Czy ktoś dziś jeszcze pamięta jeden z ulubionych sloganów polskiej prawicy początku XXI wieku? „Układ”, a w wersji bardziej pobudzającej wyobraźnię, zapożyczonej od Lwa Rywina, „grupa trzymająca władzę”, stał się – a w zasadzie postulat jego rozbicia – jednym z kluczy do pierwszego wyborczego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości. Z kolei nieudolność tych prób po 2005 roku skutecznie odwróciła uwagę od zagrożenia wynikającego z nieformalnych powiązań na styku biznesu, polityki i służb specjalnych.

Wiedza zdobyta przez Zybertowicza w badaniach nad „analogowym układem” daje mu przewagę nad wieloma innymi autorami piszącymi dziś o zagrożeniach epoki cyfrowej.

Bo faktycznie, jeśli „układ” będziemy wyobrażać sobie tak, jak był od przedstawiany przed 15 laty w spotach PiS-u – jako grupę zasiadających raz w tygodniu przy szklaneczce whisky i z cygarem w ręku grubych (dosłownie) ryb ustalających bieg spraw w kraju – to trzeba przyznać, że nigdy nic takiego nie istniało. Co bynajmniej nie znaczy przecież, że nie istniały pasożytnicze pozostające w głębokim cieniu grupy interesu, których metody działania i zasoby wiedzy były w ogromnej mierze odziedziczone po komunistycznych specsłużbach. Opisywała je choćby Jadwiga Staniszkis w swoim „Postkomunizmie”. Jednym z nielicznych podchodzących do zagadnienia na poważnie badaczy był też Andrzej Zybertowicz, który „Anty Rozwojowym Grupom Interesu” poświęcił sporą część swojej akademickiej kariery.

Zybertowicz jest też jedynym znanym mi przypadkiem naukowca zajmującego się nieformalnym wpływem tajnych służb, który przeszedł w pełni udaną „cyfrową transformację”. Umiejętność strukturalnej analizy postkomunistycznych zależności, mechanizmów przekuwania wiedzy we władzę rozwinął i zastosował wobec świata nowych technologii. Popis tej umiejętności dał w wydanej ostatnio rozmowie rzece z Jaremą Piekutowskim. „Cyber kontra real. Cywilizacja w techno-pułapce” jest trzeźwą, najtrzeźwiejszą, jaką dane mi było w ostatnich latach przeczytać, książką o władzy. O powstających wciąż i udoskonalanych metodach jej kumulowania i sprawowania. I o jej nowych, a coraz trudniej dostrzegalnych centrach. Wiedza zdobyta przez Zybertowicza w badaniach nad „analogowym układem” daje mu przewagę nad wieloma innymi autorami piszącymi dziś o zagrożeniach epoki cyfrowej. Dla tych zaś, którzy nie przeszli jeszcze technologicznej transformacji, pogrążonych w postkomunistycznym imaginarium, niech zabrzmi jak ostatni dzwonek.