Zespół specjalistów z zakresu bioetyki, medycyny i prawa kierowany przez posła PO Jarosława Gowina ma zamiar zaproponować wprowadzenie do naszego prawa tzw. testamentu życia. Doniosła o tym prasa (m. in. „Rzeczpospolita” z 1 grudnia 2008 r.). Ów testament miałby polegać na tym, iż można byłoby bądź osobiście, bądź przez pełnomocnika wyrazić wolę przerwania usilnego leczenia śmiertelnej choroby w sytuacji, gdy nie przynosi ono pozytywnych rezultatów i wiąże się ze sztucznym utrzymywaniem pacjenta przy życiu. W następstwie oświadczenia woli osoby chorej (zwykle już nieprzytomnej) lekarze powinni zaprzestać wobec niej kontynuowania dotychczasowych i podejmowania nowych działań medycznych, co pozwoliłoby jej umrzeć bez dalszych cierpień i upokorzeń.
Propozycja ta, jak słychać, wywołuje spore zainteresowanie i skłania do rozbieżnych ocen. Przez jednych wprowadzenie testamentu życia traktowane jest jako wyrażenie prawnej zgody na zakamuflowaną formę eutanazji lub na uczestnictwo w dokonaniu samobójstwa. Przez innych jest dowodem poszanowania wolnej woli człowieka i jego prawa do wyboru czasu i okoliczności ostatecznego odejścia z tego świata.
W europejskiej kulturze moralnej i prawnej pomaganie komuś w pozbawieniu się życia jest uznawane za czyn wysoce naganny, traktowany bywa zwykle jako przestępstwo. Tak też podchodzi do niego współczesny polski kodeks karny. Podobnie sprawa się ma z eutanazją rozumianą jako zabicie człowieka na jego żądanie i pod wpływem współczucia dla niego. Oba te czyny podlegają dziś karze od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.