[wyimek][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/01/14/historyk-zawod-najwyzszego-ryzyka/" "target=_blank]Skomentuj na blogu[/link] [/wyimek]
Nie da się uciec od historii, przekonujemy się o tym bezustannie. Opublikowanie (znanych we fragmentach już wcześniej) zapisków generała Wiktora Anoszkina, zebranie w IPN-owskim wydawnictwie materiałów na temat TW "Alka" (pod którym to kryptonimem zarejestrowała SB, i tu opinia historyków zgodna jest z wyrokiem sądu lustracyjnego z 2000 roku, Aleksandra Kwaśniewskiego) po raz kolejny zmusiły uczestników debaty publicznej do podjęcia przygasłych sporów. Sporów o tyle żałosnych, że toczonych w niewiedzy, zdominowanych wyznaniami wiary, włącznie z tak kuriozalnymi jak "bardziej wierzę Jaruzelskiemu niż sowieckim generałom".
[srodtytul]Prawo do ryzykownych tez[/srodtytul]
Gdy o historię kłócą się politycy i liderzy opinii, historycy w większości starają się jak najdalej omijać sporne tematy. Na dorocznych targach książki historycznej jak zwykle przygnębiała stosunkowo szczupła oferta prac dotyczących dziejów najnowszych. Okrągłe rocznice Okrągłego Stołu i kontraktowych wyborów z 1989 r. nie pomogły, i już dziś można się założyć, że także w tym roku nie pomoże równie okrągła rocznica strajku sierpniowego. Nie ma szans, żebyśmy się doczekali bodaj jednej monografii Sierpnia '80 albo choćby opracowania popularnego, chyba że wydarzenie, które zmieniło dzieje Europy, weźmie na warsztat jakiś amerykański lewak.
Trudno się jednak dziwić; los jednego z najzdolniejszych historyków najmłodszego pokolenia Pawła Zyzaka, który ponoć pracował jako magazynier w supermarkecie, jest wystarczająco pouczający. Zarazem los ten wystawia współczesnej Polsce haniebne świadectwo. Nie obowiązują u nas jeszcze, jak na Białorusi, ustawy pozwalające prześladować historyków i dziennikarzy za naruszanie czci przywódców państwa lub "fałszowanie" chwalebnej historii swego kraju. Ale istnieją – i są stosowane – inne sposoby niszczenia ludzi, którzy mają czelność pisać niewygodną prawdę.