W związku z tym, co dzieje się z sądami czy polską armią, trudno jest nie stanąć po stronie opozycji. Opozycja ta nie może jednak należeć do polityków.
Moim zdaniem KOD powinien realizować program, który jest zawarty w jego nazwie. Być obecnym tam, gdzie dzieją się rzeczy zagrażające demokracji. Dlatego największym błędem Komitetu Obrony Demokracji jest zapraszanie na organizowane przez siebie protesty polityków.
KOD powinien być czymś zupełnie nowym i tylko wtedy będzie miał siłę. Innymi słowy, powinien on być oddolnym Trybunałem Konstytucyjnym. Ożywcza nowość, jaką mógłby on wprowadzić do polskiej polityki, mogłaby polegać na tym, że w odróżnieniu od partii politycznych, nie byłoby w nim hierarchii, wodzów i wszystkich innych politycznych bożków.
Klimat tam panujący powinien sprzyjać spontaniczności zwykłych członków Komitetu. To przede wszystkim oni powinni mieć możliwość zabrania głosu podczas spotkań i demonstracji organizowanych przez KOD.
Największym błędem jest dopuszczanie do mikrofonu polityków o zgranych twarzach. Nie trzeba być ekspertem w dziedzinie politologii, żeby wyczuć intencje, z jakimi wychodzą oni przed tłum obrońców demokracji. Każda szansa na zaistnienie, zwłaszcza w klimacie społecznego entuzjazmu, jest dla zawodowego polityka okazją, której za nic nie może on przepuścić.