Czy współcześni Polacy są gorsi od Hitlera? Wychodzi na to, że tak. Przynajmniej zdaniem twórcy spektaklu „Mein Kampf" w stołecznym Teatrze Powszechnym. „Chcę pokazać, że język używany przez polityków, przez każdego w Polsce, jest gorszy od języka Hitlera" – twierdzi reżyser Jakub Skrzywanek w wywiadzie dla „Jerusalem Post". Tak, to jest to samo „Jerusalem Post", które regularnie publikuje fake newsy na temat Polski. W tym informację o profanacji żydowskich cmentarzy w naszym kraju, do której nigdy nie doszło.
Nie bardzo wiem, kim jest Jakub Skrzywanek, poza tym że jest szkodnikiem, ale wiem, kim był Hitler. I po co napisał „Mein Kampf". Wiem też, po co jest dziś wyciągany z lamusa historii ten grafomański i rasistowski tekst. A jak byśmy tego nie wiedzieli, to nam kierownictwo Teatru Powszechnego i reżyser wyjaśnią. I nie tylko nam, bo także odbiorcom w Ameryce i Izraelu. Mimo że spektaklu jeszcze nie ma, zainteresowanie nim jest ogromne. Również za granicą. A jakże miałoby być inaczej, skoro Polsce zagraża faszyzm? Nie żaden niemiecki (Alternative für Deutschland jawnie odwołująca się do ideologii nazistów) czy rosyjski (bo na wschodzie skrajne ugrupowania też się do faszyzmu odwołują). Chodzi o faszyzm nasz. Swojski.
„Celem spektaklu jest ukazanie zbrodniczej siły ideologii faszystowskiej i przestrzeżenie przed tym. Wydaje się nam, że niestety te idee znajdują poklask w świecie i w Polsce" – mówi w „New York Timesie" dyrektor Teatru Powszechnego Paweł Łysak. Może i jest w tym jakaś racja. Sposób, w jaki spektakl „Klątwa", wystawiany na tej samej scenie, atakuje katolików i ludzi o odmiennych poglądach, jakoś z ideologią faszystowską się kojarzy. Nigdy bym się jednak nie posunął do stwierdzenia, że twórcy tych dzieł to faszyści, mimo że katolików traktują z podobną nienawiścią jak hitlerowcy. Ale, co zrobić, szanowni państwo, nienawiść odbiera ludziom rozum.
Autor jest zastępcą dyrektora Programu III Polskiego Radia