Skowyt ugryzionego profesora

Od felietonu nie ma odwołania. Stefan Niesiołowski może tylko podkulić ogon i ujadając, przełknąć tę smycz – pisze medioznawca

Publikacja: 05.09.2012 23:49

Maciej Kledzik

Maciej Kledzik

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Poseł profesor został dotkliwie skarcony nie przez insekty, komary i muszki, którymi zajmuje się w wolnych chwilach od posłowania, lecz przez polski wymiar sprawiedliwości. Sędzia Małgorzata Borkowska z warszawskiego Sądu Okręgowego odrzuciła żądania posła zasądzenia mu od redakcji „Rzeczpospolitej" 10 tys. zł za słowa „nic nie pomaga spuszczenie ze smyczy Stefana Niesiołowskiego. Wprawdzie po staremu ujada za swoim panem, tyle że szkody nie czyni". Słowa były fragmentem felietonu Pawła Lisickiego „Sekrety strategii premiera", który ukazał się w marcu 2011 roku w dodatku „Plus Minus" „Rzeczpospolitej".

Przez kilka ostatnich lat poseł profesor, mówiąc językiem felietonu, ujadał bezkarnie na opozycję sejmową i dziennikarzy, wprawiając w zażenowanie i zakłopotanie także ludzi polskiej nauki. Sposób wyrażania się i agresywne zachowania, nawet posunięte do rękoczynów, nie licowały z wizerunkiem profesora, który powinien być wzorem dla młodszych pracowników nauki i studentów. Lecz bezkarność została w końcu ukarana.

Sędzia Małgorzata Borkowska udowodniła powodowi, że użyte w felietonie sformułowania o smyczy i ujadaniu nie mają nic wspólnego z porównaniem go do psa i, jak próbował przekonać sąd, „próbą odczłowieczenia, jak to robili naziści". I powołała się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Nie musiała. Felieton jest jedynym gatunkiem dziennikarskim, który w krajach demokratycznych wyjęty jest spod jurysdykcji (pod warunkiem że nie narusza obowiązujących norm etycznych i moralnych). Stosowanie w nim przenośni, porównań jest koniecznością i zaletą. Tak jest od ponad dwustu lat, kiedy to pierwszy felieton pojawił się w prasie paryskiej.

Powód, który obciążony został kosztami postępowania (1200 zł to wcale nie dużo jak na posła), ma prawo odwołać się od wyroku. Ale od felietonu nie ma odwołania. Można tylko podkulić ogon i, ujadając, przełknąć tę smycz.

Poseł profesor został dotkliwie skarcony nie przez insekty, komary i muszki, którymi zajmuje się w wolnych chwilach od posłowania, lecz przez polski wymiar sprawiedliwości. Sędzia Małgorzata Borkowska z warszawskiego Sądu Okręgowego odrzuciła żądania posła zasądzenia mu od redakcji „Rzeczpospolitej" 10 tys. zł za słowa „nic nie pomaga spuszczenie ze smyczy Stefana Niesiołowskiego. Wprawdzie po staremu ujada za swoim panem, tyle że szkody nie czyni". Słowa były fragmentem felietonu Pawła Lisickiego „Sekrety strategii premiera", który ukazał się w marcu 2011 roku w dodatku „Plus Minus" „Rzeczpospolitej".

Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Katedrą Notre Dame w Kreml
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Waluś nie jest bohaterem walki z komunizmem
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: W sprawie immunitetu Kaczyńskiego rację ma Hołownia, a nie Tusk
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Demokracja w czasie wojny. Jak rumuński sąd podważa wiarygodność Zachodu