bez mącenia ludziom w głowach, że są narodem wybranym, wolnym od wszelkich przewinień. Tylko zdrowy rozsądek bez żadnej ściemy. Ale takiej partii nie ma i nie będzie, nie tylko dlatego, że skrót przypomina słusznie minione czasy. Nade wszystko dlatego, że w świecie rozbuchanych emocji – nawet gdyby wystartowała pod inną nazwą – nie przekroczy bariery 5 procent.

Czytaj więcej

Kataryna: Chochoł symetryzmu. Jak Mariusz Janicki i Wiesław Władyka wyznaczają role światu

Co ma robić osamotniony rozum w tak okrutnym świecie? Udawać, że wciąż nie pojmuje, że zbliżające się wybory są grą na pochyłym boisku, gdzie jedna ze stron ma pod górkę? I to nie tylko dlatego, że strona przeciwna zawłaszczyła media, przekształcając je w wyborczą szczekaczkę. Nie tylko dlatego, że finansuje kampanię z pieniędzy rządu i jego spółek, a przeciwnik ma przestrzegać ordynacji. Ma zapomnieć, że jesteśmy jedynym krajem Unii, gdzie organ mianujący sędziów powołuje się większością jednego (nieraz dokupionego) głosu, podczas gdy przepisy innych krajów (nawet Węgier) wymagają międzypartyjnego kompromisu?

Dlatego nie ma racji nie mniej szanowny Piotr Zaremba, pisząc w nr. 12 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze”: „W tej sytuacji tzw. symetryzm polega coraz częściej na umiejętności stawiania pytań, czy obiektywnego zachowania dystansu. A więc na cnotach, które stanowią o sile lub słabości elit umysłowych. Ale też na zwykłej uczciwości, co czyni go wyborem moralnym”. Niestety, w dzisiejszej Polsce symetryzm przypomina wezwania do równego dystansu między bandytą a napadniętym – dlatego wzywam do głosowania asymetrycznego. Potem już będzie za późno!