Patriarcha Moskwy i Całej Rosji Cyryl po powrocie z naszego kraju zapytany przez rosyjską telewizję, czy wyobraża sobie, aby polskie władze przesłały do Moskwy depeszę gratulacyjną na Dzień Jedności Narodowej, będący przecież upamiętnieniem wygnania „polsko- litewskich interwentów” z Kremla, odpowiedział, że wyobraża to sobie doskonale. Bo przecież władze rosyjskie wysyłają regularnie depesze gratulacyjne w związku z rocznicą odzyskania niepodległości i terytorialnej integralności Polski - uzyskanych przecież w konfrontacji przede wszystkim z Rosją.
I dodał: - Chciałbym zwrócić uwagę na to, że świętowanie zwycięstwa rosyjskiego oręża nie oznacza triumfowania nad wrogiem. Świętujemy nasze zwycięstwo, a nie ich przegraną, nie ich wojenne niepowodzenie. Przecież prawdziwy wojownik zawsze szanuje godnego przeciwnika. A więc świętowanie czterechsetnej rocznicy naszego zwycięstwa i zakończenia smuty nie oznacza braku szacunku czy lekceważącego traktowania drugiej strony. Jeszcze raz chciałbym podkreślić: to nie jest triumf z powodu ich porażki.
Rekonstrukcja = nacjonalizm?
Choć z wielu powodów patriarcha nie jest postacią świetlaną, to muszę stwierdzić, że przesłanie zawarte w tych jego słowach jest mi bliskie. A przypomniało mi się to, kiedy przeczytałem w „GW” artykuł Łukasza Adamskiego, historyka i politologa z Centrum Polsko- Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Artykuł, poświęcony polskim inicjatywom świętowania rocznicy „hołdu ruskiego” (czyli dostarczenia przed oblicze Zygmunta III Wazy wziętego do niewoli cara Wasyla Szujskiego). Artykuł, utrzymany w tonie, który należy określić mianem co najmniej bardzo emocjonalnego (starczy już sam tytuł „Nie świętujmy plugawych zwycięstw!”).
Postawa pod tytułem „za nic w świecie nikogo nie urazić" jest charakterystyczna dla współczesnej lewicowej inżynierii społecznej
Ten tekst wzbudza mój sprzeciw, zacznę może jednak od tego, w czym z Adamskim się zgadzam. Mojej wrażliwości obchodzenie rocznicy rzucenia jeńca - jakiegokolwiek jeńca - do stóp polskiego króla, po prostu nie odpowiada. Zgadzam się z kierunkowym postulatem, że lepiej zachowywać się w sposób niedający powodów do posądzeń o szowinizm czy co najmniej nieszanowanie cudzej godności. W omawianym kontekście wolałbym więc czczenie rocznicy zwycięskiej dla nas bitwy pod Kłuszynem.