Jedna z kilkunastoletnich internautek wysłała trzy tysiące maili w ciągu miesiąca. Oznacza to sto wysłanych maili dziennie albo jedną wiadomość co dziesięć minut. Nie chodzi jednak o bicie rekordów. Tylko o pytanie, które postawił prof. Zygmunt Bauman podczas wykładu o nowych mediach. Jaki wpływ miało to na jej życie? Musiała przecież nie mieć ani chwili na życie w realu. Ani czasu na własne marzenia. Nie mówiąc o tym, że nie umiała być sama z sobą.
Tę historię opowiedział podczas niedawnego wykładu na konferencji Kultura 2.0 prof. Zygmunt Bauman, socjolog i filozof, wnikliwy obserwator mediów.
Kultura 2.0 to funkcjonujący od trzech lat termin, odnoszący się do powstającego wraz z rozwojem Internetu i mediów cyfrowych nowego obiegu kultury. Część konferencji była poświęcona zachodzącym obecnie przemianom w polskich i zagranicznych instytucjach kultury. Powszechne programy digitalizacji prezentowały m.in. Biblioteka Narodowa, Krajowy Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków, Narodowe Archiwum Cyfrowe, Narodowy Instytut Audiowizualny. To są pozytywne przykłady rozwoju cyfrowej rzeczywistości. Działania, które modernizują nasze życie i demokratyzują dostęp do dóbr kultury.
Ale trzeba też mieć świadomość ciemnych lub szarych stref kryjących się za rozwojem nowych technologii. Po pierwsze, jak zauważa prof. Bauman, w wirtualnym świecie coraz bardziej gubimy relacje rzeczywiste. Wirtualne kontakty biorą górę nad tradycyjnymi. Członkowie serwisów społecznościowych chwalą się setkami znajomych i przyjaciół. Ale te kontakty są zwykle płytkie i powierzchowne. Można włączyć się i wyłączyć z nich w każdej chwili, nie biorąc za nie żadnej odpowiedzialności.
Powód atrakcyjności wirtualnego świata jest prosty – zauważa Zygmunt Bauman. Obecność w sieci staje się formą narkotyku, bo jest ucieczką od samotności. Kompensatą poczucia wewnętrznej pustki. Łatwa multiplikacja kontaktów wirtualnych zwalnia nas od trudu nawiązywania realnych więzi i konieczności radzenia sobie z pojawiającymi się w nich trudnościami i konfliktami. Po co brać odpowiedzialność za własne decyzje i związki, skoro można bez komplikacji i zobowiązań skomunikować się z wirtualnym przyjacielem w sieci czy pobawić wirtualną dziewczyną (Virtual Girlfriend) z erotycznej komputerowej gry, popularnej wśród młodych Japończyków. Wirtualne życie jest bez wątpienia bardziej komfortowe, ale czy warte rezygnacji z własnego?