Po wyborach w największym kraju Unii pewne jest, że kończy się 16 lat władzy najpotężniejszej kobiety świata; zbyt rzadko politycy odchodzą z godnością, oszczędzając nam spektaklu upadku.
Jak nikt z europejskich przywódców była bliska Polsce; nie dość, że jej dziadka, poznaniaka Ludwika Kazimierczaka, jako poddanego pruskiego wcielono w 1915 roku do Reichswehry, to jeszcze nawiał i skończył wojnę jako żołnierz Błękitnej Armii gen. Hallera. Gdzie był Jacek Kurski, że nie wykorzystał epizodu jakże podobnego do „dziadka z Wermachtu" w życiu Kaszuby, innego człowieka polsko-niemieckiego pogranicza, Donalda Tuska? Potem młoda chemiczka z Lipska jeździła do Torunia na naukowe spotkania, z wypiekami na twarzy kibicując pracy polskich kolegów w Solidarności. Był nawet czas, gdy na czele Niemiec stało dwóch NRD-owców, bo prezydentem był działacz wschodnioniemieckiej opozycji Joachim Gauck.