Isaac Bashevis Singer urodził się pod Warszawą w 1902 roku, ale w latach 30. ubiegłego wieku wyjechał z Polski do Nowego Jorku i tam spędził resztę życia. Do dziś jest jednym z najważniejszych symboli kultury żydowskiej na ziemiach polskich. To on przeniósł do Nowego Jorku i Polskę, i naszą kulturę.
Festiwal jego imienia organizowany przez fundację Szalom na czele z Gołdą Tencer i wspierany przez Zygmunta Rolata to wielki pokaz żydowskiej literatury, sztuki, muzyki, folkloru. To powrót do żydowskiej Warszawy, która dla wielu Żydów była polską Jerozolimą. Przed II wojną światową mieszkało tu ponad 420 tysięcy Żydów. To więcej niż 30 procent ówczesnych mieszkańców stolicy.
Na całym świecie żyją dziś warszawscy Żydzi i ich potomkowie. Z Warszawą związany był David Ben Gurion, twórca Państwa Izrael i jego pierwszy premier (choć urodził się w Płońsku). A także Mordechaj Anielewicz (urodzony w Wyszkowie), naczelny komendant powstania w getcie warszawskim.
Żydowską kulturę widać na cmentarzu. Przy ul. Okopowej, tuż przy wejściu, spoczywa Icchok Lejb Perec, jeden z najważniejszych pisarzy żydowskich. Niedaleko – dr Ludwik Zamenhof, twórca języka esperanto. Jest też pomnik zamordowanego w Treblince pisarza i pedagoga Janusza Korczaka. Stoi w miejscu, w którym podczas II wojny światowej pochowano setki tysięcy nieznanych Żydów. Kiedy w 1985 roku pierwszy raz (nielegalnie) odwiedziłem Warszawę, na cmentarzu tym spędziłem kilka godzin. Według żydowskiej tradycji – cmentarz to miejsce życia. Po hebrajsku nazywa się Beit Olam ("Wieczny Dom") albo Beit Chaiim ("Dom Życia").
Po 1968 roku tylko kilkuset Żydów zostało w Warszawie. Prowadzili teatr żydowski Idy Kamińskiej w języku jidysz i polskim, tworzyli czasopisma, próbowali utrzymać synagogę. Kiedy powstanie muzeum historii Żydów polskich w Warszawie, koło pomnika Bohaterów Getta, każdy się przekona, że Żydzi polscy, Żydzi warszawscy, mają większy dorobek niż jakakolwiek inna gmina żydowska na świecie.