Semka: Spod lukru

Niemiecki piątek Piotra Semki

Publikacja: 24.06.2011 10:00

Wtorkowe wspólne posiedzenie rządu Polski i Niemiec uwieńczyło obchody 20-lecia podpisania traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Wylano z tej okazji mnóstwo lukru i wygłoszono wiele mów. Czy satysfakcja z uregulowanych i stabilnych stosunków jest czymś złym? Nie, ale problem w tym, że stosunki polsko-niemieckie od paru lat  rozgrywają się już niemal wyłącznie według agendy kolejnych rocznic lub symbolicznych wizyt  ze świadectwami świadków historii.

Jak nie symboliczna wizyta na Westerplatte, to honoris causa na Politechnice Wrocławskiej. Jak nie debata prezydentów z młodzieżą w rocznicę klęknięcia Willy Brandta, to nagroda Karola w Akwizgranie. Jak nie wspomnienia Hansa Dietricha Genschera i Rolanda Dumasa jak powstał Trójkąt Weimarski snute na forum polsko-niemieckim, to spotkania na moście między Słubicami i Frankfurtem.

Jak nie frywolne tytuły o „Dziadku z Wehrmachtu i matce z Zoppot"  w jednej z polskich gazet, to powtarzane do znudzenia frazy: „o stosunkach między obydwoma krajami, które nie były tak dobre, jak teraz", o „partnerstwie, którego celem jest rozwiązywanie problemów". To wreszcie nowy dogmat, że „stosunki między Berlinem a Warszawą są tak ścisłe, jak między Niemcami i Francją".

Czy można kręcić nosem na taki Wersal?

Ludzie pamiętający ostatnią wojnę i budujący dialog przez dziesięciolecia oburzają się, że zbyt szybko powszednieje cud pojednania. Ekonomiczni realiści przypominają, jak bardzo Polska jest związana z gospodarką niemiecką. A geopolitycy zachęcają, by spojrzeć na mapę i zobaczyć, kto przewodzi w Europie.

A jednak na nadmiar lukru narzekać trzeba. Bo mieszanie rocznicowej retoryki ze spotkaniami rządowymi szkodzi załatwianiu problemów. Bo fakt, że brak równowagi w statusach Polaków w Niemczech i Niemców w Polsce trzeba załatwić szybko przed kolejną rocznicą  świadczy o tym, że gdzieś w tych relacjach było coś nienormalnego

Ale 20. rocznica traktatu nie stała się okazją do spokojnych analiz tego, co dobre i tego co złe. Opozycja nie świętowała, bo irytuje ją styl kiczu przyjaźni, a obóz Platformy nie ma ochoty na zróżnicowane oceny, bo czuje się jedynym i wyłącznym właścicielem relacji Polski z Zachodem. A redakcje paru gazet zawsze chętnie wydrukują rocznicowe dodatki, jak zawsze przypominające list biskupów, klęknięcie Brandta, Solidarność, upadek muru i wspaniałe efekty wymiany młodzieży.

Długo tak można? Długo.

Bo ani rząd Tuska, ani Niemcy, ani nawet opozycja – każdy ze swego punktu widzenia – nie mają ochoty, woli i pomysłu, by coś w tym wszystkim zmienić. A lukier jest słodki i daje poczucie błogości. Smacznego.

Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Wybór Friedricha Merza może przynieść Europie nadzieję
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: O wyższości 11 listopada nad 3 maja
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku