Gdy włoska komisja parlamentarna przyjrzała się promocji putinowskich propagandzistów w mediach, to spadły na nią gromy ze wszystkich możliwych stron. Zazwyczaj skłóceni dziennikarze wspólnie stanęli w obronie niezależności mediów, choć komisja nikogo nie chciała karać. Przekaz mediów był jednoznaczny: nikt z zewnątrz nie powinien nam dyktować, kto ma miejsce w gazecie czy przed kamerą. Sam fakt, że w tych mediach prominentną rolę odgrywają wielbiciele postprawdy, propagandy czy zwyczajnych plotek, nie ma dla protestujących dziennikarzy większego znaczenia. Liczy się wolność głoszenia jakichkolwiek treści na każdy temat.
Dlaczego media tak często promują dyrdymały? Najczęstszą przyczyną są pieniądze i polityka.
Oczywiście gazeta gazecie nierówna, a kontekst lokalny ma znaczenie. We Włoszech trzeba otwarcie podważać prawo Ukraińców do obrony swej niezależności, by zostać posądzony o związek z Putinem. W Polsce wystarczy się wstawić o prawa ubogich, by zostać ofiarą propagandy Putina (Witold Gadomski, „Propagandyści Putina podają rękę lewicy”, „Gazeta Wyborcza”, 19.06.2022).
Dlaczego media tak często promują dyrdymały? Najczęstszą przyczyną są pieniądze i polityka. Internet postawił tradycyjne media pod presją finansową. Rozrywka sprzedaje się lepiej niż pogłębiona analiza i stąd tak często pojawiają się w mediach osoby o skrajnych, głupkowatych poglądach. Ile wyssanych z palca teorii spiskowych propagowano w telewizji w czasach pandemii?
Polaryzacja polityczna też sprzyja postprawdzie, bo prawda nie jest zazwyczaj tylko czarna lub tylko biała. Przy każdej podwyżce podatków są tacy, którzy widzą głównie plusy, i tacy dostrzegający minusy. Podobnie jest z polityką zdrowotną, obronną czy rodzinną. Minęły czasy, gdy media odgrywały rolę niezależnego arbitra w walce przeciwstawnych ugrupowań politycznych. Dziś media są stroną w konflikcie.