Na początek chciałbym się odnieść do wywiadu z o. Maciejem Ziębą, który ukazał się w „Plusie Minusie". W PRL uczono ludzi mówić źle o księżach. Dzisiaj zrobiliśmy krok dalej, bo o księżach źle mówią inni księża. Ja tymczasem uważam, że księża w mediach nie powinni mówić źle o księżach. To dla mnie sprzeczne z wszystkim, w co wierzę. Dlatego dalsza część tekstu będzie o tym, co jest dla mnie ważne.
Jaki ja w końcu jestem?
Jest taka anegdota o Polakach, którzy w czasie wakacyjnego wyjazdu próbują nowych potraw. I mówią: „wiesz, te owoce morza smakują trochę jak kurczak". Nazywanie mnie liberałem jest dokładnie tym samym.
Wciąż się komuś z czymś kojarzę. Jestem w równym stopniu liberałem, socjalistą, konserwatystą, lewicowcem i prawicowcem. Zresztą sympatię okazywały mi różne środowiska – i w polityce, i w życiu społecznym. Dlaczego? To proste. Bo mam poglądy ewangeliczne.
A jeśli chodzi o liberalizm, to chciałem powiedzieć, że teorie i książki, na podstawie których ktoś mnie ocenia, są strasznie stare i nieaktualne. Kto to teraz czyta? Postęp wiedzy jest ogromny, świat się zmienia. Ja jednak zaczynam odkrywać coś dla mnie zaskakującego: ludzie czytają, słuchają, oglądają przede wszystkim to, co już znają. A przecież mamy XXI wiek! Już nie można opisywać świata kategoriami sprzed kilkudziesięciu lat.
Jeśli zaś mam mówić o sobie, to wydaje mi się, że podążam nową drogą. Nie tylko myślę, ale potem – chyba dość udanie – testuję swoje przemyślenia w rzeczywistości.