Nie sposób, uważnie obserwując polską scenę polityczną, nie odnotować coraz brutalniejszej wojny na linii Platforma Obywatelska – Lewica. Nie sposób także nie uznać, że stroną częściej atakującą jest ta pierwsza partia. Ostatnim akordem tych „uprzejmości” są niedawne osobiste złośliwości czynione pod adresem Włodzimierza Czarzastego przez Donalda Tuska. Jak tłumaczyć to zjawisko?
Powody są co najmniej dwa. Pierwszy wyborczy. Jest faktem dość oczywistym, że w społeczeństwach bardzo spolaryzowanych łatwiej „podkraść” elektorat innej partii po tej samej stronie podstawowego sporu politycznego niż ugrupowaniu po stronie przeciwnej. W Polsce główną linią podziału jest stosunek do rządów Zjednoczonej Prawicy, a konkretniej – do Prawa i Sprawiedliwości. Wyborcy zatem głosują na różne formacje, ale ich zasadniczą emocją jest to, czy są za PiS, czy przeciw. Dlatego właśnie łatwiej zwiększyć popularność jakiegoś podmiotu poprzez pozyskiwanie wyborców podzielających te same podstawowe uczucia, a nie odwołując się do tych, którzy stoją po drugiej stronie „aksjologicznego rowu”.