Bardzo mała stabilizacja

Nauczony doświadczeniem z reformą emerytalną Donald Tusk nie podejmie kolejnych zmian i wróci do polityki małych kroków czy – jak kto woli – do polityki nicnierobienia – przewiduje publicysta „Rzeczpospolitej”

Aktualizacja: 14.03.2012 01:52 Publikacja: 14.03.2012 01:50

Bardzo mała stabilizacja

Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Żurawski Bartłomiej Żurawski

Kiedy jeszcze Polska była skuta styczniowymi mrozami, opozycja i krytycy rządu nabrali nadziei, że Platforma  wreszcie przestaje być taka teflonowa. Na jej wizerunku pojawiły się bowiem rysy. Jeśli zaś są rysy, to za chwilę potęga partii zacznie się kruszyć – przepowiadali.

Rzeczywiście, pierwszy raz od pięciu lat partia Donalda Tuska wpadła w poważne tarapaty. Porażka goniła porażkę. Tłumy ludzi w podeszłym wieku biegały bezradnie po przychodniach i aptekach, a tłumy młodych biegały po ulicach, by protestować przeciwko umowie ACTA.  Na to nałożyła się sprawa podniesienia wieku emerytalnego, która przeciw rządowi zjednoczyła niemal wszystkich wyborców. Sondaże zareagowały. Porządny spadek we wszystkich badaniach wywołał strach w Platformie, a nadzieję u Palikota oraz w Prawie i Sprawiedliwości.

A kiedy młody szef krakowskiej PO Łukasz Gibała, którego największą zaletą było to, że jest siostrzeńcem Jarosława Gowina,  ogłosił, iż przechodzi do Ruchu Palikota, media wpadły w ekstazę. Z niewielkiego przecież zdarzenia „Gazeta Wyborcza" zrobiła czołówkę wydania. Niezbyt znany wcześniej poseł stał się bohaterem dnia.  W serwisach informacyjnych powtarzano jak mantrę, że koalicji rządowej została przewaga już tylko trzech głosów. To początek końca – rozmarzyli się pisowcy. Wszyscy wypatrują, kiedy następni sfrustrowani posłowie Platformy zaczną opuszczać swój statek. Współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego zaczęli nawet rozpuszczać sondażowe plotki o możliwym wotum nieufności dla rządu i wystawieniu Zyty Gilowskiej na urząd premiera.  Szef PJN Paweł Kowal ogłosił zaś w salonie24, że jesienią mogą się odbyć przyspieszone wybory.

Bunt uśmierzony

Czy rzeczywiście w najbliższym czasie czekają nas poważne wstrząsy? Wydaje się to mało prawdopodobne.

Sprawa ACTA została opanowana. Bunt skanalizowano, rząd organizuje spotkania z niezadowolonymi, słucha ich, wciąga do wspólnego działania. Cokolwiek to znaczy i jakiekolwiek są tego intencje, trudno sobie wyobrazić drugi tak potężny bunt w tej sprawie skierowany przeciwko rządowi. Zwłaszcza że Donald Tusk w liście do szefów europejskich partii dokonał zwrotu o 180 stopni i sam stanął na czele oburzonych.

W sprawie leków ciągle jest co prawda spore niezadowolenie, ale wściekłość powoli opada, a minister Bartosz Arłukowicz dwoi  się i troi, by wyjść z zaułka. Wiemy już, że stadiony na Euro 2012 będą gotowe, że są piękne i nowoczesne i jeśli nawet Wojciech Szczęsny wpuści za dużo goli do bramki, to nie pójdzie to przecież na konto Donalda Tuska.

Sprawa emerytur ciągle budzi emocje i zapewne długo jeszcze będzie budzić, niemniej wydaje się, że efekt niezadowolenia osiągnął punkt szczytowy i kara od wyborców za niepopularną decyzję w sondażach została już skonsumowana. Problem zacząłby się dopiero wtedy, gdyby PSL chciał opierać się do końca i głosować przeciw reformie. Wówczas powstałoby zapewne wielkie zamieszanie. Jednak z moich nieoficjalnych informacji wynika, że sprawa została już dogadana i partia Pawlaka poprze wydłużenie wieku w zamian za pewne koncesje, które właśnie są ustalane.  Oczywiście ta sprawa będzie się jeszcze toczyć siłą rozpędu, ale nie wydaje się, by Platforma miała na tym więcej stracić.

Konfitury wciąż są w PO

Wbrew powszechnemu mniemaniu w samej Platformie też nie ma specjalnego wrzenia. Oczywiście są wewnętrzne targi.  Spółdzielnia Cezarego Grabarczyka gwałtownie słabnie. Były minister infrastruktury nie ma już stanowisk do obdarowywania, więc jego wpływy maleją.

Na pewno o swoją pozycję będzie walczyć Grzegorz Schetyna, który im dłużej będzie pozostawał na politycznym aucie, tym groźniejszym może stać się konkurentem Donalda Tuska. Można się spodziewać, że wokół wzmacniającego ostatnio swoją pozycję Jarosława Gowina konsolidować się będą konserwatyści.  Będą zapewne rozmaite inne ruchy wewnętrzne, walki frakcji i wzajemne podgryzania. Nie wpłynie to jednak na pozycję partii na zewnątrz.

Trudno sobie wyobrazić, aby jakaś większa grupa posłów miała opuścić Platformę. Jeśli zdarzą się pojedyncze przypadki wywołane lokalnymi konfliktami, to można też sobie wyobrazić transfery w drugą stronę. Donald Tusk pokazał, że umie składać atrakcyjne oferty politykom SLD, którzy będą się czuli coraz bardziej niepewnie w swojej niezbyt dziś potężnej partii.

A poza tym, kto i dlaczego miałby odchodzić na 3,5 roku przed wyborami z partii rządzącej, mającej potężne wpływy, dysponującej dostępem do środków unijnych, do kontraktów, setek miejsc w spółkach Skarbu Państwa i tysięcy w rozmaitych innych instytucjach? Konfitury dalej są w Platformie, a nie u Palikota, w SLD czy Prawie i Sprawiedliwości. Poza tym Palikot to wciąż wielka niewiadoma.

Wiele do stracenia

Rozpatrzmy więc możliwe scenariusze. Czy PiS ma jakiekolwiek szanse na wygranie głosowania nad wotum nieufności dla rządu? Nawet jeśli zdecyduje się na taki krok, będzie to wyłącznie gest piarowski, zwykła akcja wizerunkowa pokazująca, że już można myśleć o obalaniu rządu. Na powodzenie nie ma jednak szans.

Czy Donald Tusk sam może zdecydować się na niekonwencjonalne zagranie i pójść na wcześniejsze wybory? Teoretycznie można to sobie wyobrazić. Lider PO pokazał, że potrafi ryzykować, grać ostro o dużą stawkę, jeśli widzi, że warto. Pamiętajmy jednak, że wtedy, gdy rzeczywiście zagrał na przyspieszone wybory, był w opozycji.  Nie ryzykował utraty władzy, najwyżej lekkie osłabienie pozycji  swojej partii. A do wygrania było naprawdę wiele – szansa na obalenie rządu PiS i przejęcie wymarzonej władzy.

Dziś perspektywa nie jest aż  tak atrakcyjna, a do stracenia – sporo. Oczywiście, gdyby sondaże znowu poszły ostro w dół, wtedy Tusk być może zdecydowałby się na taki krok. Ponieważ opozycja jest słaba, lewica podzielona, a PiS będzie się musiał męczyć z partią Ziobry i PJN, Platforma miałaby dużą szansę na to, by przy dobrej kampanii znowu wyjść na swoje. Niemniej to jest ryzyko. Można więc podejrzewać, że rządząca partia będzie raczej straszyła słabeuszy możliwością przedterminowych wyborów, nigdy do nich nie doprowadzając.

Wbrew powszechnemu mniemaniu w Platformie nie ma specjalnego wrzenia

Najbardziej prawdopodobny scenariusz, jaki rysuje się dziś, to... całkowity spokój. Prawo i Sprawiedliwość będzie się starało, rzecz jasna, zdyskontować zamieszanie z ostatnich trzech miesięcy, ale nie wydaje się, by mogło się znacząco wzmocnić.  Sondaże już się ustabilizowały i nie wygląda na to, by poparcie dla Platformy miało gwałtownie spadać.

Byle do wyborów

Przewiduję więc raczej stabilizację. I to bardzo małą stabilizację. Nauczony doświadczeniem z reformą emerytalną Donald Tusk nie podejmie kolejnych trudnych reform i wbrew zapowiedziom z exposé wróci do polityki małych kroków, czy – jak kto woli – polityki nicnierobienia (albo prawie nicnierobienia).

Lud będzie się emocjonował projektami ustaw o związkach partnerskich czy in vitro, które nigdy w żadnej formie nie wejdą w życie. Będą się toczyć debaty nad tym, czy taksówkarze mają mieć specjalne egzaminy czy nie. Jeśli na dodatek Robert Lewandowski strzeli ze dwa gole Rosjanom i Polska wyjdzie z grupy na Euro 2012, to obecni wyborcy PO stwierdzą, że mimo wszystko lepsza leniwa, ale oswojona Platforma niż nieprzewidywalny Jarosław Kaczyński. Zwłaszcza że jego straszny wizerunek będzie co rusz przypominany, a to wnioskami o  Trybunał Stanu, a to innymi hecami, które będą nagłaśniać życzliwi prorządowi dziennikarze. I Platforma Obywatelska, nie niepokojąc obywateli żadnymi męczącymi reformami, dojedzie do kolejnych wyborów.

Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: PSL nie musiał poprzeć Hołowni. Trzecia Droga powinna wreszcie wziąć rozwód
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA