Aktualizacja: 17.02.2019 13:02 Publikacja: 14.02.2019 18:28
Foto: Adobe Stock
Polskie uczelnie doświadczają trudnej sztuki korzystania z szerokiej autonomii. Przez ostatnie dekady funkcjonowały w warunkach „regulowanego porządku", w którym ich wewnętrzna organizacja była określana systemowo szczegółowymi regulacjami ustawowymi. Było to z jednej strony uciążliwe, ale z drugiej wygodne – zwalniało bowiem z dużej części odpowiedzialności za sposób, w jaki były urządzone.
Co więcej, wszystkie uczelnie funkcjonowały według bardzo podobnych wzorców, gdyż nie istniały mechanizmy skłaniające uczelnie do wprowadzenia rozwiązań dla nich optymalnych. Obecna reforma wymusiła na wspólnotach akademickich podjęcie dyskusji oraz decyzji, nieraz trudnych, określających własną tożsamość, misję i sposoby jej urzeczywistniania. Ujawniło to paradoksalnie silne przywiązanie wielu przedstawicieli środowiska do narzuconego i zuniformizowanego porządku regulowanego, w którym każdy aspekt funkcjonowania uczelni jest zdeterminowany ustawowo. Reguły prawne Ustawy 2.0 nie tyle poszerzają, ile urealniają idee autonomii akademickiej. Dotyczy to przede wszystkim organizacyjnych i finansowych podstaw funkcjonowania uczelni. Uzyskały one wolność faktycznego kształtowania swojego ustroju i zasad działania, ale i wynikającą z niej odpowiedzialność za trafność dokonanych wyborów. W wielu wypadkach okazało się to wyzwaniem, albowiem konieczność ustalenia na nowo reguł własnej organizacji odsłoniła skomplikowane gry interesów, wpływów i sprzecznych oczekiwań, aktywizując zarówno beneficjentów status quo, jak i środowiska reformatorskie, postrzegające te zmiany przede wszystkim jako szansę na uwolnienie potencjału, który dotąd był w dużym stopniu tłamszony sztywnymi strukturami władzy. Dyskusje wokół statutów ujawniają jak głęboko uczelnie przekształciły się w pola rywalizacji partykularnych interesów poszczególnych środowisk, grup i struktur wewnętrznych, stawiając na nowo pytanie o wspólnotowość uniwersytetu.
Donald Trump jeszcze niedawno mówił, że Robert F. Kennedy Jr. to „lewicowy wariat” z radykalnego skrzydła demokratów. Teraz zapowiada, że jako sekretarz zdrowia w jego administracji RFK będzie badał związek szczepionek z autyzmem. Jak się może skończyć to podlizywanie się antyszczepionkowcom?
Prezydent Andrzej Duda nie mógł ułaskawić Kamińskiego i Wąsika, choć Joe Biden przed prawomocnym wyrokiem ułaskawił swojego syna, ale według szefa MSZ ma załatwić, by Amerykanie nie wycofali się z NATO. A jeszcze niedawno minister Radosław Sikorski dowodził, że to rząd prowadzi politykę zagraniczną, a prezydent jedynie wykonuje jego instrukcje.
Wybory wygrywa ten, kto lepiej odczyta wibracje społeczne i uchwyci ton, w jakim rezonują problemy, o których mówi się przy stole. Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki muszą więc się wsłuchać nie tylko w głosy poparcia, ale przede wszystkim w pomruki niezadowolenia.
Być może noszenie lodówki, bieganie po parku czy wyciskanie sztangi to nie są kluczowe kompetencje prezydenta, ale kpiący z kampanii wyborczej prezesa IPN muszą pamiętać, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. I to naprawdę nie musi być Rafał Trzaskowski.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Donald Tusk i jego ludzie nie mają już zatem odwrotu – muszą pójść drogą ostrych rozliczeń. Jeśli do 2027 roku więzienia nie zapełnią się byłymi działaczami PiS, to partia ta wygra wybory i zapełni areszty i więzienia politykami obecnej władzy.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
To, co niszczy demokrację, to nie wielość i różnorodność opinii, w tym niedorzecznych, ale ujednolicanie opinii publicznej. Proponowane przez Radę Ministrów karanie za „myślozbrodnie” to znak rozpoznawczy rozwiązań antydemokratycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas