Nie sposób, uważnie obserwując polską scenę polityczną, nie odnotować coraz brutalniejszej wojny na linii Platforma Obywatelska – Lewica. Nie sposób także nie uznać, że stroną częściej atakującą jest ta pierwsza partia. Ostatnim akordem tych „uprzejmości” są niedawne osobiste złośliwości czynione pod adresem Włodzimierza Czarzastego przez Donalda Tuska. Jak tłumaczyć to zjawisko?
Powody są co najmniej dwa. Pierwszy wyborczy. Jest faktem dość oczywistym, że w społeczeństwach bardzo spolaryzowanych łatwiej „podkraść” elektorat innej partii po tej samej stronie podstawowego sporu politycznego niż ugrupowaniu po stronie przeciwnej. W Polsce główną linią podziału jest stosunek do rządów Zjednoczonej Prawicy, a konkretniej – do Prawa i Sprawiedliwości. Wyborcy zatem głosują na różne formacje, ale ich zasadniczą emocją jest to, czy są za PiS, czy przeciw. Dlatego właśnie łatwiej zwiększyć popularność jakiegoś podmiotu poprzez pozyskiwanie wyborców podzielających te same podstawowe uczucia, a nie odwołując się do tych, którzy stoją po drugiej stronie „aksjologicznego rowu”.
Partyjny kanibalizm
Stąd uderzenie PO w Lewicę – to prostszy sposób na pozyskanie nowych wyborców niż apelowanie do elektoratu PiS o zmianę swych dotychczasowych preferencji politycznych. Że jest to jakaś forma „kanibalizmu” politycznego, która w ogólnym rachunku nie zmienia stosunku sił między PiS-em a „anty-PiS-em”? To prawda, ale przecież nie jest to zasadniczy problem liderów poszczególnych ugrupowań, prawda? Oni są rozliczani ze „słupków” swoich partii, a nie z ogólnego stosunku liczby wyborców opozycyjnych i prorządowych.
Ciekawe jest w tym kontekście to, za co Tusk atakuje Czarzastego. Otóż robi to, oskarżając go o możliwość kooperacji z Jarosławem Kaczyńskim i plany współrządzenia z nim. Nie jest celem tego artykułu ocena zasadności tych zarzutów; ważniejsze dla mnie jest wytłumaczenie, dlaczego lider PO wybrał akurat to pole konfrontacji. Otóż wydaje mi się, że powodem jest fakt, że najbardziej antypisowskie elektoraty wśród partii opozycyjnych obserwujemy właśnie w Koalicji Obywatelskiej oraz w Lewicy. Znacznie mniej niechęci do Kaczyńskiego i jego formacji notujemy wśród wyborców PSL oraz Polski 2050. I właśnie dlatego Tusk zdecydował się na atak akurat z tej flanki – prawie dla każdego sympatyka Lewicy zarzuty o możliwość „kolaboracji” rządowej z PiS są oburzające, a dla części elektoratu tego ugrupowania mogą (choć nie muszą) być powodem przerzucenia swojego poparcia na podmiot bardziej gwarantujący odsunięcie Kaczyńskiego od władzy. Właśnie na takich wyborców Lewicy liczy przewodniczący KO. Na ile będzie skuteczny? Tego nie wiem – opisuję jedynie zamiary oraz powody jego ataku na Czarzastego.