O historii ośmioletniego Kamilka z Częstochowy, który zmarł 8 maja, maltretowany i potwornie zaniedbany przez własną rodzinę, słyszał chyba każdy w naszym kraju. To jedna z tych historii, którymi żyje opinia publiczna – żyje relatywnie krótko, ale intensywnie. Jak zwykle w takich sytuacjach social media posłużyły w większości do publikacji długiej listy propozycji kar cielesnych i psychicznych, którym powinno poddać się rodzinę ofiary. Próba ujęcia problemu w szerszym znaczeniu albo umykała rozemocjonowanym internautom, albo bywała traktowana jak próba usprawiedliwienia sprawców, a w najlepszym wypadku przejaw symetryzmu wyrosłego na gruncie przesadnego relatywizowania tragedii.
Zawinił człowiek
W ustach wielu przez przypadki było odmieniane słowo „system”: system nie zadziałał, system zabił, system jest zły. To za mało. Tym razem zawiódł człowiek. Ten sam wygodny w użyciu, bo rozpraszający odpowiedzialność, „system” można wymienić z nazwiska, zaczynając od bezpośrednich sprawców śmierci chłopca, poprzez nazwiska sędziów sądu rodzinnego orzekających w sprawie Kamilka, a kończąc na ludziach, którzy mogli go uratować, mieli taką gotowość i zrobiliby to, gdyby im tylko pozwolono.
Czytaj więcej
Wszyscy mamy telewizję. Jeśli wciąż słyszymy, że sąd umarza postępowanie lub skazuje na niski wyrok, to wiemy, że ewentualna kara nie będzie dotkliwa. To też może zachęcać do przemocy - mówi Anna Schmidt, wiceminister rodziny i polityki społecznej.
Rodzinna piecza zastępcza, bo o niej mowa, była ratunkiem dla chłopca, który najpewniej by przeżył, gdyby odpowiednie służby – mające wszelką wiedzę i wszelkie narzędzia ku temu – zdecydowały się na umieszczenie go w rodzinie zastępczej. Nie wiemy, czy byłby z tego powodu najszczęśliwszym ośmiolatkiem w kraju, ale najpewniej byłby żywy. Kto zapomniał o pieczy?
O tym, że mamy w Polsce niską świadomość – a tym samym wrażliwość – społeczną dotyczącą pieczy, wie niemal każda rodzina zastępcza w tym kraju, a jest ich niespełna 36 tysięcy (ostatnie dane GUS z 2021 r.). To dużo? W skali kraju i przy rosnącej liczby dzieci wymagających zabezpieczenia – z pewnością nie, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że w wielu z nich pomimo przeciążenia codziennymi obowiązkami Kamilek znalazłby miejsce i adekwatną opiekę. A jest rodzina zastępcza nierzadko najlepszą formą zabezpieczenia dziecka, doraźnym i długofalowym sposobem, by przynajmniej spróbować uratować mu życie. W przeciwieństwie do nawet najlepiej prosperujących placówek wychowawczych, znacznie bardziej wspieranych przez państwo logistycznie i finansowo, piecza zapewnia warunki domowe, w których nagła zmiana związana np. z interwencją policji może przebiegać w środowisku rodzinnym, kameralnym i skupionym na potrzebach dziecka.