Przekonanie o płacowym upośledzeniu nauczycieli jest powszechnie podzielane. Dotyka ono szczególnie „dobrych nauczycieli" – zaangażowanych w pracę. To oni rzeczywiście pracują na „pełnym etacie" i nie mają czasu na chałtury. Ich dochód stanowi tylko niskie wynagrodzenie „na etacie".
Rząd twierdzi, że przyczyną tego stanu jest polityka poprzedników, którzy zamrozili nauczycielskie wynagrodzenia. Politycy PiS podkreślają też, że obecny protest strajkowy i nieustępliwość związków zawodowych są inspirowane politycznie przez opozycję. Faktycznie, opozycja bez zastrzeżeń popiera żądania protestujących. Jest też faktem, że przede wszystkim środowiska niechętne obecnemu rządowi zaangażowane są we wspieranie nauczycieli.
Polityka obecnej opozycji w okresie przed wyborami 2015 nie zasługuje na afirmację. Problemów edukacji nie doceniano, a w każdym razie finansowanie edukacji nie było priorytetem. Ale to nie przypadek, że silne – i uzasadnione – protesty wybuchły teraz. Szybki ostatnio wzrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw i redukcja bezrobocia pogorszyły względne położenie nauczycieli: ich płace w stosunku do płac w przedsiębiorstwach stały się jeszcze bardziej nieatrakcyjne, a gwarancja stałego zatrudnienia straciła na znaczeniu. Ważnym czynnikiem jest rządowa (w stylu gierkowskim) propaganda sukcesu, że ograniczenia budżetowe właściwie nie istnieją.
Pewnie istotna była percepcja okoliczności niedawnej podwyżki płac policjantów: nagłe pogorszenie zdrowia wielu funkcjonariuszy wymusiło na władzy natychmiastowe ustępstwa. Rząd potwierdził, że liczy się siła realnej presji. Doszła do tego tzw. reforma edukacji – zmiana przez ekspertów i środowiska samorządowe powszechnie oceniona negatywnie. Te okoliczności przesądzają o determinacji nauczycieli. Objaśnienia nie trzeba szukać w politycznym spisku.
Wojna na zniechęcenie
Ale pierwsze dni protestu nie skłoniły rządu do ustępstw. Sympatia dla nauczycieli nie powinna przysłaniać realnej oceny. Egzaminy się odbyły i dobrze, bo – prawdopodobnie – ich zablokowanie pozbawiłoby strajkujących społecznego poparcia. Ale realna przetargowa siła związków doznała uszczerbku. Co więcej, wraz z upływem czasu nauczycielom będzie coraz trudniej w strajku wytrwać, bo jest dla nich dolegliwy finansowo. Szlachetne, ale utopijne są inicjatywy zbiórek na rzecz strajkujących. Jeszcze ważniejsze jest to, że kontynuacja strajku niesie erozję społecznego poparcia, bo strajk jest dolegliwy dla rodziców.