Premier Mateusz Morawiecki wezwał nawet Webera, by stanął z nim do debaty tuż przed wyborami, tymi polskimi. To nawet trudno skomentować. Jest absurdalne. Także dlatego, że Morawiecki jest szefem rządu jednego z pięciu największych krajów Unii, a Weber jednej z partii europejskich. Nazwiska przewodniczących innych europejskich ugrupowań znają zapewne tylko nieliczni. To nie jest ta liga.
Donald Tusk - przeciwnik czy wróg?
Powody wezwania: „Weber znów zaatakował”, „na co dzień posługuje się Donaldem Tuskiem jako swoim pomocnikiem w Polsce”. Zacznijmy od tego „ataku”. Weber wymienił ugrupowania, które są w różnych krajach przeciwnikami politycznymi ugrupowań należących do kierowanej przez niego Europejskiej Partii Ludowej (EPL), w tym PiS. Użył właśnie określenia „przeciwnik”, a nie „wróg”, co wkłada mu w usta polska partia rządząca.
Czytaj więcej
Mateusz Morawiecki wezwał Manfreda Webera, lidera Europejskiej Partii Ludowej, do telewizyjnej de...
Tak, EPL, do której należy też partia Donalda Tuska, jest przeciwnikiem Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), którego członkiem jest PiS. Nie ma nic dziwnego w tym, że polityk z jednego kraju wspiera przed wyborami polityka z drugiego, dlatego że łączy ich przynależność do jednej partii europejskiej. Czasami takie wsparcie wygląda egzotycznie, jak to udzielone przez Emmanuela Macrona czeskiemu populiście Andrejowi Babišowi.
Manfred Weber, czyli Niemiec z krwi i kości
Nie ma też nic dziwnego w tym, że przewodniczący Weber obok PiS jako przeciwnika wymienił partię Marine Le Pen. To nie powinno zresztą Morawieckiego zaskakiwać, bo szykował się do sojuszu z Francuzką. Weber wspomniał też skrajnie prawicową AfD ze swojej ojczyzny. Niemieckim środowiskiem, z którego się wywodzi, wstrząsa debata o możliwej współpracy z AfD.