To słuszna krytyka. Nikomu nad Wisłą nie powinno jednak zależeć, by w parze z piętnowaniem niektórych posunięć premiera Mariano Rajoya szło poparcie dla pełnej niepodległości Katalonii. Zjednoczona Hiszpania jest zarówno w interesie Polski, jak i reszty Unii Europejskiej.
Zacznijmy od tego, że z perspektywy Warszawy wszelkie zmiany powojennych granic powinny automatycznie budzić wątpliwości. Zwłaszcza zaś zmiany łamiące krajowe konstytucje. Dopiero teraz widać, jakim błędem było zupełne oderwanie od Serbii Kosowa. Stworzyło to zarówno niebezpieczny precedens, jak i poczucie dziejowej krzywdy u sprzymierzonej z Serbią Rosji. A co do Hiszpanii, to jako kraj o podobnej populacji, powierzchni i kulturze jest dla Polski kluczowym partnerem w wielu europejskich kwestiach. Słynny rajd Macrona dobitnie pokazał nam, jak trudno z pozycji gracza wagi średniej buduje się koalicje z mniejszymi partnerami i jak łatwo naszym przeciwnikom jest takimi koalicjami zachwiać. Madryt zaś w kwestii pracowników delegowanych poparł nas właściwie od razu.