Łukasz Kaliszewski: Ilu Kamilków wciąż czeka na ratunek? Błędne koło pieczy zastępczej

Kwiaty na grobie Kamilka nie mogą uschnąć. Ile krzywdzonych dzieci wciąż czeka na ratunek i szansę na znalezienie schronienia w rodzinie zastępczej? – pyta zawodowy rodzic zastępczy.

Publikacja: 17.07.2023 03:00

Rodzinna piecza zastępcza mogła być ratunkiem dla Kamilka

Rodzinna piecza zastępcza mogła być ratunkiem dla Kamilka

Foto: Adobe stock

O historii ośmioletniego Kamilka z Częstochowy, który zmarł 8 maja, maltretowany i potwornie zaniedbany przez własną rodzinę, słyszał chyba każdy w naszym kraju. To jedna z tych historii, którymi żyje opinia publiczna – żyje relatywnie krótko, ale intensywnie. Jak zwykle w takich sytuacjach social media posłużyły w większości do publikacji długiej listy propozycji kar cielesnych i psychicznych, którym powinno poddać się rodzinę ofiary. Próba ujęcia problemu w szerszym znaczeniu albo umykała rozemocjonowanym internautom, albo bywała traktowana jak próba usprawiedliwienia sprawców, a w najlepszym wypadku przejaw symetryzmu wyrosłego na gruncie przesadnego relatywizowania tragedii.

Zawinił człowiek

W ustach wielu przez przypadki było odmieniane słowo „system”: system nie zadziałał, system zabił, system jest zły. To za mało. Tym razem zawiódł człowiek. Ten sam wygodny w użyciu, bo rozpraszający odpowiedzialność, „system” można wymienić z nazwiska, zaczynając od bezpośrednich sprawców śmierci chłopca, poprzez nazwiska sędziów sądu rodzinnego orzekających w sprawie Kamilka, a kończąc na ludziach, którzy mogli go uratować, mieli taką gotowość i zrobiliby to, gdyby im tylko pozwolono.

Czytaj więcej

Wiceminister rodziny: Za sytuację Kamilka obwiniam przede wszystkim sąd

Rodzinna piecza zastępcza, bo o niej mowa, była ratunkiem dla chłopca, który najpewniej by przeżył, gdyby odpowiednie służby – mające wszelką wiedzę i wszelkie narzędzia ku temu – zdecydowały się na umieszczenie go w rodzinie zastępczej. Nie wiemy, czy byłby z tego powodu najszczęśliwszym ośmiolatkiem w kraju, ale najpewniej byłby żywy. Kto zapomniał o pieczy?

O tym, że mamy w Polsce niską świadomość – a tym samym wrażliwość – społeczną dotyczącą pieczy, wie niemal każda rodzina zastępcza w tym kraju, a jest ich niespełna 36 tysięcy (ostatnie dane GUS z 2021 r.). To dużo? W skali kraju i przy rosnącej liczby dzieci wymagających zabezpieczenia – z pewnością nie, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że w wielu z nich pomimo przeciążenia codziennymi obowiązkami Kamilek znalazłby miejsce i adekwatną opiekę. A jest rodzina zastępcza nierzadko najlepszą formą zabezpieczenia dziecka, doraźnym i długofalowym sposobem, by przynajmniej spróbować uratować mu życie. W przeciwieństwie do nawet najlepiej prosperujących placówek wychowawczych, znacznie bardziej wspieranych przez państwo logistycznie i finansowo, piecza zapewnia warunki domowe, w których nagła zmiana związana np. z interwencją policji może przebiegać w środowisku rodzinnym, kameralnym i skupionym na potrzebach dziecka.

Czytaj więcej

Pogrzeb 8-letniego Kamila. "Wszyscy staliśmy się rodziną Kamilka"

Sąd orzekający w sprawie rodziny Kamilka – i nie jest to odosobniony przypadek w skali kraju – popełnił dwa radykalne błędy: nie rozpoznał realnego zagrożenia czyhającego na dziecko w jego rodzinie urodzenia, a gdy dostał wyraźne sygnały o nim – zignorował je, choć mógł zabezpieczyć chłopca w rodzinie zastępczej na czas postępowania, ustalając np. kontakty dziecka z matką. Proste?

Dzieci gorszego Boga

Najwyraźniej proste tylko dla rodzin zastępczych, które zwykle idą za realną potrzebą podopiecznych, a na skutek wycierania sobie ust „dobrem dziecka” przez instytucje publiczne niejednokrotnie cierpią już na raka oczu z przerzutami na uszy… Sędziów, kuratorów i pracowników służb, którzy podjęliby jedyną słuszną decyzję w sprawie Kamilka, nie brakuje, ale są w zdecydowanej mniejszości, o czym najlepiej opowiedzą same rodziny zastępcze.

Skończmy z grzeczną retoryką i mówieniem o problemach rodzinnej pieczy ratującej życie językiem zarezerwowanym dla pedagogów wczesnoszkolnych. Nie da się mówić o systemie pieczy zastępczej w Polsce „na miękko”. Tylko głos krytyczny, wchodzący w temat razem z drzwiami, bo wynikający ze znajomości realiów, w których porusza się polskie rodzicielstwo zastępcze, ma jakikolwiek sens.

Czytaj więcej

Zuzanna Dąbrowska: Niestety, w Polsce mamy Zbigniewa Ziobro

„Na miękko” o pieczy można przeczytać w broszurach organizatora pieczy zastępczej, czyli powiatowych centrów pomocy rodzinie. Jest gładko i kolorowo. Wiedzy na temat rodzicielstwa zastępczego od tego nie przybywa – można się za to dowiedzieć, że w całej Polsce jest mnóstwo dzieci, które potrzebują „Was”, „Waszego domu”, „Waszej pracy” i „Waszej miłości”... I to jest akurat prawda. Kamilek też ich potrzebował, a mimo to nie rzucono mu ostatniej deski ratunku, którą byłaby decyzja o interwencyjnym zabezpieczeniu dziecka w rodzinie zastępczej. MOPS wnioskował, sąd wniosek odrzucił, bo kurator nie widział podstaw. Kwiaty na grobie Kamilka zapewne jeszcze przez jakiś czas nie zwiędną. Dzieci gorszego Boga.

Według GUS na koniec 2021 r. w rodzinnej pieczy zastępczej w Polsce umieszczonych było ponad 72 tys. dzieci. Ile z nich powraca do niezmiennie patologicznych rodzin decyzją sędziego lub urzędnika, którzy przeceniają więzy biologiczne, bo prawdziwa rodzina to w Polsce przede wszystkim święta rodzina krwi, a ciąża – choćby niechciana lub przypadkowa – to żywy dogmat? Ile z takich dzieci – niszczonych i deprawowanych w imię statystyk – z obecnych ofiar wyrośnie na przyszłych katów swoich dzieci?

Nowa rodzina szansą na ratunek

Ile z tych dzieci, odebranych i uwikłanych w nieudolny system koordynowania i orzekania, straciło i straci jeszcze szansę na adopcję, bo będą zbyt duże i zbyt nieufne, aby nawiązać zdrową relację z rodziną adopcyjną? Ile dzieci powróci do systemu po kolejnych interwencjach – za każdym razem trudniejszych, zaburzających dziecko w jeszcze większym stopniu? Wreszcie – ilu Kamilków w skali kraju wciąż czeka na ratunek i szansę na znalezienie schronienia w rodzinie zastępczej? Czasem na chwilę, by złapać oddech, nierzadko na dłużej, a bywa i tak, że na zawsze.

Ile wytrzyma takich historii skazywane na wypalenie zawodowe i psychoemocjonalne rodzicielstwo zastępcze w Polsce? Wszystkie te dzieci i ich przypadki można policzyć i zdiagnozować. Można poszukać dla nich rozwiązania – ku temu również mamy narzędzia. Musimy jednak chcieć z nich skorzystać, bo nie jest winą systemu, gdy człowiek nie interpretuje przepisów, a z dostępnych mu narzędzi nie korzysta, bo brak w nim dobrej woli, empatii i tej będącej już niszową cywilnej odwagi. W przeciwnym wypadku piecza w Polsce – a wraz z nią losy dzieci – będą toczyć się wyłącznie błędnym kołem.

Autor wraz z żoną pełni rolę zawodowej rodziny zastępczej dla niepełnosprawnych dzieci

O historii ośmioletniego Kamilka z Częstochowy, który zmarł 8 maja, maltretowany i potwornie zaniedbany przez własną rodzinę, słyszał chyba każdy w naszym kraju. To jedna z tych historii, którymi żyje opinia publiczna – żyje relatywnie krótko, ale intensywnie. Jak zwykle w takich sytuacjach social media posłużyły w większości do publikacji długiej listy propozycji kar cielesnych i psychicznych, którym powinno poddać się rodzinę ofiary. Próba ujęcia problemu w szerszym znaczeniu albo umykała rozemocjonowanym internautom, albo bywała traktowana jak próba usprawiedliwienia sprawców, a w najlepszym wypadku przejaw symetryzmu wyrosłego na gruncie przesadnego relatywizowania tragedii.

Pozostało 91% artykułu
0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Magdalena Louis: W otchłań afery wizowej nie powinno się wrzucać całego szkolnictwa wyższego
Opinie polityczno - społeczne
Mirosław Żukowski: Nie spodziewajmy się, że igrzyska olimpijskie cokolwiek zmienią
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Niemiecka bezczelność nie zna granic
Opinie polityczno - społeczne
Michał Urbańczyk: Kamala Harris wie, jak postępować z takim typem człowieka jak Trump
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Opinie polityczno - społeczne
Michał Wojciechowski: Drogi do sprawnego państwa