Organizatorzy deklarują chęć oddania bogactwa europejskiej kultury. Hasłem przewodnim kongresu ma być: "Sztuka jako narzędzie zmiany społecznej". Jaka to zmiana, tego możemy się tylko domyślać. I pomyśleć, że pojęcie "kultura" pochodzi od rolniczego terminu "uprawa". Kultura miała być troskliwą uprawą ludzkiego ogrodu. Tego znaczenia nie odnajdziemy jednak w definicjach organizatorów kongresu.
Idei dostarczył mu Zygmunt Bauman, który sporo mówi o "fuzji horyzontów" i "życiu jako inny dla innego". A oto, jak wygląda praktyka organizatorów.
Odrzucili zamówiony wcześniej tekst młodego socjologa Michała Łuczewskiego "Śmierć jako dzieło sztuki", który ukazał się w ostatnim weekendowym dodatku "Rzeczpospolitej" "Plus Minus". Autor twierdzi, że wbrew obiegowym sądom sztuka nie jest niewinną ofiarą rynku i polityki. Wskazuje na jej niebezpieczny, wyrastający z ciemnych, archaicznych doświadczeń człowieka poten- cjał. Sztuka XX wieku to w dużej mierze zakwestionowanie chrześcijańskiej cywilizacji i próba powrotu do pierwotnej, demonicznej dzikości.
Redaktor naczelna serwisu informacyjnego kongresu Agnieszka Berlińska uznaje te nb. oczywiste tezy (deklarowali je sami twórcy) za "dogmatyczne" i propagujące "ideologię" chrześcijańską. Pomimo wcześniejszych deklaracji nie może tekstu przyjąć, gdyż przesłanie kongresu winno być "uniwersalne".
Artykuł miał ukazać się w materiałach dołączonych do panelu "Niebezpieczne związki. Władza a kultura". Jego moderatorem jest znany "uniwersalista" i teoretyk kultury (dla Anny Laszuk – to ironia) Jacek Żakowski z "Polityki", a ozdobą – radykalnie lewicowa filozofka Chantal Mouffe traktująca kulturę jako wehikuł socjalizmu. Moderatorem panelu "Wojna kultur" jest Edwin Bendyk, także z "Polityki", która okazuje się ostateczną instancją kulturalną. Ozdobą kongresu jest "Tęczowa Trybuna 2012" walcząca z dyskryminacją homoseksualistów.