Bugaj: Strajk to nie spisek

Brak kompromisu rządu z nauczycielami pogłębi polaryzację, która przybiera coraz bardziej „klasowy" charakter – pisze ekonomista.

Aktualizacja: 17.04.2019 21:46 Publikacja: 17.04.2019 18:30

Bugaj: Strajk to nie spisek

Foto: Fotorzepa/ Jakub Mikulski

Przekonanie o płacowym upośledzeniu nauczycieli jest powszechnie podzielane. Dotyka ono szczególnie „dobrych nauczycieli" – zaangażowanych w pracę. To oni rzeczywiście pracują na „pełnym etacie" i nie mają czasu na chałtury. Ich dochód stanowi tylko niskie wynagrodzenie „na etacie".

Rząd twierdzi, że przyczyną tego stanu jest polityka poprzedników, którzy zamrozili nauczycielskie wynagrodzenia. Politycy PiS podkreślają też, że obecny protest strajkowy i nieustępliwość związków zawodowych są inspirowane politycznie przez opozycję. Faktycznie, opozycja bez zastrzeżeń popiera żądania protestujących. Jest też faktem, że przede wszystkim środowiska niechętne obecnemu rządowi zaangażowane są we wspieranie nauczycieli.

Polityka obecnej opozycji w okresie przed wyborami 2015 nie zasługuje na afirmację. Problemów edukacji nie doceniano, a w każdym razie finansowanie edukacji nie było priorytetem. Ale to nie przypadek, że silne – i uzasadnione – protesty wybuchły teraz. Szybki ostatnio wzrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw i redukcja bezrobocia pogorszyły względne położenie nauczycieli: ich płace w stosunku do płac w przedsiębiorstwach stały się jeszcze bardziej nieatrakcyjne, a gwarancja stałego zatrudnienia straciła na znaczeniu. Ważnym czynnikiem jest rządowa (w stylu gierkowskim) propaganda sukcesu, że ograniczenia budżetowe właściwie nie istnieją.

Pewnie istotna była percepcja okoliczności niedawnej podwyżki płac policjantów: nagłe pogorszenie zdrowia wielu funkcjonariuszy wymusiło na władzy natychmiastowe ustępstwa. Rząd potwierdził, że liczy się siła realnej presji. Doszła do tego tzw. reforma edukacji – zmiana przez ekspertów i środowiska samorządowe powszechnie oceniona negatywnie. Te okoliczności przesądzają o determinacji nauczycieli. Objaśnienia nie trzeba szukać w politycznym spisku.

Wojna na zniechęcenie

Ale pierwsze dni protestu nie skłoniły rządu do ustępstw. Sympatia dla nauczycieli nie powinna przysłaniać realnej oceny. Egzaminy się odbyły i dobrze, bo – prawdopodobnie – ich zablokowanie pozbawiłoby strajkujących społecznego poparcia. Ale realna przetargowa siła związków doznała uszczerbku. Co więcej, wraz z upływem czasu nauczycielom będzie coraz trudniej w strajku wytrwać, bo jest dla nich dolegliwy finansowo. Szlachetne, ale utopijne są inicjatywy zbiórek na rzecz strajkujących. Jeszcze ważniejsze jest to, że kontynuacja strajku niesie erozję społecznego poparcia, bo strajk jest dolegliwy dla rodziców.

Wszystkie te okoliczności wydają się skłaniać rząd do wyboru strategii wojny ze związkami. Wysuwając nagle – skądinąd istotną – sprawę nauczycielskiego pensum, rząd sygnalizuje, że nie chce kompromisu, że dąży do upokorzenia nauczycielskich związków. To scenariusz tyleż prawdopodobny, co politycznie niebezpieczny.

Brak kompromisu rządu z nauczycielami musi stać się impulsem pogłębiającym polaryzację, która przybiera coraz bardziej „klasowy" charakter. Rząd ma po swojej stronie przede wszystkim środowiska plebejskie (wyborców z prowincji, o niższych dochodach, konserwatywnych obyczajowo). Protesty i opozycję popierają głównie mieszkańcy wielkich miast z klasy średniej. Pogłębia się polaryzacja na osi „lud"–elity. Ktokolwiek wygra wybory, nie zostanie zaakceptowany przez zwolenników przegranych. Kontestacja przegranych może być dla państwa paraliżująca, bo możliwe, że zbliżające się wybory nie przyniosą radykalnego rozstrzygnięcia.

Byłoby pożądane, aby przed wyborami polityczna polaryzacja została ograniczona, by spór stał się mniej emocjonalny, a bardziej merytoryczny. Zakończenie protestu nauczycieli jakimś porozumieniem rządu ze związkami zawodowymi na pewno by temu sprzyjało. Niestety – przede wszystkim z winy rządu – nie zanosi się na to, ale też opozycja nie zrobiła wszystkiego, co możliwe, by kompromis mógł być osiągnięty.

Licytacja na szaleństwo

Rząd obiecując realizację „piątki Kaczyńskiego", wszedł na drogę prymitywnego przekupstwa wyborczego, prowadzącego potencjalnie do makroekonomicznej destabilizacji gospodarki. Ale jest faktem, że wcześniej dwie najbardziej kosztowne obietnice (trzynasta emerytura i 500+ na pierwsze dziecko dla wszystkich) złożyła opozycja (PO). PiS „tylko" ich przebił. Obydwie partie zdecydowały się na narażenie stabilności gospodarki, forsując pomysły, niedające się uzasadnić społecznie. Rząd, odmawiając obecnie spełnienia żądań nauczycielskich związków, odwołuje się do realiów budżetowych, ale jest w tym niewiarygodny. Opozycja, de facto nie kwestionując „piątki Kaczyńskiego" i popierając bez zastrzeżeń żądania nauczycielskich związków, naraża się na zarzut politycznej demagogii i niewiarygodności. Czy jeśli Grzegorz Schetyna zostanie jesienią premierem, to będzie rzeczywiście realizował „piątkę Kaczyńskiego" i jednocześnie radykalnie podniesie płace nauczycieli (także lekarzy, pielęgniarek i innych grup z „budżetówki")?

Wbrew temu, co zdają się sądzić Kaczyński, Schetyna czy Biedroń, Polacy są zdolni zaakceptować rozsądną politykę, pod warunkiem że będzie ona sprawiedliwa. Nie jest rozsądna polityka ignorująca wszelkie ograniczenia fiskalne. Nie jest sprawiedliwa polityka zmasowanych transferów finansowych także do zamożnych emerytów i zamożnych gospodarstw domowych, a jednocześnie odmawianie ustanowienia godnych standardów wynagradzania nauczycieli.

Skończyć z populizmem

Polityka społeczno-gospodarcza nigdy nie jest wolna od dylematów, ale w tym wypadku łatwo sobie wyobrazić program rozsądny i społecznie akceptowalny. Należy zrezygnować z rozszerzenia 500+ na pierwsze dziecko bez kryterium dochodowego, podnieść normę dochodową świadczenia na pierwsze dziecko np. do 1200 zł na osobę (ewentualnie wprowadzając też zasadę „złotówka za złotówkę"). W przypadku emerytów i rencistów ograniczyć wypłatę „trzynastego świadczenia", do gospodarstw domowych otrzymujących dochód (ze wszystkich źródeł – część emerytów równolegle pracuje) nieprzekraczający np. 1500 zł na osobę. „Oszczędności" wynikające z tych ograniczeń powinny pozwolić na sfinansowanie nauczycielskich podwyżek.

Polityka państwa realizująca powyższe postulaty pozostałaby ryzykowna, ale już nie szalona. Gdyby ta strategia została uzupełniona zapowiedzią, że – w razie konieczności – nastąpi zwiększenie podatkowych obciążeń najzamożniejszych obywateli, to mogłaby być uznana za bezpieczną.

Jest jeden warunek racjonalnego wyboru strategii polityki państwa. Rywalizujące partie zrezygnują z populizmu. Dotyczy to zarówno partii rządzącej, jak i partii opozycyjnych.

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji

Przekonanie o płacowym upośledzeniu nauczycieli jest powszechnie podzielane. Dotyka ono szczególnie „dobrych nauczycieli" – zaangażowanych w pracę. To oni rzeczywiście pracują na „pełnym etacie" i nie mają czasu na chałtury. Ich dochód stanowi tylko niskie wynagrodzenie „na etacie".

Rząd twierdzi, że przyczyną tego stanu jest polityka poprzedników, którzy zamrozili nauczycielskie wynagrodzenia. Politycy PiS podkreślają też, że obecny protest strajkowy i nieustępliwość związków zawodowych są inspirowane politycznie przez opozycję. Faktycznie, opozycja bez zastrzeżeń popiera żądania protestujących. Jest też faktem, że przede wszystkim środowiska niechętne obecnemu rządowi zaangażowane są we wspieranie nauczycieli.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?