Mimo że od upadku komunizmu minęło 18 lat, mimo że SB zakończyła formalnie swą „służbę” w maju 1990 roku, wciąż daleko nam do rozwiązania problemu wpływu totalitarnego aparatu represji na rzeczywistość polityczną niepodległej i demokratycznej Polski. Podjęta przez Sejm V kadencji próba uchwalenia jednolitej procedury lustracyjnej zakończyła się fiaskiem zarówno za sprawą zmasowanego oporu przeciwników lustracji, jak i licznych błędów prawnych, którymi była obarczona. Dlatego jako rzecznik praw obywatelskich wnioskowałem o uznanie niektórych jej zapisów za niekonstytucyjne. W efekcie krytykowanego przeze mnie na tych łamach („Trybunał wywołał zamęt”, „Rz”, 25 lipca) orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 11 maja 2007 r., który uchylił obszerne fragmenty tej ustawy, problem lustracji stał się na nowo aktualny.
Wśród licznych przepisów tzw. ustawy lustracyjnej z 18 października 2006 r. Trybunał Konstytucyjny uchylił artykuły dotyczące udostępniania dokumentów zgromadzonych przez Instytut Pamięci Narodowej organom władzy publicznej oraz innym instytucjom, organizacjom i osobom w celu prowadzenia badań naukowych oraz działalności dziennikarskiej, ponieważ warunkiem ich udostępnienia była zgoda prezesa IPN. Zdaniem Trybunału takie rozwiązanie dawało osobie stojącej na czele instytutu niedopuszczalny zakres dyskrecjonalnej władzy, dzięki której mógł arbitralnie decydować o możliwości lub zakazie dostępu do akt naukowcom i dziennikarzom.
Stan prawny po uchyleniu tego przepisu również nie był zadowalający, ponieważ uniemożliwiał dziennikarzom i naukowcom zapoznawanie się z materiałami zgromadzonymi w IPN. Rzecz może paradoksalna, ale wydając orzeczenie w obronie konstytucji, Trybunał w tym zakresie sam dopuścił się jej naruszenia. Dawałem temu wyraz w piśmie do marszałka Sejmu z 15 maja, w którym zwracałem uwagę, że o ile „poprzednio [przed orzeczeniem TK – przyp. J. K.] niektórzy mogli być pozbawieni prawa dostępu do akt, obecnie [po 11 maja 2007 r. – przyp. J. K.] prawa tego zostali pozbawieni wszyscy dziennikarze i naukowcy. Konsekwencją takiego rozstrzygnięcia jest zanegowanie konstytucyjnej wolności prowadzenia badań naukowych (art. 73 konstytucji) oraz prawa każdego do pozyskiwania informacji (art. 54 ust. 1 konstytucji). Stan, w którym dostęp do archiwów organów bezpieczeństwa państwa dla prowadzących badania naukowe i dziennikarzy jest zamknięty, oznacza przekreślenie możliwości poznawania trudnej przeszłości naszego kraju. Jest to sytuacja bezprecedensowa, która w sposób oczywisty narusza standardy demokratycznego państwa prawa”.
Na wyrok Trybunału Sejm zareagował dość szybko, już pod koniec czerwca uchwalając stosowną nowelizację ustawy o IPN, która jednak w moim mniemaniu znów poważnie narusza konstytucyjną zasadę demokratycznego państwa prawa, wolności prowadzenia badań naukowych oraz wolności wyrażania opinii.
W myśl obowiązujących dziś przepisów istnieje dostęp do akt dla dziennikarzy i naukowców, lecz nie jest on bezwarunkowy. Otóż dziennikarze pragnący wglądu do akt w celu publikacji materiału prasowego powinni załączyć upoważnienie redakcji albo wydawcy do wystąpienia z odpowiednim wnioskiem do instytutu. Również naukowcy niebędący pracownikami naukowymi w określonej dziedzinie powinni przedłożyć rekomendację pracownika naukowego uprawnionego do badań w dyscyplinach nauk humanistycznych, społecznych, gospodarki lub prawa.