Sławomir Sowiński: Czas na odważny ruch

Można wyobrazić sobie transparentną współpracę partii, także ze środowiskiem Pawła Kukiza.

Publikacja: 11.01.2022 21:00

Sławomir Sowiński: Czas na odważny ruch

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Obserwatorzy są dość zgodni, w rok 2022 obóz władzy wchodzi w stanie wyraźnego politycznego dryfu. Rosnąca inflacja i szalejące ceny gazu, poślizg Polskiego Ładu, styl walki z covidem, blokada unijnej zaliczki na KPO, kluczenie wokół ważnych pytań o Pegasusa, coraz wyraźniejsze iskrzenie w obozie władzy – wszystko to składa się na obraz jednego z głębszych kryzysów, z jakimi Prawu i Sprawiedliwości przyszło mierzyć się po 2015 roku.

Nie jest oczywiście w tej chwili jeszcze jasne, jak głęboki jest ten kryzys i jak przełoży się na poparcie 5–6 mln wyborców wiernych dotąd partii prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Jaśniejsze natomiast wydaje się co innego. Tego szczególnego politycznego momentum nie może przegapić czy też zignorować opozycja. Bo to szczególnie w chwili różnych słabości władzy wyborcy, zwłaszcza ci niezdecydowani, potrzebują opozycji najbardziej. I to wtedy przede wszystkim zobaczyć chcą polityczną alternatywę i różne okna politycznych możliwości.

Sławomir Sowiński

Autor jest politologiem, prof. UKSW

Mówiąc to, trzeba oczywiście także pamiętać o realnych możliwościach i politycznym momentum samej opozycji. Na półtora roku przed końcem kadencji centrowe, liberalne i lewicowe jej stronnictwa zajęte są dość naturalną rywalizacją o miejsca na przyszłych kampanijnych opozycyjnych krzesłach (by użyć tej zgrabnej formuły prof. Flisa), których – co jasne – może być co najwyżej dwa lub trzy. A większość jej liderów zdaje się zgadzać głównie w tym, że przedterminowe wybory (o ile zgodziłby się na nie PiS) wiązałyby się z ogromnym ryzykiem i jeszcze większymi politycznymi kosztami.

Rachunek ten komplikuje coraz silniejsza pozycja Konfederacji, której wyborczy wynik – jak wiele na to wskazuje – może wyznaczyć kształt przyszłej sceny politycznej.

Rzecz jednak w tym, że polityczna sprawczość opozycji, o której tu mówimy, nie ogranicza się jedynie do perspektywy dość rzeczywiście brawurowej: hazardowej szarży, jaką byłoby dziś żądanie przyspieszonych wyborów. A różnych okien politycznych możliwości, jakie stoją dziś przed opozycją, i które otworzyć może głównie Platforma Obywatelska, widać – jak się zdaje – więcej.

Sprawa pierwsza to program, a właściwie programy. Nie opasłe dokumenty, ale rozpisane na język różnych opozycyjnych środowisk wyraziste obrazy Polski mniej podzielonej, bezpieczniejszej, stabilniejszej, lepiej zarządzanej.

Czytaj więcej

Bartosz Rydliński: Jaka Polska po rządach PiS? Pytania do Donalda Tuska

Gdyby polityczny dryf obozu władzy miał się pogłębiać, prawem opozycji jest – przynajmniej hipotetyczny czy retoryczny – wniosek o rząd ekspercki, który w ramach obecnego parlamentu skupiłby się wyłącznie na skutecznym zarządzaniu bieżącymi zadaniami państwa, takimi jak walka z covidem, ograniczenie inflacji, realizacja KPO czy zapewnienie bezpieczeństwa Polski.

Już dziś można też wyobrazić sobie transparentną współpracę całej opozycji, także ze środowiskiem Pawła Kukiza, w kontekście nadchodzących wyborów do ważnych dla państwa instytucji (RPP, KRRiT czy RMN), a także ewentualnej sejmowej komisji śledczej ws. Pegasusa. Współpracę, która byłaby pierwszą przymiarką do ew. powyborczej koalicji.

Jest wreszcie prawem, a nawet obowiązkiem, głównie największych partii opozycji powoływanie rozmaitych gabinetów cieni, które w sposób regularny i zinstytucjonalizowany recenzowałyby poczynania obozu władzy.

Takich i podobnych działań wyobrazić sobie można zapewne więcej. Kluczowa jednak wydaje się zmiana filozofii politycznej opozycji i zamknięcie pewnego wygodnego dla niej etapu. Musi wyjść ze strefy politycznego komfortu, jaki daje sama krytyka władzy i przyglądanie się jej potknięciom, i przejść na pole realnej o nią gry. Już teraz, ze wszystkimi tego, także ryzykownymi, konsekwencjami.

Szukając uzasadnienia dla zrobienia – głównie przez PO – takiego kroku, warto zwrócić uwagę, że w dość stabilnych w roku 2021 notowaniach sondażowych partii władzy da się dostrzec pewną prawidłowość. W chwili politycznych zakrętów następują pewne spadki poparcia dla PiS (przy wzroście deklaracji wyborców niezdecydowanych, a nie notowań opozycji) oraz – po pewnym czasie – powrót do notowań poprzednich lub stabilizacja. Sytuację tę – nie bez racji – tłumaczy się zwykle brakiem zaufania wyborców do opozycji. W grudniu 2021, niezależnie od długiej listy politycznych kłopotów PiS, w sondażu IBRiS dla „Rz” aż 63 proc. respondentów uznało, że opozycja nie jest gotowa do władzy.

Czytaj więcej

Sondaż: Tylko jedna czwarta Polaków uważa, że opozycja jest gotowa do przejęcia władzy

Ale można spojrzeć jeszcze inaczej. Wobec różnych mniejszych i większych politycznych wstrząsów część wyborców, także tych głosujących na PiS i Andrzeja Dudę, zrazu przeżywa polityczne zdumienie, zaskoczenie, a nawet frustrację, po czym – z braku realnej politycznej alternatywy i widoków na zmianę – jakoś te różne polityczne osobliwości epoki PiS racjonalizuje i się z nimi oswaja. Dostosowując swoje oczekiwania i indywidualne polityczne strategie do świata politycznych konieczności.

Jeśli więc i tym razem opozycja sama nie dostrzeże i przynajmniej nie zarysuje różnych okien politycznej zmiany, to sporej części wyborców przyjdzie oswoić się także z inflacją, ze sposobem procedowania Polskiego Ładu, z oddalaniem się Polski od Unii czy z tonem pewnego lekceważenia poważnych pytań o program Pegasus. Jednym słowem: mentalnie zadomowić w świecie osobliwości „dobrej zmiany”, wierząc, że są one jej konieczną ceną.

Gdy w marcu 2013 ówczesny lider opozycji Jarosław Kaczyński z tabletem w ręku prezentował w Sejmie – niemającą wówczas żadnych politycznych szans – kandydaturę Piotra Glińskiego na szefa rządu technicznego, feerii uśmiechów i docinków nie było końca. A jednak z dzisiejszej perspektywy ta osobliwa scena była wyraźnym krokiem PiS ku pełni władzy w roku 2015. Czytelny dla wyborców sygnał: nie mamy wprawdzie jeszcze pełnych możliwości personalnych, programowych czy sondażowych, by wziąć na siebie ciężar władzy. Ale mamy to, co w polityce najważniejsze – gotowość i determinację. Podobnej odwagi i wyobraźni opozycji jej wyborcy mają prawo oczekiwać także dziś.

Obserwatorzy są dość zgodni, w rok 2022 obóz władzy wchodzi w stanie wyraźnego politycznego dryfu. Rosnąca inflacja i szalejące ceny gazu, poślizg Polskiego Ładu, styl walki z covidem, blokada unijnej zaliczki na KPO, kluczenie wokół ważnych pytań o Pegasusa, coraz wyraźniejsze iskrzenie w obozie władzy – wszystko to składa się na obraz jednego z głębszych kryzysów, z jakimi Prawu i Sprawiedliwości przyszło mierzyć się po 2015 roku.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?