Chiny zamiast Unii

W czasach, gdy kryzys uderza w Europę, Polska powinna szukać swojej szansy w kontaktach z mocarstwami wschodzącymi – piszą eksperci PISM Artur Gradziuk i Beata Wojna

Publikacja: 03.10.2012 20:00

Artur Gradziuk

Artur Gradziuk

Foto: PISM

Red

Podczas gdy kryzys gospodarczy coraz silniej uderza w Unię Europejską, państwa członkowskie coraz częściej poszukują poza Europą sposobów na ożywienie swoich gospodarek. Najlepiej to widać na przykładzie Niemiec, które dosyć dobrze radzą sobie w dobie kryzysu dzięki eksportowi - mimo spowolnienia gospodarczego Chiny nadal potrzebują bardzo dużo wyspecjalizowanych maszyn do swoich fabryk. Eksportem na rynki wschodzących mocarstw próbuje ratować swoją upadającą gospodarkę Hiszpania. Od kilku miesięcy, nowych możliwości poszukuje tutaj także Polska, czego wyrazem jest chociażby niedawna wizyta ministra Sikorskiego w Chinach.

Współpraca gospodarcza jako priorytet

Rynek europejski jest i nadal będzie najważniejszym obszarem współpracy międzynarodowej dla polskich przedsiębiorstw. Niemniej możliwości dalszej ekspansji dla polskich towarów i usług w obecnej dobie kryzysu strefy euro wydają się ograniczone. Mimo problemów, głównym motorem napędowym gospodarki światowej są obecnie największe gospodarki wschodzące. Wobec słabnącego popytu w państwach Zachodu, to właśnie tam przedsiębiorcy z Europy, Stanów Zjednoczonych, Japonii, Korei czy Australii widzą szanse na wzrost eksportu i zyski. Nie inaczej powinno być w przypadku polskich przedsiębiorstw.  Jednak jak dotąd znaczenie największych rynków wschodzących, zwłaszcza Chin, Indii i Brazylii (tzw. BIC) jest dla Polski ciągle niewielkie.

W sumie z tych trzech krajów pochodzi niecałe 10% polskiego importu - głównie za sprawą Chin - a trafia tam zaledwie 1,4% polskiego eksportu. Oznacza to, że to właśnie te państwa - zwłaszcza Chiny - odpowiadają za ujemny bilans obrotów towarowych Polski. Zwiększenie eksportu na te rynki miałoby zatem duże znaczenie dla poprawy bilansu obrotów bieżących.

Specyfika polskiej gospodarki, w której dominują małe i średnie firmy, powoduje, że krajowi eksporterzy w naturalny sposób wolą działać na rynkach bliskich, dobrze znanych i stosunkowo bezpiecznych. Dopiero w ostatnim czasie ich zainteresowanie nowymi, perspektywicznymi rynkami, wydaje się wzrastać, o czym świadczy m.in. udział kilkuset polskich przedsiębiorstw w forum gospodarczym Polska - Europa Środkowa - Chiny, jakie miało miejsce w kwietniu br. przy okazji wizyty w Polsce premiera ChRL Wen Jiabao. Niepewna sytuacja gospodarcza w strefie euro powinna skłaniać polskich przedsiębiorców do coraz poważniejszego zainteresowania również innymi pozaeuropejskimi rynkami.

Wobec trudności finansowych przedsiębiorstw europejskich trudno również oczekiwać wzrostu napływu inwestycji z państw Unii Europejskiej. Tymczasem duże firmy z państw BIC utrzymują niezłą kondycję finansową. Co więcej, wykazują duże zainteresowanie inwestycjami w Europie, a Polska staje się dla nich atrakcyjnym miejscem lokowania kapitału.

Z Brazylii, Indii i Chin łącznie pochodziło dotąd mniej niż 1% sumy wszystkich inwestycji zagranicznych w Polsce. Wobec rosnącej ekspansji globalnej przedsiębiorstw z tych państw zwiększenie ich zaangażowania kapitałowego w naszym kraju, zwłaszcza związanego z tworzeniem nowych miejsc pracy, powinno stać się jednym z priorytetowych celów. Dobrych przykładów nie brakuje, jak np. inwestycje w polskich hutach stali indyjskiego ArcelorMittal czy chińskiego LiuGong. Należy przy tym zadbać o takie inwestycje, które w perspektywie mogłyby przyczynić się także do zwiększenia konkurencyjności polskiej gospodarki.

Poprzez UE czy samodzielnie?

Kilka lat temu mogło się wydawać, że członkostwo w UE będzie świetną okazją do rozwoju stosunków Polski z nowymi mocarstwami wschodzącymi. Chiny, Indie, Brazylia są partnerami strategicznymi Unii Europejskiej, a wspólna polityka handlowa oraz wspólna polityka zagraniczna i bezpieczeństwa miały gwarantować spójność relacji członków UE z najważniejszymi nowymi mocarstwami. Niemniej praktyka ostatnich lat, którą w Polsce funkcjonującej już w strukturach europejskich można było zaobserwować z bliska dowiodła, że członkowie UE starają się realizować swoje interesy w relacjach z państwami BIC przede wszystkim kanałami dyplomacji dwustronnej. A kryzys gospodarczy w strefie euro dodatkowo wzmocnił tą tendencję.

Sprzedaży samolotów, reaktorów atomowych, maszyn specjalistycznych do chińskich czy brazylijskich fabryk, promocji eksportu czy przyciąganiu kapitału zagranicznego sprzyjają częste spotkania szefów poszczególnych państw unijnych z przywódcami Chin, Indii czy Brazylii. Pomagają również różne formy wsparcia politycznego, konsultingowego i finansowego dla krajowych przedsiębiorstw w realizacji ich interesów biznesowych na terenie nowych mocarstw wschodzących. Tak postępują Niemcy, tak postępuje Francja, tak postępuje Wielka Brytania, tak postępują inne państwa UE, realizując własne, krajowe strategie rozwoju współpracy z państwami BIC, często niezależne od tego, co wymyślono i przyjęto w Brukseli jako unijną politykę wobec kraju X lub Y. Tak wygląda rzeczywistość, z której należałoby wyciągać wnioski.

Ostatnie wizyty na najwyższym szczeblu - prezydenta Komorowskiego w Chinach, chińskiego premiera w Polsce czy obecnie ministra Sikorskiego -  i te planowane w kolejnych miesiącach w Brazylii i być może w Indiach, stwarzają możliwość nowego otwarcia w relacjach Polski z wschodzącymi mocarstwami. W celu wzmocnienia polskiej karty przetargowej na pewno należałoby eksponować w większym stopniu silną pozycję Polski w regionie Europy Środkowej. Chińczycy, ze względu na swoje rozmiary, znacznie chętniej będą dyskutować z całym regionem niż z poszczególnymi jego państwami. Może warto więc zastanowić się nad wspólną strategią regionalną wobec Chin, przygotowaną na przykład w trakcie polskiej prezydencji w Grupie Wyszehradzkiej? a jeśli nie strategią, to przynajmniej dyskusją, w tej właśnie formule V4.

Zadania nie tylko dla polityki zagranicznej

Jako największy przedstawiciel „nowej Europy", członek UE, który w najtrudniejszym okresie globalnego kryzysu finansowego odnotował wzrost gospodarczy, kraj o zakończonym sukcesem procesie transformacji systemowej, Polska – jak wskazują sami zainteresowani z państw BIC - staje się coraz ciekawszym partnerem do współpracy. Jej potencjał jest coraz częściej zauważany, niemniej dla wykorzystania tych uwarunkowań do realizacji polskich interesów gospodarczych potrzebne jest precyzyjne zdefiniowanie do czego dążymy w relacjach z wschodzącymi mocarstwami, jakimi realnie dysponujemy zasobami i instrumentami oraz jakie bariery należy pokonać.

Zapowiedź prowadzenia aktywniejszej polityki wobec wschodzących rynków znalazła swoje miejsce w priorytetach polskiej polityki zagranicznej na lata 2012-2016, a państwa BIC zostały w dokumencie uznane za istotne kierunki zaangażowania polskiej polityki zagranicznej. Ważne, aby polityka ta w znacznie większym stopniu niż obecnie koncentrowała się na realizacji - czy też współpracy przy realizacji - celów gospodarczych takich jak zwiększenie polskiego eksportu, zwiększenie inwestycji, promowanie pozytywnego wizerunku Polski. Równocześnie konieczne są jasne i spójne działania skierowane na przedsiębiorców (także tych mniejszych), takie jak zwiększanie ich wiedzy o rynkach wschodzących, możliwość udziału w dobrze przygotowanych misjach biznesowych, odpowiednie wsparcie kredytowe, doradztwo i pomoc zagranicą.

Warto zastanowić się  również nad skuteczniejszym zaangażowaniem Polski w kształtowanie polityki handlowej UE, pamiętając równocześnie, że traktat lizboński włączył politykę  inwestycyjną w krąg wspólnych kompetencji unijnych. Jest tutaj wciąż sporo do zrobienia, a udział Polski w debacie nie powinien ograniczać się wyłącznie do analizy zagrożeń wynikających z otwarcia rynku unijnego na produkty rolne spoza UE, ale uwzględniać możliwości jakie oferuje takie otwarcie dla pozostałych sektorów i unowocześnienia polskiej gospodarki.

Prowadzenie aktywnej polityki wobec wschodzących mocarstw wymaga także istotnych zmian na naszym własnym podwórku. Żadne dokumenty strategiczne ani świetne rozpoznanie procesów i trendów globalnych nie pomogą, jeśli nie poprawimy koordynacji i współpracy między różnymi resortami i instytucjami centralnymi realizującymi często niezależnie od siebie stosunki z Chinami, Indiami czy Brazylią. Przejrzysty podział zadań, lepsza współpraca, chociażby pomiędzy Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Ministerstwem Gospodarki, i stała wymiana informacji wpłynęłyby na większą spójność i większą skuteczność polityki. Wreszcie, ważne są kontynuacja i długoterminowe planowanie, których często brakowało w polskich relacjach z wschodzącymi mocarstwami.

Tego wszystkiego nie uda się jednak dokonać, bez głębokiego przewartościowania naszego własnego spojrzenie na świat i procesy, które w nim zachodzą. Abyśmy mogli wykorzystać możliwości jakie BIC i inne wschodzące rynki stwarzają dla  realizacji naszych interesów gospodarczych, niezbędna jest „globalizacja" naszego myślenie o Polsce i miejscu jakie zajmujemy w gospodarce światowej. Czas, abyśmy przestali patrzeć na Chiny, Indie, Brazylię i inne rodzące się rynki jak na egzotyczny temat debat ekspertów. Tylko wówczas dostrzeżemy możliwości, które wschodzące mocarstwa oferują dla polskiej gospodarki.

******

dr Beata Wojna jest kierownikiem Biura Badań i Analiz Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych

dr Artur Gradziuk jest koordynatorem programu międzynarodowych stosunków gospodarczych i problemów globalnych w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych i współautorem raportu „Polska w wielobiegunowym świecie. Szanse i perspektywy rozwoju stosunków Polski z głównymi mocarstwami wschodzącymi", który ukazała się w lipcu br.

Podczas gdy kryzys gospodarczy coraz silniej uderza w Unię Europejską, państwa członkowskie coraz częściej poszukują poza Europą sposobów na ożywienie swoich gospodarek. Najlepiej to widać na przykładzie Niemiec, które dosyć dobrze radzą sobie w dobie kryzysu dzięki eksportowi - mimo spowolnienia gospodarczego Chiny nadal potrzebują bardzo dużo wyspecjalizowanych maszyn do swoich fabryk. Eksportem na rynki wschodzących mocarstw próbuje ratować swoją upadającą gospodarkę Hiszpania. Od kilku miesięcy, nowych możliwości poszukuje tutaj także Polska, czego wyrazem jest chociażby niedawna wizyta ministra Sikorskiego w Chinach.

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę