Jędrzej Bielecki: Mińsk, współczesne Monachium

W 1938 r. Neville Chamberlain, poświęcając Czechosłowację, łudził się, że uzyskał pokój. To lekcja dla Emmanuela Macrona.

Publikacja: 10.02.2022 21:00

Prezydent Emmanuel Macron był we wtorek w Kijowie u prezydenta Wołodymyra Zełenskiego

Prezydent Emmanuel Macron był we wtorek w Kijowie u prezydenta Wołodymyra Zełenskiego

Foto: THIBAULT CAMUS/POOL/AFP

Francuski prezydent zapewnia, że wielogodzinna rozmowa w cztery oczy, jaką przeprowadził w poniedziałek z Władimirem Putinem, otworzy drogę do deeskalacji i dyplomatycznego rozwiązania najpoważniejszego konfliktu w Europie od drugiej wojny światowej. Dla dobra dalszych rokowań nie ujawnia szczegółów umowy. Ale jego wypowiedzi rysują niepokojący kształt transakcji, w której zasadniczo za pokój miałaby zapłacić Ukraina.

Na wspólnej konferencji prasowej z rosyjskim przywódcą Francuz zapewniał, że „porozumienie z Mińska jest jedyną drogą prowadzącą do przełamania kryzysu ukraińsko-rosyjskiego, zrobienia postępu”. To najwyraźniej na tyle ucieszyło zwykle opanowanego Putina, że sięgnął do wulgarnego, rosyjskiego powiedzenia: „podoba ci się czy nie, musisz to zrobić, ślicznotko”.

Czytaj więcej

Rosjanie rozpoczęli wielkie manewry na Białorusi. Ale konflikt z Ukrainą kosztowałby Łukaszenkę miliardy

W samolocie, którym wracał z Moskwy, Emmanuel Macron przyznał francuskim dziennikarzom, że przekonać do tej umowy Wołodymyra Zełenskiego łatwo nie będzie, bo „jest otoczony ludźmi o poglądach zdecydowanie nacjonalistycznych”. A już w Paryżu narzekał, że „dwuznaczność”, do jakiej miałaby prowadzić polityka otwartych drzwi NATO, „nie służy dobrze Ukrainie”.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystko to prowadzi do jednego: odebrania prawa Ukraińcom do swobodnego wyboru sojuszu, do których chcą należeć. Czyli w ostatecznym rachunku wyrwania się z rosyjskiej strefy wpływów.

Reelekcja i gaz

Porozumienia mińskie zostały zawarte w latach 2014–2015 przez poprzednika Zełenskiego – Petra Poroszenkę – w sytuacji wyższej konieczności. Nieprzygotowana Ukraina była wtedy na łasce Moskwy, w każdej chwili mogła się spodziewać rosyjskiej inwazji. Później jednak Poroszenko nie bez wsparcia Ameryki umiejętnie lawirował, byle nie wprowadzić w życie zobowiązań, pod jakimi się podpisał, w tym najważniejszego: reformy konstytucyjnej, która tak dalece zdecentralizowałaby ustrój kraju, że obwody doniecki i ługański faktyczne uzyskałyby prawo weta wobec strategicznych decyzji Kijowa na czele z przystąpieniem do NATO. Tak zyskany czas prezydent wykorzystał na zbudowanie 200-tys. armii, jednej z lepszych w Europie. Tę politykę kontynuował jego następca.

Czytaj więcej

Tytti Tuppurainen: Finlandia odrzuca finlandyzację. Należy do Zachodu

Dziś jednak presja na Zełenskiego, aby cofnął zegary o siedem lat i podporządkował się Moskwie, jest ogromna. Przybiera ona pozornie niewinny kształt, jak oczekiwanie, że podejmie bezpośrednie rozmowy z separatystami: pierwszy krok do uznania ich za pełnoprawnych partnerów do przebudowy państwa.

Dla Macrona nagroda jest oczywista: przybierając szaty zbawcy, który „uratował pokój dla naszego pokolenia” (jak w 1938 r. po Monachium mówił Chamberlain), może być pewny reelekcji w kwietniu. Wiele wskazuje na to, że taka strategia jest bliska także Niemcom. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” ambasador Arndt Freytag von Loringhoven zapewniał: „nie mogę sobie wyobrazić, aby gaz płynął po Nord Stream 2 po tym, jak Rosja zaatakuje Ukrainę”. Mimo lawiny pytań nie chciał już jednak tego powtórzyć w Białym Domu kanclerz Olaf Scholz. Z jego punktu widzenia nagrodą za wprowadzenie w życie zapisów z Mińska byłoby utrzymanie intratnych porozumień gospodarczych, jakie wiążą Niemcy z Rosją, w tym dostaw tanich nośników energii.

Czytaj więcej

Emmanuel Macron w Moskwie. Czemu utrzymywał dystans od Putina?

W ten układ, być może nie do końca świadomie, weszła i Polska. We wtorek w Berlinie na pierwszym od 11 lat szczycie weimarskim prezydent Andrzej Duda przyłączył się do Macrona i Scholza, stawiając na rozwiązanie konfliktu poprzez umowę mińską. Polityka „wstawania z kolan” tak bardzo osłabiła pozycję międzynarodową naszego kraju, że z perspektywy władz PiS już sam powrót na salony i odblokowanie unijnego Funduszu Odbudowy jest wart takiego poświęcenia.

Odwaga Ukraińców

Pozostają pytania o postawę dwóch innych, kluczowych graczy w tej układance: Ukrainy i Ameryki. W czasie rozmowy w ubiegłym tygodniu z szefem ukraińskiej dyplomacji Dmytrem Kułebą byłem pod wrażeniem jego wielkiej determinacji czy wręcz odwagi wobec groźby rosyjskiej inwazji. – Żaden region Ukrainy nie uzyska prawa weta w sprawie jakichkolwiek decyzji odnoszących się do całego kraju. To jest zapisane w kamieniu – powiedział minister. Pod wrażeniem zimnej krwi Zełenskiego był też Macron. Ukraińcy nie mają najwyraźniej złudzeń nie tylko co do losu, jaki ich czeka w razie wpadnięcia w objęcia Moskwy, ale także cynizmu części ich zachodnich partnerów.

Presja na Zełenskiego, aby cofnął zegary o siedem lat i podporządkował się Moskwie, jest ogromna

W tym sporze Joe Biden także wykazał do tej pory wyjątkową wierność pryncypiom. Odnajdujemy ją w pisemnej odpowiedzi, jaką Amerykanie wysłali do Kremla, odrzucając żądania Rosji. Czy jednak mający fatalne notowania prezydent, który z wszelkim prawdopodobieństwem już w listopadzie straci większość w Kongresie, będzie gotów w imię tych zasad pogodzić się z wojną, jeśli pojawi się pozornie łatwa droga wyjścia na koszt Ukraińców – nie wiadomo.

Tak jak w 1938 r. porozumienie monachijskie nie dotyczyło tylko Czechów, tak i teraz stawka starcia z Kremlem dalece wykracza poza Ukrainę. Jeśli okaże się, że groźbą użycia siły Putin postawił na swoim i odbudował dawną strefę wpływów, powstały po zakończeniu zimnej wojny świat oparty na uniwersalnych wartościach okaże się tylko krótkotrwałym marzeniem.

Francuski prezydent zapewnia, że wielogodzinna rozmowa w cztery oczy, jaką przeprowadził w poniedziałek z Władimirem Putinem, otworzy drogę do deeskalacji i dyplomatycznego rozwiązania najpoważniejszego konfliktu w Europie od drugiej wojny światowej. Dla dobra dalszych rokowań nie ujawnia szczegółów umowy. Ale jego wypowiedzi rysują niepokojący kształt transakcji, w której zasadniczo za pokój miałaby zapłacić Ukraina.

Na wspólnej konferencji prasowej z rosyjskim przywódcą Francuz zapewniał, że „porozumienie z Mińska jest jedyną drogą prowadzącą do przełamania kryzysu ukraińsko-rosyjskiego, zrobienia postępu”. To najwyraźniej na tyle ucieszyło zwykle opanowanego Putina, że sięgnął do wulgarnego, rosyjskiego powiedzenia: „podoba ci się czy nie, musisz to zrobić, ślicznotko”.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Matura 2024. Skasujmy obowiązkową maturę z języka polskiego. Bo to fikcja
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Każdy może być Marcinem Kierwińskim. Tak zmieniła się debata
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Andrzej Duda kontra ślonsko godka
Opinie polityczno - społeczne
Garri Kasparow: Zachód musi uznać istnienie „dobrych Ruskich”, aby Ukraina mogła zwyciężyć
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Filozofia „Diuny” to filozofia kiczu