Czy konstytucja zezwala na testament życia

Sądzę, że do naszego prawa należy wprowadzić testament życia. A także możliwość wyrażenia przez pacjenta żądania „ratujcie mnie za wszelką cenę” – pisze konstytucjonalista Piotr Winczorek.

Publikacja: 08.12.2008 00:44

Czy konstytucja zezwala na testament życia

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Zespół specjalistów z zakresu bioetyki, medycyny i prawa kierowany przez posła PO Jarosława Gowina ma zamiar zaproponować wprowadzenie do naszego prawa tzw. testamentu życia. Doniosła o tym prasa (m. in. „Rzeczpospolita” z 1 grudnia 2008 r.). Ów testament miałby polegać na tym, iż można byłoby bądź osobiście, bądź przez pełnomocnika wyrazić wolę przerwania usilnego leczenia śmiertelnej choroby w sytuacji, gdy nie przynosi ono pozytywnych rezultatów i wiąże się ze sztucznym utrzymywaniem pacjenta przy życiu. W następstwie oświadczenia woli osoby chorej (zwykle już nieprzytomnej) lekarze powinni zaprzestać wobec niej kontynuowania dotychczasowych i podejmowania nowych działań medycznych, co pozwoliłoby jej umrzeć bez dalszych cierpień i upokorzeń.

 

 

Propozycja ta, jak słychać, wywołuje spore zainteresowanie i skłania do rozbieżnych ocen. Przez jednych wprowadzenie testamentu życia traktowane jest jako wyrażenie prawnej zgody na zakamuflowaną formę eutanazji lub na uczestnictwo w dokonaniu samobójstwa. Przez innych jest dowodem poszanowania wolnej woli człowieka i jego prawa do wyboru czasu i okoliczności ostatecznego odejścia z tego świata.

W europejskiej kulturze moralnej i prawnej pomaganie komuś w pozbawieniu się życia jest uznawane za czyn wysoce naganny, traktowany bywa zwykle jako przestępstwo. Tak też podchodzi do niego współczesny polski kodeks karny. Podobnie sprawa się ma z eutanazją rozumianą jako zabicie człowieka na jego żądanie i pod wpływem współczucia dla niego. Oba te czyny podlegają dziś karze od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.

Przez długie wieki również osobiste usiłowanie popełnienia samobójstwa było ścigane jako przestępstwo. Od jego penalizacji odstępowano późno i powoli. Uczynił to np. bawarski kodeks karny z 1813 r. W Anglii zaś zaprzestano karania tego czynu dopiero w drugiej połowie XX wieku.

Istnieje jednak różnica między eutanazją a zaprzestaniem uporczywego i beznadziejnego leczenia chorego, zwłaszcza na jego żądanie. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z działaniem aktywnym (np. podanie choremu trucizny). W drugim ma ono charakter pasywny (np. odłączenie od aparatury utrzymującej chorego w stanie wegetatywnym). Nie mamy tu także do czynienia ani z samobójstwem, ani pomaganiem w jego dokonaniu, ponieważ śmierć zadają nie ludzie, ale nieubłagane siły przyrody.

Niemniej jednak ewentualne wprowadzenie do naszego prawa (a możliwa jest tu jedynie droga ustawowa) testamentu życia napotka nie tylko zastrzeżenia natury moralnej. Jest też wielce prawdopodobne, że natknąć się może też na obiekcje natury konstytucyjnej. Odwołanie się w tej sprawie do Trybunału Konstytucyjnego, np. przez prezydenta RP, grupę posłów lub senatorów, rzecznika praw obywatelskich nie stanowiłoby zaskoczenia.

Również władze kościelne mogłyby na podstawie art. 191 ust. 1 pkt 5 podjąć taką próbę, chociaż ich legitymacja procesowa do występowania w sprawie tego rodzaju może być dyskusyjna. Niewykluczone jest też pojawienie się skargi konstytucyjnej wniesionej np. przez osobę najbliższą zmarłemu, która bezskutecznie sprzeciwiała się wykonaniu testamentu życia, przeszła stosowną drogę sądową i zakwestionowała zgodność z ustawą zasadniczą przepisów wprowadzających tę instytucję do polskiego porządku prawnego.

 

 

Jakie postanowienia Konstytucji RP wchodzić mogą w rachubę przy ocenie dopuszczalności testamentu życia? Jak się wydaje, najważniejsze znaczenie posiadać tu będą dwa przepisy: art. 30 zd. 2 stanowiący, że przyrodzona i niezbywalna godność człowieka „jest nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych” oraz art. 38 zapewniający ze strony Rzeczypospolitej Polskiej „każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”. Warto zwrócić przy okazji uwagę, że idea godności ludzkiej leży u podstaw konwencji bioetycznej Rady Europy, której ratyfikowanie przez Polskę jest dosyć powszechnie ostatnio postulowane i która stanowi punkt wyjścia prac zespołu posła Jarosława Gowina.

Na fundamentalną dla wolności i praw człowieka zasadę godności mogą się powoływać zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy testamentu życia. Dla pierwszych utrzymywanie chorego w stanie beznadziejnego, degradującego fizycznie i duchowo cierpienia, stymulowanie środkami technicznymi i farmakologicznymi, często bezprzytomnej jego wegetacji, której niedługi koniec jest w świetle wiedzy medycznej oczywisty, są działaniami uderzającymi w samą istotę godności ludzkiej.

Nikt nie ma obowiązku przedłużania swej tak upokarzającej egzystencji. Nie można od nikogo żądać, by cierpiał, zwłaszcza gdy jest to cierpienie bez nadziei na to, że jeszcze za życia ustanie, a przynajmniej ulegnie osłabieniu. Każdy ma natomiast prawo żądać, by przez zaniechanie (co jest działaniem biernym) sztucznego podtrzymywania życia biologicznego pozwolić mu opuścić świat żywych.

Ale z drugiej strony należy oczekiwać, że godność ludzka będzie rozumiana w inny sposób. Godność wyraża się bowiem również w wytrwałym i ofiarnym cierpieniu, które tylko pozornie jest bezcelowe. W wymiarze eschatologicznym jest czymś niezmiernie istotnym, tak dla danej jednostki, jak i całego rodu ludzkiego. Stąd nie wolno go przerywać, nawet na żądanie cierpiącego, który zresztą nie zawsze potrafi świadomie i jednoznacznie wyrazić swoją wolę. Może ją chcieć też zmienić, a to nie byłoby często już możliwe po złożeniu w stanie rozpaczy deklaracji o woli niepodtrzymywania życia.

Konstytucja, jak żaden akt normatywny, nie może z oczywistych względów zapewniać człowiekowi życia. Dlatego ogranicza się do deklaracji, że państwo będzie je chronić tak przez uruchamianie stosownych rozwiązań prawnych, jak i odejmowanie działań faktycznych. Ale deklaracja taka nie jest równoznaczna z ustanowieniem pełnej i bezwarunkowej gwarancji. Gdyby tak miało się stać, to niedopuszczalne prawnie byłoby pozbawienie kogoś życia w obronie własnej, niemożliwe byłoby użycie, ze skutkiem śmiertelnym, broni przez policjanta ścigającego groźnego przestępcę. Zakazane byłoby stosowanie przemocy zbrojnej przez żołnierzy w czasie działań wojennych.

 

 

Konstytucyjna obietnica prawnej ochrony życia ludzkiego ma więc swoje granice. Wynikają z konieczności obrony innych ważnych wartości, w tym takich na przykład, jak godność obywatela i jego państwa zagrożonego zbrojną napaścią.

Czy zatem art. 38 konstytucji stoi na przeszkodzie wprowadzeniu testamentu życia? Byłby on taką przeszkodą, gdyby życie było wartością absolutną i gdyby nie było tak, że ludzie nie mają prawa (również moralnego) swoim życiem w żadnych okolicznościach dysponować. Rozumiem, że może to porównanie jest niezbyt trafne, ale przecież z wielkim szacunkiem odnosimy się do osób, które świadomie oddały swoje życie, by ratować już nie tylko życie cudze, ale też inne dobra o wysokim standardzie aksjologicznym (np. dobra kultury materialnej).

Jeśli zatem można zrezygnować z własnego życia w takich okolicznościach, to dlaczego nie można tak uczynić, gdy w grę wchodzą jako alternatywa beznadziejne cierpienie, upokorzenie, roślinna wegetacja?

 

 

No, ale spójrzmy jeszcze raz na art. 38 polskiej konstytucji. Nakłada on obowiązek prawnego chronienia życia na Rzeczpospolitą. Czy zatem można ustanawiać prawo, które zdjęłoby z jej władz taką powinność? Czy można żądać od lekarzy, mających wykonywać testament życia i występujących tu jako ramię władz publicznych, by czynili to, co uważać mogą w swym sumieniu za kładące kres cudzemu istnieniu w sposób etycznie niedopuszczalny?

Rozstrzygnięcie tych dylematów nie będzie łatwe. Postanowienia konstytucji można w tym przypadku interpretować w różnych kierunkach. Osobiście skłaniałbym się do wprowadzenia do naszego prawa testamentu życia, ale przekonuje mnie też pogląd wyrażony w „Rzeczpospolitej” przez Pawła Milcarka, że alternatywą tego testamentu powinna być możność wyrażenia w podobnych okolicznościach przez pacjenta żądania „ratujcie mnie za wszelką cenę”.

Nie ulega jednak wątpliwości, że nawet gdyby takie żądanie nie zostało złożone, a chory nie ustanowił testamentu życia, niedopuszczalne byłoby pozostawienie go bez pomocy trwającej tak długo, dopóki nie przerwie jej śmierć stanowiąca następstwo działania sił przyrody.

Autor jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, znawcą tematyki konstytucyjnej, stałym współpracownikiem „Rzeczpospolitej”

Zespół specjalistów z zakresu bioetyki, medycyny i prawa kierowany przez posła PO Jarosława Gowina ma zamiar zaproponować wprowadzenie do naszego prawa tzw. testamentu życia. Doniosła o tym prasa (m. in. „Rzeczpospolita” z 1 grudnia 2008 r.). Ów testament miałby polegać na tym, iż można byłoby bądź osobiście, bądź przez pełnomocnika wyrazić wolę przerwania usilnego leczenia śmiertelnej choroby w sytuacji, gdy nie przynosi ono pozytywnych rezultatów i wiąże się ze sztucznym utrzymywaniem pacjenta przy życiu. W następstwie oświadczenia woli osoby chorej (zwykle już nieprzytomnej) lekarze powinni zaprzestać wobec niej kontynuowania dotychczasowych i podejmowania nowych działań medycznych, co pozwoliłoby jej umrzeć bez dalszych cierpień i upokorzeń.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: W sprawie immunitetu Kaczyńskiego rację ma Hołownia, a nie Tusk
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Demokracja w czasie wojny. Jak rumuński sąd podważa wiarygodność Zachodu
Opinie polityczno - społeczne
Franciszek Rzońca: Polska polityka wymaga poważnych zmian. Jak uratować demokrację nad Wisłą?
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Czy Elon Musk stanie się amerykańskim Antonim Macierewiczem?
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Opinie polityczno - społeczne
Polska prezydencja w Unii bez Kościoła?