Nauczyciele są wkurzeni przyszłoroczną podwyżką płacy minimalnej. Okazuje się, że to więcej, niż obecnie zarabiają nauczyciele stażyści i kontraktowi. I nie pociesza ich wcale fakt, że muszą dostać podwyżki, by zarabiać najniższą krajową. Trudno się cieszyć, gdy mając ukończone studia, zarabia się jak pracownik niewykwalifikowany.
We wtorek rząd zadecydował, że od 2022 r. najniższa krajowa wyniesie 3010 zł brutto. Tymczasem obecnie nauczyciel stażysta zarabia 2949 zł, kontraktowy – 3034 zł, mianowany – 3445 zł, a dyplomowany – 4046 zł.
Resort edukacji zapewnia, że w 2022 r. nauczycielskie pensje pójdą ostro w górę. W rozmowie z „Super Expressem” minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek tłumaczył: „Gwarantuję kilkadziesiąt procent podwyżki dla nauczycieli”. Nie wyklucza także, że w jakimś stopniu zostaną one powiązane ze średnią krajową. Pojawiają się też zapowiedzi o podwyższeniu nauczycielskiego pensum. Obecnie jest to 18 godzin.
Czytaj więcej
Na wtorkowej Radzie Ministrów płaca minimalna na rok 2022 została określona na 3010 zł - powiedziała Polskiej Agencji Prasowej minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg. Jak dodała, w porównaniu do roku 2021 wynagrodzenie minimalne wzrośnie o 210 zł - tj. o 7,5 proc.
Powiązania ze średnią pensją w gospodarce od dawna domagają się nauczycielskie związki zawodowe. To, według nich, gwarantowałoby wzrost pensji w szkołach bez corocznego handryczenia się o podwyżki.