– Demokracja monopolu nie znosi. Jeśli jakaś władza ma wszystkie stanowiska w państwie i do tego ma prezydenta, poparcie potężnych mediów, które nie zauważają jej błędów, które w jednym oku widzą źdźbło, a w drugim belki nie widzą, to wtedy z naszą demokracją jest bardzo niedobrze – mówił w 2010 roku na wiecu w Łodzi Jarosław Kaczyński. Prezes PiS dodał, że każdy profesor prawa konstytucyjnego czy teoretyk państwa potwierdzi jego słowa.
Nie trzeba wybitnych uczonych, żeby przyznać rację Kaczyńskiemu. Wystarczy spojrzeć na Rosję.
W rosyjskich mediach dziennikarzom grożą kary za mówinie o wojnie. Zniknęły wolne media, w tym radio Echo Moskwy, które informowało o wojnie w Ukrainie, stacja telewizyjna Dożd została zablokowana, a „Nowaja Gazieta”, najpopularniejszy dziennik niezależny w Rosji, został zmuszony do zawieszenia działalności.
Czytaj więcej
Opozycyjna rosyjska "Nowaja Gazieta", która w wyniku gróźb Roskomnadzoru została zmuszona do zawieszenia działalności do zakończenia wojny w Ukrainie, z ostatniej okładki informuje o rzeczywistym przebiegu "specjalnej operacji wojskowej".
Rosja zablokowała dostęp do Facebooka, Twittera i YouTube'a. Zaczyna też blokować Instagram. Znaczna część społeczeństwa rosyjskiego wie tylko tyle, ile zobaczy, przeczyta i usłyszy w mediach państwowych. Putin wprowadzając zamordyzm i likwidując niezależne dziennikarstwo, zapewnia sobie spokój. Wiedza to władza. Ogłupiałe społeczeństwo słuchające jedynie przekazu władzy nie wystąpi przeciwko Putinowi i nie pozbawi go władzy. Nie wyjdzie masowo na ulicę.