Bo jak ojciec chce zrobić z syna prezesa swojej firmy, to wszystko jest w porządku. Nie robi się żadnych konkursów, gdy się kogoś zna i ma do niego zaufanie. Robi się je tylko wtedy, gdy nie zna się nikogo odpowiedniego, komu miałoby się powierzyć jakąś funkcję, a kto chciałby ją przyjąć. Ale jak ojciec jest ministrem mającym prawo podejmowania decyzji personalnych w państwowych spółkach i uważa, że jego syn byłby najlepszym prezesem, to nie może go powołać.
Podobno niektóre spółki muszą być państwowe, żeby realizować politykę państwa. Oczywiście to bajeczka dla wyborców. Bo o co naprawdę chodzi, usłyszeliśmy na „taśmach PSL". Polityka państwa zmienia się zresztą wraz z każdą zmianą ministra, więc prezesi państwowych spółek muszą umieć się wsłuchiwać w polityczne oczekiwania. A któż jak nie syn ministra potrafiłby się wczuć najlepiej? Ale ministrowi nie wypada go powołać, więc musimy bohatersko walczyć z problemem, który jest nieznany w ustroju pozbawionym własności państwowej.
Już odżywa pomysł utworzenia „komitetu nominacyjnego" przy premierze, który będzie wyłaniał członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Ma to być 10- 15 „niekwestionowanych autorytetów, doświadczonych menedżerów, uznanych prawników, audytorów, rewidentów, finansistów, doradców inwestycyjnych, osób niezależnych, z mocnym kręgosłupem moralnym, gotowych do ciężkiej pracy na rzecz kraju". Super, ale ich też ktoś będzie musiał „nominować". To też będą czyiś znajomi, którzy mają jakichś swoich znajomych.
Skarb Państwa nie powinien być właścicielem akcji w jakichkolwiek spółkach. Ale jeśli już jest, to niech się zachowuje jak właściciel! Wyobrażacie sobie państwo, żeby panowie Solorz, Kulczyk czy Czarnecki utworzyli „komitety nominacyjne", których członków będą musieli opłacać i których nie będą mogli odwołać, żeby wybrali im rady nadzorcze w ich własnych spółkach?
Najlepiej byłoby dokończyć prywatyzację. Ale dopóki państwowe spółki muszą funkcjonować, bo skołowani wyborcy tego oczekują, to niech rządzący podejmują decyzje personalne i ponoszą za nie odpowiedzialność. Ale przy otwartej kurtynie, a nie schowani za jakimiś komitetami. Bo to tylko zwiększy koszty, a i tak będzie nieskuteczne. A jakby miało być skuteczne, to państwo nie miałoby jak realizować za pośrednictwem państwowych spółek swojej polityki, bo niezależni fachowcy mogliby nie chcieć jej prowadzić.