Kiedy możemy wyrokować, czy polityk był wybitny? Na pewno po upływie czasu, nawet jeśli mamy do czynienia z osobą nieżyjącą.
Musimy się przekonać, czy na jaw wyjdą nowe fakty, ale też spojrzeć na daną postać na tle epoki, kiedy już rozmaite dziejące się jeszcze procesy choć trochę się zamkną, i przede wszystkim na tle innych polityków: zarówno poprzedników, jak i następców. Musimy wreszcie dopuścić i taką myśl, że sami zmienimy zdanie, a nawet doznamy iluminacji.
Mit Krasowskiego
Jest jasne, że koronacja Lecha Kaczyńskiego na wielkiego męża stanu przez obóz IV RP już teraz to wyraz bardziej emocji niż chłodnych ocen. Podobnie jednak jak kampania zmierzająca do pomniejszenia jego osoby, przedstawienia w roli nieudacznika przewracającego się o własne nogi. Ludzie, którzy traktowali go przez lata jako wroga, sami mają dziś poczucie, że są mało wiarygodni jako bezstronni recenzenci. Szukają więc argumentów choć trochę „zewnętrznych". Takich, które można przedstawić jako bezstronne odkrycie prawideł.
Dlatego taką furorę zrobił tekst Roberta Krasowskiego w „Polityce" przedstawiany przez mainstreamowe media jako objawienie. Napisany w tonie chłodnej analizy, różni się od pamfletów, których naprodukowano już setki. Różni się także i tym, że uznaje za wybitnego, nawet jeśli osądza bardzo krytycznie, jego brata Jarosława. Stąd zresztą pewien zamęt w szeregach zwykle zdyscyplinowanego mainstreamu. Jedni Krasowskiego chwalą. Inni zaś, nie ukrywając satysfakcji, bronią Lecha Kaczyńskiego, mniej jednak przed autorem, bardziej przed... prezesem PiS.
Skuteczność, zwycięstwo nie są jedynym kryterium oceny polityka. W pewnych sytuacjach polityczny przywódca po prostu nie może wygrać