Ta pielgrzymka była jak stąpanie po polu minowym. I choć były momenty, gdy zdawać się mogło, że papież potknął się o jakiś zapalnik, to udało mu się tę drogę przejść, nie wywołując większych konfliktów, a przy okazji powiedzieć kilka ważnych rzeczy. Udało się przypomnieć, na czym naprawdę polega dialog między religiami i narodami, który może być podstawą trwałego pokoju w Ziemi Świętej. Tej prostej konstatacji nie mogą zmienić dobiegające z części środowisk żydowskich, ale i mediów (także polskich) głosy mocno krytyczne wobec papieża.
[wyimek]Kiedy papież nie spełnił wszystkich żądań Żydów, rozliczono go za to jak ucznia przy tablicy. Strofowano za każde nieodpowiednie albo zbyt łagodne słowo[/wyimek]
Benedykt XVI, i było to pewne z góry, nie mógł spełnić wszystkich oczekiwań i wymagań, jakie przed nim stawiano.
I to nie tylko dlatego, że nie jest charyzmatycznym Janem Pawłem II, nie przyjaźnił się w dzieciństwie z Żydami i nie pochodził z narodu ofiar hitlerowskich Niemiec, ale także dlatego, że coraz częściej w relacjach katolików z niektórymi środowiskami żydowskimi i muzułmańskimi nie chodzi o dialog czy współpracę, ale o wymuszenie stanowiska, które odpowiada tej drugiej stronie. A przy okazji zachodnie media, którym często nie po drodze jest z papieżem, natychmiast podchwytują krytyczne wobec Ojca Świętego opinie, by dorobić mu gębę przeciwnika dialogu i zwolennika antysemityzmu.
[srodtytul]Powiedziane i niedopowiedziane[/srodtytul]