W Radiu TOK FM w czwartkowym "Poranku w Toku" prowadzonym przez Janinę Paradowską pułkownik Edmund Klich zdefiniował precyzyjnie istotę katastrofy smoleńskiej w tych oto słowach: "według mojej oceny samodzielnie kapitan na pewno zdecydowałby na odejście wcześniejsze, ale tak samo kierownik lotów, gdyby był samodzielny, nie dopuściłby do tego, żeby ten samolot wykonał próbne zejście". Unikalną i najważniejszą przyczyną katastrofy smoleńskiej jest więc utrata samodzielności przez kapitana samolotu i kierownika lotów w wieży.
Pełne wyjaśnienie katastrofy to po prostu na tyle dokładne, na ile to możliwe, opisanie, jak do utraty samodzielności doszło i co ona za sobą pociągnęła. Reszta: szkolenie, dobranie załogi i tak dalej, ma znaczenie podrzędne, niczego nie wyjaśnia, a w skrajnym przypadku może służyć, mimo woli czy celowo, do utopienia tego, co zdecydowało o tragedii, w rozważaniach, co było dziesięć lat temu – co z pewnym niepokojem usłyszałem z ust ministra Millera.