Feministyczna logika brzucha

Nie mogę przyjść do lekarza i zażądać, aby usunął mi zdrowy organ tylko dlatego, że należy do mnie, i mam na to ochotę – bez względu na to, czy jestem mężczyzną czy kobietą – pisze duchowny

Publikacja: 27.10.2011 19:23

ks. Jacek Prusak SJ

ks. Jacek Prusak SJ

Foto: Tygodnik Powszechny

Red

Według najnowszych badań jedna Amerykanka na trzy przynajmniej raz w życiu dokona aborcji. – W czym problem – zapytałaby zapewne feministka Kazimiera Szczuka – skoro w ten sposób manifestują one swoją autonomię i podmiotowość? Są wyzwolone i asertywne. Ale Ameryka to nie Polska i z tym ma problem Szczuka.

Polska jest przekreślona, bo Polakami rządzi Kościół. Ale na horyzoncie pojawił się laicki Mojżesz, więc ma nadzieję na świecki exodus. Dzięki feministkom takim jak ona Palikot uratuje Polki od „negatywnego wpływu na poczucie wolności i suwerenności kobiet", bo „nauka społeczna Kościoła je łamie, sprawia, że czują się niegodne troski państwa o swoje zdrowie i moralną samodzielność". „Mało tego! " – dodaje Szczuka, w trakcie dyskusji, która toczyła się wokół książki, której jest współautorką („Duża książka o aborcji"), „ksiądz Prusak napisał w »Rzeczpospolitej«, że ta książka jest niebezpieczna, bo mówi kobietom, żeby nie czuły się winne, że same mają o sobie decydować, a to jest naganne. To jest właśnie to łamanie podmiotowości kobiet! To mnie przeraża" – dodaje („Kościół, prawica, monolog, stop", „Wprost", nr 43).

Kobieta, czyli człowiek

A więc łamię podmiotowość kobiet. To poważny zarzut. Najkrócej odpowiem tak: pani Kazimiero, zapraszam do Nowego Sącza, do zespołu szkół, w którym uczyłem religii, i zweryfikujemy empirycznie pani tezę. Grupa nastolatek będzie reprezentatywna. Zobaczymy, co „wsączyłem w podświadomość katechizmowanych dziewcząt", kiedy dałem im do wypełnienia arkusz dla opiekunów i wychowawców „Moja seksualność" i rozmawiałem z nimi na temat ich rozwoju psychoseksualnego. Na wypadek jednak gdyby była pani zbyt zajęta misją głoszenia zbawczego feminizmu, a więc – jak pani to zdefiniowała – „uczenia dziewczyn własnej podmiotowości nie w sensie katolickim, tylko obywatelskim, feministycznym, europejskim, świeckim, jako ludzie. A to jest w głębszym sensie sprzeczne z nauką Kościoła", chciałbym zapewnić, że dla mnie każda kobieta to człowiek.

To, co mnie przeraża, to mylenie przez panią retoryki z argumentacją. Nie mogę przyjść do lekarza i zażądać, aby usunął mi zdrowy organ tylko dlatego, że należy do mnie, i mam na to ochotę – bez względu na to, czy jestem mężczyzną czy kobietą. Obsesyjne obstawanie przy tym żądaniu czy próba samookaleczenia zostałyby uznane za objaw problemów psychicznych, a ja zostałbym wysłany na leczenie.

Poczęte dziecko, czyli zbędny organ?

Pani jednak uważa, że poczęte życie nie jest istotą ludzką, a jeśli już, to nie przysługują mu prawa, więc jeśli się jest kobietą, i dlatego, że nią się jest, ma się prawo własny brzuch potraktować podmiotowo, i żądać od lekarza aborcji na życzenie. Jeśli ma związane z tym zabiegiem moralne obiekcje, bo uważa, że jest to morderstwo, ma przyjąć parytetowe podejście – potraktować brzuch kobiety tak jak ją samą, a poczęte w niej dziecko jako „zbędny organ".

Nie ma znaczenia, że płód jest zdrowy – wystarczy, że jest możliwy do usunięcia. Podobnie rozwiązuje pani dylemat: „nasze dziecko, ale mój brzuch". Bycie kobietą ma stanowić jedyne, a w każdym razie rozstrzygające kryterium dla prawa do aborcji.

Z przyjętych przez Kazimierę Szczukę założeń wynika, że w sprawie aborcji trzeba mieć „brzuch kobiecy", żeby mieć rację

Jeśli Kościół z taką logiką się nie zgadza, to nie dlatego, że kierują nim sami mężczyźni, którzy pani zdaniem „zaaresztowali sumienia i ciała kobiet". Z przyjętych przez panią założeń wynika, że w sprawie aborcji trzeba mieć „brzuch kobiecy", żeby mieć rację. Skoro dla mężczyzn jest to niemożliwe – to powinni siedzieć cicho, bo z definicji nie mają racji.

Dyskryminacja katoliczek i mężczyzn

Zastanawiam się, jak można promować feminizm w pani wykonaniu, skoro uprzywilejowuje on seksizm. Koncepcja podmiotowości, którą tak jednostronnie pani szafuje, opiera się na dziwnej konstrukcji teoretycznej, jaką jest „logika kobieca", którą pani przeciwstawia myśleniu mężczyzn o aborcji.

W przypadku duchownych sprawa się jeszcze bardziej komplikuje. Żeby mogli zrozumieć, jakie wyzwalające przesłanie głosi pani światu, musieliby opanować logikę wyższego rzędu. Problem w tym, że pani jest bardzo sceptyczna co do ich intelektualnych możliwości. Zawsze uważałem, że myśli się głową, a nie brzuchem. Pani chce mnie przekonać, że w przypadku kobiet jest inaczej. Jednak jestem feministą – wierzę w umysłowe równouprawnienie mężczyzn i kobiet, a nie inteligencję między nogami. Jeśli trudno to pani zrozumieć, to proszę odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wynika to z zaminowania macicy czy głowy.

Chciałbym bowiem wierzyć, że naprawdę zależy pani na młodych dziewczynach, tak jak pani to deklaruje. Kongres Kobiet, który promował pani książkę, uznał katoliczki za istoty z obcej planety, domagając się wpierw ich konwersji na feminizm. O tej dyskryminacji pani milczy. Proszę wierzyć mi na słowo, żadna „kobieta nie jest pod moją kuratelą", i żadnej – łącznie z tymi, które podejmowały decyzje niezgodne z nauczaniem Kościoła – nie powiedziałem, że „twoja macica to zaminowany teren". Dbam jednak o to, aby ich suwerenność była budowana nie tylko na Ewangelii, ale i na dystansie do wszelkich „izmów". Nie uszczęśliwi ich bowiem żadna ideologia. Feminizm też ma swoją ciemną stronę. Przypisywanie jej tylko Kościołowi to przejaw zideologizowanej projekcji.

Autor, jezuita, jest publicystą związanym z „Tygodnikiem Powszechnym"

Według najnowszych badań jedna Amerykanka na trzy przynajmniej raz w życiu dokona aborcji. – W czym problem – zapytałaby zapewne feministka Kazimiera Szczuka – skoro w ten sposób manifestują one swoją autonomię i podmiotowość? Są wyzwolone i asertywne. Ale Ameryka to nie Polska i z tym ma problem Szczuka.

Polska jest przekreślona, bo Polakami rządzi Kościół. Ale na horyzoncie pojawił się laicki Mojżesz, więc ma nadzieję na świecki exodus. Dzięki feministkom takim jak ona Palikot uratuje Polki od „negatywnego wpływu na poczucie wolności i suwerenności kobiet", bo „nauka społeczna Kościoła je łamie, sprawia, że czują się niegodne troski państwa o swoje zdrowie i moralną samodzielność". „Mało tego! " – dodaje Szczuka, w trakcie dyskusji, która toczyła się wokół książki, której jest współautorką („Duża książka o aborcji"), „ksiądz Prusak napisał w »Rzeczpospolitej«, że ta książka jest niebezpieczna, bo mówi kobietom, żeby nie czuły się winne, że same mają o sobie decydować, a to jest naganne. To jest właśnie to łamanie podmiotowości kobiet! To mnie przeraża" – dodaje („Kościół, prawica, monolog, stop", „Wprost", nr 43).

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?