Gen bandytyzmu Rosji

Tylko bolesna porażka Rosji, taka, którą odczują także Rosjanie, sprawi, że to oni sami będą się domagać sprawiedliwości dla zbrodniarzy – przekonuje politolog.

Publikacja: 07.11.2022 03:00

Gen bandytyzmu Rosji

Foto: AFP

Wolna Ukraina nie dała się wyzwolić rosyjskim najeźdźcom. Demokratyczne władze w Kijowie udaremniły plan Putina. Drugą fazą było utrwalenie zdobyczy terytorialnych. Ogłoszono w tym celu przyłączenie czterech obwodów do Rosji, przy czym dwa z nich zostały zajęte przez agresora w mniej więcej połowie. Nie mogąc osiągnąć więcej, Moskwa przeszła do trzeciej, bandyckiej fazy swojej wojny przeciwko Ukrainie. Chodzi o zabijanie i terroryzowanie ludności całej Ukrainy oraz niszczenie jej cywilnej i gospodarczej infrastruktury.

Od czasów Stalina mamy w Rosji Sowieckiej nie tylko kult jednostki, ale też kult siły.

To nie przypadek. To wprost wynika z rosyjskiej kultury politycznej oraz jej wojennej odmiany, czyli kultury strategicznej. A te, jak wiadomo, mają swoje silne korzenie w czasach, kiedy Rosja była podbijana przez imperium mongolskie, kiedy podlegała wpływom i władzy kolejnych wariantów już także tatarskiej Złotej Ordy. Z opisów najazdów mongolskich na ziemie polskie w XIII wieku możemy się dowiedzieć, że najeźdźcy mordowali lub uprowadzali miejscową ludność, rabowali, co mogli, a czego nie zdołali zabrać, to niszczyli. Jeśli chodzi o ziemie polskie, możemy mówić o wprawdzie niszczących, lecz krótkotrwałych wypadach. W przypadku Rosji to było długotrwałe panowanie oraz przenikanie kulturowe, zwłaszcza w sposobie sprawowania władzy.

Antykultura polityczna

To, co było cechą mongolskich (później tatarskich) podbojów z wieków XIII–XV, w Rosji stało się cechą kultury politycznej i strategicznej. Być może pod wpływem ograniczonego włączania się Rosji od późnego XVIII wieku w politykę europejską, ta tradycja miałaby szansę zaniknąć. Stało się inaczej. Dostała szansę dzięki leninowskiej strategii rewolucji bolszewickiej oraz powstaniu Związku Sowieckiego. Rozpoczynając rewolucję, Lenin dał licencję na bandytyzm wszystkim tym, którzy mieli mu pomóc w pokonaniu i dorżnięciu wroga klasowego. Ofiarą tego przerażającego rewolucyjnego bandytyzmu przeprowadzanego rękami zwolnionych w tym celu z więzień przestępców padły Petersburg i Moskwa.

Od czasów Stalina mamy w Rosji Sowieckiej nie tylko kult jednostki, ale też kult siły. Państwo komunistyczne wraca do modelu wschodniej despotii, a siła (kolejne zbrojne powstania) ma dać komunizmowi zwycięstwo w skali światowej. W komunizmie było to tym łatwiejsze, że ta ideologia otwarcie odrzucała wszelkie bariery moralne w sprawowaniu władzy i używaniu siły jako środka budowy nowego ustroju. Przemoc prowadząca do władzy i władza stosująca przemoc stają się centralnym elementem rosyjskiej kultury politycznej.

Putin jest dzieckiem tej tradycji. Rozpoczynając tę wojnę, uważał, że Ukraina przelęknie się zarówno potencjału Rosji, jak i jej złej sławy, jeśli chodzi o sposób używania siły przez nią. W obronie własnej, nieuznawanej przez Putina, ojczyzny Ukraińcy nie ulękli się siły Rosji, a pierwsze zbrodnie popełniane przez Rosjan w tej wojnie jedynie zwiększyły determinację obrońców. „Rzeźnikowi z Leningradu” trudno się z tym pogodzić. Skoro nie udało się zwasalizować Ukrainy i stało się jasne, że zdobyczy terytorialnych nie uda się powiększyć, pozostała zemsta w sposób, na którym on sam i rosyjska tradycja zna się najlepiej – militarny bandytyzm, czyli zabijanie i niszczenie tego, czego już się nie uda zdobyć. Chce zarazem osłabić wolę walki Ukraińców o odzyskanie zagrabionych terenów i zmusić ich do akceptacji aktualnego przebiegu frontu jako linii przerwania ognia. Gdyby obecna forma bandytyzmu okazała się niewystarczająca, zapowiada użycie broni nuklearnej w obronie zdobytego terytorium. Bandytyzm w myśleniu i działaniu rosyjskiego przywództwa bierze się z połączenia siły z poczuciem bezkarności. Oni wiedzą, że cokolwiek zrobią, nie zostaną ukarani. Na tę strategiczną bezkarność Rosji wskazywał już Napoleon (może ona bezkarnie napadać na innych, bo jej rozległe terytorium chroni ją przed odwetem; teraz to jest także broń nuklearna). Sytuacja jest tym trudniejsza, że dla Putina wojna przeciwko Ukrainie jest rodzajem wojny domowej, wręcz religijnej, a jak wiadomo, w takich wojnach strategiczna racjonalność jest na dalszym planie.

Tylko klęska

Reakcja Zachodu na przejście Rosji do bandyckiej fazy wojny może być tylko jedna. Wobec wyznawanej przez Putina leninowskiej logiki „kto kogo”, trzeba doprowadzić do bolesnej porażki Rosji w tym konflikcie. Świat zewnętrzny nie będzie w stanie ukarać Putina i jego wspólników, nie staną przed żadnym międzynarodowym trybunałem (może zaocznie), dlatego tylko bolesna porażka Rosji, taka, którą odczują także Rosjanie, sprawi, że to oni sami będą się domagać sprawiedliwości dla zbrodniarzy, którzy zafundowali Rosji katastrofę w postaci napaści na niepodległą Ukrainę. Stawką w takim rozstrzygnięciu tej wojny, możliwym, choć kosztownym, są dwie rzeczy.

Po pierwsze, chodzi o zmianę polityki Rosji jako sąsiada Europy. Wprawdzie rezultatem agresji na Ukrainę jest wyprowadzenie Rosji z politycznej Europy, ale nie przestaje ona być naszym sąsiadem. Teraz chodzi o to, aby straciła zdolność do zastraszania Europy czy też powracania do bandyckich zachowań w stosunku do państw europejskich. Europa nie powinna szanować Rosji ze strachu, jak do tej pory chcieli Rosjanie, i nierzadko im się to udawało, lecz ze względu na rzeczywiste osiągnięcia Rosji jako nowoczesnego państwa, w sferze gospodarki, kultury czy nauki i technologii. Putin uniemożliwił Rosji rozwijanie tych naturalnych atutów. Wolał polegać na militarno-surowcowym szantażu. Tylko jego bezwarunkowa klęska w tej wojnie daje Rosji szansę powrotu do normalności, a obu stronom, krajom europejskim i Rosji, szansę rozwijania normalnych stosunków w przyszłości. Nie należy tego wykluczać. Ale muszą to zrozumieć także Niemcy czy Francuzi.

Po drugie, przykładna porażka Rosji sprawi, że Moskwa i Putin utracą swój blask jako sojusznik i przykład dla różnej maści jej miłośników, naśladowców czy też takich, którzy choćby próbują ją rozumieć. Rosjanie zdążyli sobie wychować na Zachodzie całą rzeszę takich ostatecznie pożytecznych idiotów, od Trumpa przez Salviniego po Habermasa. Niektórzy z nich próbowali czy nawet nadal próbują jak Orbán, udawać cwaniaków, a więc takich, którzy dzięki przyjaźni z Putinem mogą coś ugrać dla siebie czy swego kraju. Nie, porażka Rosji i Putina w tej wojnie uświadomi im, że z Putinem czy takimi jak on, można tylko przegrać. I nie chodzi tu tylko o naiwne zapatrzenie w Putina, ale również o próby choćby cząstkowego naśladownictwa jego sposobu sprawowania władzy, od zwalczania niezależnych sądów, mediów i społeczeństwa obywatelskiego począwszy. Razem z Putinem musi przegrać w Europie wrogość do Zachodu, Ameryki i zjednoczonej Europy.

Wolna Ukraina nie dała się wyzwolić rosyjskim najeźdźcom. Demokratyczne władze w Kijowie udaremniły plan Putina. Drugą fazą było utrwalenie zdobyczy terytorialnych. Ogłoszono w tym celu przyłączenie czterech obwodów do Rosji, przy czym dwa z nich zostały zajęte przez agresora w mniej więcej połowie. Nie mogąc osiągnąć więcej, Moskwa przeszła do trzeciej, bandyckiej fazy swojej wojny przeciwko Ukrainie. Chodzi o zabijanie i terroryzowanie ludności całej Ukrainy oraz niszczenie jej cywilnej i gospodarczej infrastruktury.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika