Strachy na Lechy – i Jarosławy

Zagrożeniem dla demokracji w Polsce nie jest to, że PiS do władzy doszedł, lecz powód, dla którego władzę stracił. A stracił ją, bo Polska jest krajem, którym nie da się rządzić! – pisze filozof i publicysta

Publikacja: 22.02.2008 01:56

Jedno łączy mentalność małych dzieci i tajniki propagandy. Dzieci, powtarzając wiele razy daną opowieść, zaczynają wierzyć, że jest ona prawdziwa. Tak samo działa propaganda: powtarzając wiele razy te same fałszywe hasła, twierdzenia i oskarżenia, sprawia się, że ludzie zaczynają w nie wierzyć. Czytając tekst Waldemara Kuczyńskiego („PiS-owski wilk nadal niebezpieczny”, „Rz” z 20.02. 2008), zastanawiałem się, czy mam do czynienia z pierwszym, czy z drugim przypadkiem.

Często bowiem oskarżano Prawo i Sprawiedliwość o to, że tworzy czarno-białą wizję świata, w której swoi są dobrzy, obcy zaś (Niemcy, Rosjanie, esbecy, agenci WSI, oligarchowie) – źli. Jednak w porównaniu z wizją wyłożoną przez byłego ministra i doradcę premiera Tadeusza Mazowieckiego PiS-owski światopogląd zaczyna mienić się tysiącem odcieni i półtonów.

Tezy Kuczyńskiego w największym skrócie: PiS jest śmiertelnym zagrożeniem dla polskiej demokracji. Nie wolno dać się zwieść temu, że PiS jest dziś w opozycji, ani temu, że stara się ocieplić swój wizerunek – partia Jarosława Kaczyńskiego to antydemokratyczny wilk, który co prawda został odsunięty od przywództwa na polskim podwórku, lecz wciąż czai się w zagrodzie. Trzeba go więc zaszczuć i zatłuc, by demokracja w Polsce ocalała.

Dlaczego PiS jest zagrożeniem dla demokracji – tego w pełni się nie dowiemy, lecz znajdziemy kilka wskazówek. Po pierwsze – jest to partia rządzona dyktatorsko przez demoniczną postać Jarosława Kaczyńskiego, który rządzi również swym bratem. Po drugie – i to wydaje się dla Waldemara Kuczyńskiego głównym dowodem na to, że PiS nie lubi demokracji – PiS nie lubi III RP, wiadomo bowiem, że III Rzeczpospolita jest demokratycznym wzorcem z Sevres, ma osobny rozdział w podręcznikach politologii i uczą się o niej dzieci w szkołach na całym świecie.

Nienawiść PiS do III RP została opisana w koncepcji „tak zwanej IV Rzeczypospolitej”. Dowodem dyktatorskich zapędów Kaczyńskich była przygotowana przez PiS konstytucja, która wprowadza „prezydencką dyktaturę o podobieństwach do sanacji, którą bracia uwielbiają”. Czytając te słowa, nabiera się pewności, że ich autor konstytucji PiS nie czytał. Bo PiS-owski projekt w pewnym względzie osłabiał nawet władzę prezydenta – w przeciwieństwie do dzisiejszej konstytucji nie wliczał go do władzy wykonawczej. Główną zmianą, którą zakładał, był zapis umożliwiający prezydentowi – po zasięgnięciu opinii marszałków Sejmu i Senatu – odmowę powołania na stanowisko premiera polityka, „jeżeli istnieje uzasadnione podejrzenie, że nie będzie on przestrzegał prawa albo jeżeli przeciwko powołaniu przemawiają ważne względy bezpieczeństwa państwa”. Ale jest to niczym wobec władzy, jaką posiadają prezydenci Francji i USA.

Innym – dość karkołomnym – argumentem za tym, że PiS nie jest partią demokratyczną, ma być przypomnienie, iż rządził on mimo uzyskania poparcia jedynie 11 procent uprawnionych do głosowania. Czyżby partia Jarosława Kaczyńskiego zdobyła władzę gwałtem? Nie, to wynik niskiej frekwencji, gdyż w wyborach PiS uzyskał niemal 27 proc. głosów. Problem w tym, że zgodnie z duchem demokracji przedstawicielskiej, nawet gdyby do wyborów poszły dwie osoby, nie byłyby one przez to ani odrobinę mniej ważne.

Żeby czytelnikowi całkowicie PiS obrzydzić, autor tekstu zdradza prawdziwe powody niechęci braci Kaczyńskich do III RP: była ona podszyta „poczuciem wieloletniego niespełnienia i krzywd doznawanych rzekomo przez Kaczyńskich – a więc częściowo przynajmniej podszyta prywatą”. Niestety, ten argument – podobnie jak wszystkie rozumowania ad personam jest obosieczny. Niechęć Waldemara Kuczyńskiego jest również „częściowo przynajmniej podszyta prywatą”! Należy on bowiem do grona ojców założycieli III RP, krytyka Kaczyńskich boli go więc osobiście.

Zamiast straszyć bajkami o żelaznym wilku, warto się zastanowić, dlaczego nawet w ostatnich wyborach ponad 5 mln Polaków poparło PiS

Równie obosieczny jest zarzut , że PiS rządził przez dzielenie, zastraszanie i sianie nienawiści. Nie jestem pewien, czy teza, że PiS został odsunięty od władzy z największym społecznym entuzjazmem od 1989r., znajduje potwierdzenie w badaniach, jest jednak z pewnością odzwierciedleniem osobistych uczuć autora. Jego słowa: „anty-PiS-owska emocja jest wartością, nie powinna wygasnąć, trzeba ją utrwalić” są oczywiście podszyte głęboką miłością.

Od Platformy autor nie oczekuje jednak miłości czy miłosierdzia. Obowiązkiem Donalda Tuska jest całkowite zniszczenie Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego tylko ślepi obrońcy „państwa PiS” cynicznie wytykają nowemu rządowi brak sukcesów. Bo to PiS jest winny niepowodzeniom rządu PO. Bo rząd, zamiast rządzić, musi wciąż ujawniać prawdę o ciemnych sprawkach partii Kaczyńskiego. Największym sukcesem ostatnich 100 dni jest bowiem „wychodzenie na jaw licznych faktów i poszlak wskazujących na lekceważenie i łamanie prawa przez poprzedni rząd”.

Ministrowi Kuczyńskiemu nie przeszkadza, że są to poszlaki. Że najgoręcej krytykowane przed wyborami CBA jest dziś przez premiera Tuska chwalone, a rozliczanie zbrodni PiS sprowadza się do przedstawienia – zgodnie odgrywanego przez obie strony – z rekwizytami w rodzaju laptopów.Zresztą można zauważyć w tekście nutę goryczy, że po trzech miesiącach nikogo nie aresztowano, że ujawniane przez media informacje kończą żywot wieczorem. Kto więc chciałby zapytać o osiągnięcia tego rządu – sprzyja PiS. Według Kuczyńskiego „pragnienie ugodzenia w PO i zniszczenia jej pozycji jest tak wielkie, że bierze górę nad rozumem, a PiS-owskie krytyki – jak na przykład dyskredytowanie wizyty Tuska w Moskwie – stają się wręcz zabawnie oderwane od rzeczywistości”.

Autor ma rację, przecież to PiS skierował rosyjskie rakiety na polskie elementy tarczy, to PiS ostrzegł, że Polska pcha się na linię frontu, jak w czasie II wojny światowej, to również PiS doprowadził do szantażu energetycznego Ukrainy. Ale dlaczego zauważył to tylko Waldemar Kuczyński?

Autor oczywiście ma prawo do poglądu, że PiS zagraża demokracji. Ma prawo mu się nie podobać program tej partii i jego realizacja. Ba, miliony Polaków, w tym piszącego te słowa, niektóre pomysły PiS drażnią, a niektóre błędy złoszczą. Zastanawiam się tylko, dlaczego Kuczyński nie próbuje sobie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego PiS w wyborach 2005 roku osiągnął najlepszy wynik? Dlaczego Polacy najpierw dali zwycięstwo partii Jarosława Kaczyńskiego, a potem powierzyli najwyższy urząd w państwie jego bratu? Czy z Polską było wówczas coś nie tak? Może więc zamiast straszyć bajkami o żelaznym wilku, warto się zastanowić nad powodami, dla których nawet w ostatnich wyborach ponad 5 milionów Polaków poparło Prawo i Sprawiedliwość.

Bo – teraz już na poważnie – zagrożeniem dla demokracji w Polsce nie jest to, że PiS do władzy doszedł, lecz powód, dla którego władzę stracił. Polska jest krajem, którym nie da się rządzić! Przekonuje się dziś o tym coraz bardziej Platforma.

Polska jest krajem niesterownym, w którym trudno prowadzić suwerenną politykę. Powodem, dla którego PiS chciał zmiany konstytucji, było to, że nasz obecny ustrój jest zły, o czym coraz głośniej mówi PO. Nawołując od wielu miesięcy do porozumienia w sprawie zmiany konstytucji, Jarosław Gowin nie jest PiS-owskim radykałem, podobnie jak Donald Tusk sugerujący reformę ustroju i podziału władzy pomiędzy prezydentem i premierem.

Do Waldemara Kuczyńskiego można mieć żal nie o publicystyczną przesadę, lecz o to, że zmarnował dobrą okazję do rozpoczęcia rzeczowej dyskusji na temat tego, co działo się w Polsce w ciągu dwóch ostatnich lat. Bo przez ostatnie dwa lata zobaczyliśmy w skrócie wszystko, co się działo po 1989 roku.

Bardzo potrzebujemy dziś na ten temat dyskusji. By zobaczyć, jakie były porażki, jakie zbrodnie, a jakie sukcesy Polski pod rządami Jarosława Kaczyńskiego. Potrzebujemy tej debaty nie po to, by się na kimkolwiek zemścić, ale po to, by uczyć się na błędach i unikać ich w przyszłości. A nauczymy się wtedy, gdy zedrzemy zasłonę nienawiści i zacietrzewienia – obecną po obu stronach – i spróbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy rzeczywiście nasze państwo nie wymaga naprawy.

Waldemar Kuczyński

„PiS-owski wilk nadal niebezpieczny”

Anty-PiS-owska emocja w Polsce nie powinna wygasnąć, trzeba ją utrwalić

20 lutego 2008

Autor jest filozofem, publicystą, redaktorem naczelnym „Nowego Państwa”

Jedno łączy mentalność małych dzieci i tajniki propagandy. Dzieci, powtarzając wiele razy daną opowieść, zaczynają wierzyć, że jest ona prawdziwa. Tak samo działa propaganda: powtarzając wiele razy te same fałszywe hasła, twierdzenia i oskarżenia, sprawia się, że ludzie zaczynają w nie wierzyć. Czytając tekst Waldemara Kuczyńskiego („PiS-owski wilk nadal niebezpieczny”, „Rz” z 20.02. 2008), zastanawiałem się, czy mam do czynienia z pierwszym, czy z drugim przypadkiem.

Często bowiem oskarżano Prawo i Sprawiedliwość o to, że tworzy czarno-białą wizję świata, w której swoi są dobrzy, obcy zaś (Niemcy, Rosjanie, esbecy, agenci WSI, oligarchowie) – źli. Jednak w porównaniu z wizją wyłożoną przez byłego ministra i doradcę premiera Tadeusza Mazowieckiego PiS-owski światopogląd zaczyna mienić się tysiącem odcieni i półtonów.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?