Jerzy Surdykowski: O nadużywaniu głupoty

Głupota to potężna siła i wiele z jej pomocą można osiągnąć, o czym dobrze wiedzą partyjni spryciarze. W jednym mogą się jednak pomylić.

Publikacja: 22.08.2023 03:00

Jerzy Surdykowski: O nadużywaniu głupoty

Foto: Fotorzepa/ Piotr Guzik

Melchior Wańkowicz napisał w „Karafce La Fontaine’a”, że „głupota to wspaniały dar Boży, ale nie należy go nadużywać”. Miał mistrz Melchior rację, choć pewnie – pisząc to wiele dziesięcioleci temu – nie przypuszczał, jak użyteczna będzie głupota w polityce. Nie chodzi mi bynajmniej o popisy politycznych, a nawet naukowych głupków, jakich pełno zarówno w prasie, jak i na sejmowej trybunie czy partyjnych wiecach bądź – jak się dziś powiada – piknikach rodzinnych z darmową kiełbasą. Tak było przed drugą wojną światową, potem w emigracyjnym „Londyniszczu”, w USA i wreszcie za komuny, której wielki reporter pod koniec życia zaznał. Nie inaczej jest dzisiaj.

Ale najbardziej użyteczna jest głupota masowa, wykorzystywana przez politycznych szalbierzy do partyjnych celów. Tak było w PRL-u, gdy jeszcze za życia Wańkowicza „zachodnioniemieccy rewizjoniści” z ziomkostw Gdańszczan albo Górnoślązaków wykorzystywani byli jako uzasadnienie pobytu sowieckich dywizji w Polsce, bo tylko one – wedle komunistycznej propagandy – potrafiły ocalić nas przed szwabskimi łapami wyciągniętymi po piastowskie ziemie. Tak było też, gdy ta propaganda sięgała po Żydów, jeśli pojawiały się trudności, nie tylko w 1968 roku; słusznie August Bebel jeszcze przed pierwszą wojną światową nazwał antysemityzm „socjalizmem idiotów”.

Czytaj więcej

Marcin Piasecki: Referendum PiS skazane na wymarcie

Stare lęki antyniemieckie użyteczne są i dzisiaj, gdy poczciwego Manfreda Webera, szefa Europejskiej Partii Ludowej, skupiającej partie chadeckie (z Polski Platformę Obywatelską i Polskie Stronnictwo Ludowe), przedstawia się jako złowrogiego Niemca dybiącego na naszą suwerenność. Wyegzorcyzmujemy go więc uchwałą sejmową!

Nie inaczej z niedawno uchwalonymi pytaniami referendalnymi. Tylko głupota może uwierzyć, że są u nas ugrupowania dążące do demontażu płotu na granicy z Białorusią, wyprzedaży „majątku narodowego” w obce ręce, podwyższenia wieku emerytalnego i wpuszczenia tysięcy nielegalnych emigrantów marzących o gwałceniu polskich kobiet. Ale głupota pozostaje siłą potężną i wiele z jej pomocą można osiągnąć, o czym dobrze wiedzą partyjni spryciarze.

W jednym mogą się jednak okrutnie pomylić. 43 lata temu polscy robotnicy i inżynierowie postawili strajkowe żądania prawdy, wolnego słowa i reform ponad chleb z kiełbasą i podwyżki płac, choć ówczesna propaganda apelowała do ich głupoty, by postąpili odwrotnie. Resztę dobrze znamy, choć niekoniecznie pamiętamy.

Melchior Wańkowicz napisał w „Karafce La Fontaine’a”, że „głupota to wspaniały dar Boży, ale nie należy go nadużywać”. Miał mistrz Melchior rację, choć pewnie – pisząc to wiele dziesięcioleci temu – nie przypuszczał, jak użyteczna będzie głupota w polityce. Nie chodzi mi bynajmniej o popisy politycznych, a nawet naukowych głupków, jakich pełno zarówno w prasie, jak i na sejmowej trybunie czy partyjnych wiecach bądź – jak się dziś powiada – piknikach rodzinnych z darmową kiełbasą. Tak było przed drugą wojną światową, potem w emigracyjnym „Londyniszczu”, w USA i wreszcie za komuny, której wielki reporter pod koniec życia zaznał. Nie inaczej jest dzisiaj.

Opinie polityczno - społeczne
Jan Zielonka: Naiwne kalkulacje polityczne
Materiał Promocyjny
Zwinny, wyrazisty i dynamiczny. SUV, który bryluje na europejskich salonach
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Asymetryzm
Analizy
Wszystkie kłamstwa PiS o aferze wizowej
felietony
Marek A. Cichocki: Przyszłość nie należy do młodych
Opinie polityczno - społeczne
Afera wizowa: Joe Biden trzeci raz nie przyleci do Polski
Materiał Promocyjny
Nowe finansowanie dla transportu miejskiego w Polsce Wschodniej